Przed południem Centrum Rekreacyjno-Sportowym w Warszawie z wody wyszedł 25-letni Sebastian Karaś, który pływał w basenie przez ostatnią dobę. Przepłynął w ten sposób ponad 96 kilometrów.

Przed południem Centrum Rekreacyjno-Sportowym w Warszawie z wody wyszedł 25-letni Sebastian Karaś, który pływał w basenie przez ostatnią dobę. Przepłynął w ten sposób ponad 96 kilometrów.
Sebastian Karaś /Leszek Szymański /PAP/EPA

Było bardzo ciężko. Czułem, że była walka od godziny szóstej nad ranem, to było pływanie na dotrwanie. Miałem plan, żeby nie myśleć o tym, ile mam do końca. Starałem się odpychać takie myśli od mojej głowy. Wszystko zakończyło się pozytywnie. Bez tych osób, które mnie tutaj wspierały, pływały obok mnie, na pewno nie dałbym rady. To mnie bardzo napędzało - mówił po wyjściu z wody Sebastian Karaś.

Teraz na pewno nie wejdę przez tydzień do basenu, co najmniej! Moje dłonie są jak u 70-latka, ale naprawię się - dodawał 25-letni mistrz Polski w pływaniu. Przez 24 godziny myślałem, zastanawiałem się: czy wyjść czy nie wyjść. Każdy ruch to był jeden wielki ból. Cieszę się, że wytrwałem! Przez większą część czasu miałem w uszach słuchawki: słuchałem audiobooka i muzyki. Był też system, żeby ktoś do mnie cały czas mówił, to mnie cały czas motywowało. W nagrodę chyba wyjadę gdzieś, żeby się zregenerować, ale bez wody. Satysfakcja przyjdzie jak się wyśpię. Po drodze bardzo chciało mi się spać, łykałem tabletki z kofeiną - mówił Sebastian Karaś. 

(az)