Posługują się nim osoby głuche i ich bliscy, ale coraz częściej uczą się go także lekarze i urzędnicy. Dziś obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Języków Migowych. O różnicach między miganiem a innymi językami Marlena Chudzio rozmawiała z Beatą Ziarkowską-Kubiak - tłumaczką i lektorką polskiego języka migowego.
Marlena Chudzio, RMF FM: Kto się uczy języka migowego, czyli tzw. migania?
Beata Ziarkowska-Kubiak: Uczą się głownie osoby słyszące, które chcą mieć kontakt z głuchymi. Takie osoby przychodzą na kursy. Głusi się uczą tego języka inaczej. Uczą się go w środowisku, bo jest to ich język naturalny. Nabywają go w różnym wieku, czasem jako dzieci, jeśli w takim środowisku wyrastają, a czasem jako dorośli, jeśli wychowywali się w środowisku słyszących i poczują taką potrzebę. Motywacja osób słyszących jest często zawodowa, bo np. są nauczycielami osób głuchych, a dawniej podczas studiów nie uczono migać. Czasem to psychologowie, lekarze, pielęgniarki. Czasem ludzie innych profesji, którzy robią to z czystej ciekawości - tak jak czasem uczymy się np. chińskiego.
Czym się ten język różni od innych języków?
Trzeba od razu zauważyć, że nie ma jednego języka migowego. Te języki powstawały tak jak języki foniczne. Gdzieś się spotkały dwie osoby głuche, chciały ze sobą porozmawiać i utworzyły znaki migowe w trakcie rozmowy. Języki migowe różnią się znacznie od fonicznych. Też mają słownictwo i gramatykę. Ta gramatyka jest inna niż języków fonicznych. Np. polski język migowy nie ma fleksji, a język polski ją ma. Natomiast w migowym szyk jest dosyć stały i zmiana szyku powoduje zmianę znaczenia. Nie ma przyimków i spójników. Przyimki służą nam do tego, by powiedzieć o relacjach przestrzennych, że coś jest nad czymś, pod czymś. W migowym to się pokazuje w przestrzeni. Przestrzeń gra rolę gramatyczną.
A intonacja? Osobom głuchym będzie w ogóle trudno wytłumaczyć, co to takiego, ale dzięki niej rozróżniamy np. twierdzenie od pytania.
Intonacji nie ma, ale jest akcent, ponieważ w języku migowym jest pewien rytm. Jednak cele, które realizujemy przy pomocy intonacji, czyli twierdzimy lub pytamy, są robione przez szyk. Czyli np. wszystkie słowa pytające (gdzie, jak, kto) są lokowane na końcu wypowiedzi. Zamiast: "gdzie mieszkasz?" w języku migowym jest: "Ty mieszkasz gdzie?" i już wiadomo, że to jest pytanie.
A jak sobie język migowy radzi z nazwami własnymi? Np. nazwami firm.
Nazwę firmy byśmy zamigali tak, że byłby znak - firma - cudzysłów i byśmy przeliterowali, bo część nazw własnych się literuje. Jednak wszystkie miasta, państwa, rzeki, góry mają swoje znaki.
Skąd się biorą znaki?
Ich pochodzenia możemy się domyślać, ale wiele nie jest znane. Wiele spraw dotyczących języka migowego nigdy nie zostało zarchiwizowane. Badacze to sprawdzają, ale to nie jest zapisane, więc mogą zbadać tyle, ile zawiera ludzka pamięć. Początek badań nad językiem migowym to są lata sześćdziesiąte ubiegłego wieku. Wtedy amerykański język migowy został przebadany przez Williama Stokoe, to był profesor Uniwersytetu Gallaudeta w Waszyngtonie - bardzo ciekawa postać. Do lat sześćdziesiątych języki migowe nie były uznawane za języki, tylko za machanie rękami.
Pani powiedziała - amerykański język migowy. Czyli nie ma jednego uniwersalnego?
Nie. Jest próba tworzenia takiego języka konferencyjnego i międzynarodowych znaków. Używa się ich rzeczywiście podczas konferencji, żeby przełożyć z języka mówcy na migowy, a tuż obok stoi szpaler tłumaczy narodowych migowych, którzy przekładają to dalej. Są też dialekty w językach migowych. Są odmiany pokoleniowe, czyli starsi migają inaczej niż młodsi. Tak samo w językach fonicznych. Dodatkowo języki migowe nie mają zasięgów odpowiadających językom fonicznym. Np. nie ma jednego języka angielskiego migowego, bo dlaczego miałby być. Jest brytyjski i amerykański - są totalnie różne, bo mają różne korzenie. Amerykański, tak jak i polski, wywodzi się od starofrancuskiego języka migowego. Amerykański ma zasięg dużo większy niż angielski, bo miga w nim cała Ameryka Północna: Kanada, Stany Zjednoczone i Meksyk.
Język migowy to nie tylko ręce, to cała ekspresja ciała.
Znaki są wykonywane rękami, ale w różnych miejscach ciała. Dużo jest wokół głowy, ale też do pasa. Dawniej były jeszcze znaki wykonywane do uda. Bardzo ważna jest mimika. Jeśli pytam, to muszę też zapytać twarzą. Na końcu jest taka mina: uniesione brwi i cofnięty podbródek. Mimika odgrywa bardzo ważną rolę w języku migowym.
Widziałam też tłumaczone piosenki. Ostatnio zrobiło się to modne na różnych koncertach.
Wszystko się da tłumaczyć. To są bardzo bogate języki, bardzo piękne. Ja łapię się czasem, że łatwiej byłoby mi coś wyrazić w języku migowym niż w języku polskim. O emocjach jest łatwiej opowiadać, emocje jest łatwiej pokazać. Język migowy jest bardzo ekspresyjny. Tłumacze się specjalizują w tłumaczeniach estradowych i teatralnych. To są sytuacje, w których używa się bardzo wielu metafor. Trzeba wtedy przekładać kontekstowo, ale też być bardzo wyczulonym na oba języki, znać je bardzo biegle. Trzeba też być trochę poetą, by wyczuć smak jednego i drugiego języka.
Warto uczyć się języka migowego?
Warto! Zdecydowanie. Takim postulatem środowiska byłoby, abyśmy wszyscy choć trochę znali język migowy, żebyśmy się go uczyli w szkołach. To by było piękne, gdyby każdy znał go komunikatywnie, choć na poziomie A1. Rynek pracy otwiera się na głuchych. Widzimy ich choćby w kasie sklepu. Jak byłoby miło, gdybyśmy mogli powiedzieć chociaż "ile płacę" albo "dziękuję". To by było takie ludzkie.