Niesamowitego wyczynu dokonał 21-letni początkujący pilot, który brawurowo wylądował awaryjnie na lotnisku Mangalore na północ od Melbourne. Z jego samolotu odpadło w powietrzu jedno z kół. Mimo to udało mu się sprowadzić maszynę na ziemię i wyjść z całej sytuacji bez szwanku.
Australijskie media nie mogą wyjść z podziwu nad wyczynem 21-latka. Jedno z trzech kół w jego jednosilnikowym samolocie Piper Warrior odpadło wkrótce po starcie. Pilot musiał więc krążyć nad lotniskiem przez blisko pięć godzin, by spalić znajdujące się w baku paliwo.
Siedzący za sterami maszyny chiński początkujący pilot, spędził wcześniej w powietrzu zaledwie 120 godzin. Na dół bezpiecznie sprowadzili go instruktor lotów, policja i służby lotniska. Chwilę później został przebadany przez lekarzy, ale nie potrzebował opieki medycznej.
Szef lotniska Joe Gagola przyznał, że jego koledzy kontrolujący lot od razu zauważyli, że coś odpadło z samolotu. Nie zdawali sobie jednak początkowo sprawy, że było to koło. Wylądował więc awaryjnie na dwóch. Wykonał fantastyczną robotę i obyło się bez obrażeń, żadnych uszkodzeń samolotu i wszystko skończyło się dobrze - podkreślił. Był niezwykle spokojny - dodał.
To pierwsze tego typu zdarzenie na lotnisku Mangalore. Jak przyznał Gagola, utrata koła przez samolot już w powietrzu przytrafia się bardzo rzadko.