Wojsko polskie poderwało nad ranem swoje myśliwce przy wschodniej granicy w związku z rosyjskimi atakami na zachodnie rejony Ukrainy. Poinformowało o tym na platformie X Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ). Rosjanie zaatakowali m.in. Lwów. Zginęło siedem osób, w tym troje dzieci, a 45 jest rannych.

"Jest to kolejna bardzo pracowita noc dla całego systemu obrony powietrznej w Polsce z uwagi na obserwowaną aktywność lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej wykonującej uderzenia na obiekty znajdujące się między innymi na zachodnim terytorium Ukrainy" - napisano.

W komunikacie zaznaczono, że w południowo-wschodnim obszarze kraju może występować podwyższony poziom hałasu związany z rozpoczęciem operowania w naszej przestrzeni powietrznej polskich i sojuszniczych samolotów.

DORSZ podkreśla, że ostatnią tak wzmożoną aktywność rosyjskiego lotnictwa dalekiego zasięgu zanotowano w nocy z 1 na 2 września.

"Wszystkie niezbędne procedury mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej zostały uruchomione, a Dowództwo Operacyjne RSZ na bieżąco monitoruje sytuację" - zapewniono.

W kolejnym wpisie na platformie ok. godz. 8 DORSZ poinformowało, że "ze względu na zmniejszenie poziomu zagrożenia uderzeniami rakietowymi rosyjskiego lotnictwa na terytorium Ukrainy, operowanie polskiego i sojuszniczego lotnictwa w polskiej przestrzeni powietrznej zostało zakończone, a uruchomione siły i środki powróciły do standardowej działalności operacyjnej".

Atak na Lwów. Zginęło 7 osób

Rosjanie zaatakowali z powietrza m.in. Lwów. W pobliżu głównego dworca kolejowego wybuchł pożar w budynku mieszkalnym. 

Według najnowszych danych zginęło 7 osób, w tym troje dzieci, a 45 zostało rannych.

Zniszczonych bądź uszkodzonych jest co najmniej 70 domów. Oprócz tego dwie placówki medyczne i dwie szkoły. Po eksplozjach w wielu miejscach wybuchły pożary.

Władze miasta zdecydowały o odwołaniu lekcji dla uczniów kilku szkół. Są problemy z dostawami prądu. Nieregularne kursują pociągi. 

Sadowy w Radiu RMF24: Nie wiadomo, jak się to wszystko skończy

Tuż przed godz. 9 Tomasz Terlikowski rozmawiał na antenie internetowego Radia RMF24 z Andrijem Sadowym o tym, co aktualnie dzieje się we Lwowie. Mer miasta był wtedy obok budynku, w którym zginęło sześć osób.

Bardzo ciężka sytuacja, nie wiadomo, jak się to wszystko skończy. Taka sytuacja była ostatnio rok temu, wtedy 10 osób zginęło, ale zaatakowano wtedy tylko cztery budynki. Teraz około 80 budynków - dwie szkoły, dwie placówki zdrowia. Wszystkie służby są na miejscu, robimy wszystko, co możliwe, ale odbudowa będzie trwała. To jest centrum miasta, zabytki - opisywał Sadowy.

Jak zauważył mer, teren zaatakowany przez Rosjan to centrum miasta, dzielnica mieszkaniowa, nie ma tam żadnych budynków infrastruktury. Sadowy mówił, że atak Rosjan był "kombinowany" - były to rakiety i drony.

Mer podkreślił, że mimo ataku życie w mieście toczy się normalnym biegiem. Mieszkańcy poszli do pracy, dzieci do szkoły. Jak zaznaczył Sadowy, w Ukrainie żyje się tak już od 2,5 roku.

Atak na Krzywy Róg

Rosyjskie wojska przypuściły też ataki na inne regiony Ukrainy. W wyniku ostrzału rakietowego Krzywego Rogu na południu kraju rannych zostało pięć osób. Uszkodzony został obiekt infrastruktury cywilnej w centrum, a także ponad 10 wielopiętrowych budynków mieszkalnych - podał szef rady obrony tego miasta Ołeksandr Wiłkuł.

Władze obwodu kijowskiego poinformowały ponadto o nocnych wybuchach w Kijowie.

Według ukraińskich sił powietrznych obwód lwowski zaatakowały dwie grupy rakiet manewrujących. Z lotniska Sawaslejka w obwodzie niżnonowogrodzkim w Rosji wystartował też MiG-31K.