Wielki Tydzień, rozpoczynający się po Niedzieli Palmowej, to dla chrześcijan najważniejszy tydzień w roku liturgicznym. Kościół przygotowuje wiernych na zrozumienie czegoś, czego zrozumieć i zgłębić się nie da. Bo jak zrozumieć Zmartwychwstanie? Dla wierzącego czy niewierzącego to trudne do pojęcia. Prowadząc wszelkie rozważania na ten temat igramy z rzeczywistością nadprzyrodzoną.
Fakty historyczne? Niestety wiemy tyle, ile wyczytamy z Ewangelii. Źródeł historycznych praktycznie nie ma. Jesteśmy tu więc zdani na biblistów. Po majestatycznym wjeździe do Jerozolimy w niedzielę Jezus Chrystus wraz z uczniami codziennie wraca na noc do oddalonej o 3 km Betanii. Zatrzymuje się najprawdopodobniej u Łazarza, którego wskrzesił. Sytuacja - jak to byśmy teraz określili - była coraz bardziej napięta. Kapłani żydowscy czuli, że muszą w końcu pozbyć się Chrystusa.
Co się wydarzyło w poniedziałek? Znamy z przekazów trzy epizody. W pierwszym Jezus czyni suchym drzewo figowe, które nie wydawało owoców. W drugim wchodzi w otwarty konflikt z Żydami i wygania ze świątyni handlarzy. Trzecie i chyba najważniejsze wydarzenie to namaszczenie Jezusa olejami wonnymi przez Marię. Oburzyło to ogromnie Judasza, który zaatakował matkę Chrystusa mówiąc, że lepiej oleje byłoby sprzedać i rozdać pieniądze ubogim. Jezus skrytykował Judasza odpowiadając, że to ostatnie namaszczenie przed jego śmiercią.
Dla mnie to bardzo symboliczne wydarzenie. Od poniedziałku te dwie postaci odgrywają kluczowe role. Nie byłoby Zmartwychwstania bez śmierci, nie byłoby śmierci bez zdrady.