"Mamy obietnicę, że nie będzie dalszych cięć w spójności i rolnictwie. Jest deklaracja ustna i propozycje pisemne. Jeśli przy kolejnej turze negocjacji ktoś będzie chciał wycofać się z danej nam obietnicy, powiemy: słowo się rzekło, kobyłka u płotu. Mam nadzieję, że Unia to wciąż jest klub dżentelmenów" - mówi o przerwanych wczoraj negocjacjach unijnych minister ds. europejskich, Piotr Serafin. "Cięcia - jeśli będą - to m.in. w dziedzinie badań i innowacji" - dodaje. Gość Przesłuchania RMF FM deklaruje, że zadaniem strony polskiej jest teraz obrona propozycji KE.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Ja szacowałem prawdopodobieństwo powodzenia tego szczytu na 20 procent
Agnieszka Burzyńska: Szczyt przerwany, w polskiej delegacji zapanował smutek?
Piotr Serafin: Smutek nie, choć myślę, że i w Polsce, i w wielu innych państwach członkowskich, i w Brukseli był cień nadziei na to, że te negocjacje zakończą się już w ten piątek. Ja szacowałem prawdopodobieństwo powodzenia tego szczytu na 20 procent. Nie udało się. Nie jesteśmy zaskoczeni, ale rzeczywiście przed nami dalsza praca.
Przerwane negocjacje to jak amputacja w połowie, podczas której lekarz stwierdza: wrócimy do tego później - to jeden z obrazowych komentarzy. Trafny?
Znowu myślę, że nie. Ja bym to raczej porównał do operacji, która rozłożona jest na etapy. Pierwszy etap tej operacji mamy niemalże za sobą. To jest określanie tego, jak duży powinien być budżet europejski i jaka powinna być jego struktura.
Ale to taki nieudany etap dla nas.
No tego też bym nie powiedział.
Półtora miliarda euro dla Polski mniej i zapowiedź dalszych cięć.
Półtora miliarda euro mniej...
...od ostatniej propozycji. Osiem miliardów mniej od propozycji Komisji Europejskiej, którą popieraliśmy. To już jest bardzo dużo.
Myślę, że wszyscy się już gubią w tych propozycjach, które są na stole. Natomiast jedna rzecz jest w dalszym ciągu jasna: w latach 2014-20, gdy idzie o Polskę, to środki na politykę spójności w dalszym ciągu będą znacznie większe - także w świetle ostatniej propozycji - niż to, co mamy w latach 2007-13. I jest to - powiedzmy to otwarcie - zupełnie wyjątkowa sytuacja na tle recesyjnej Europy.
Kto wczoraj odszedł od negocjacyjnego stołu? Kto wstał i powiedział: Jedziemy do domu, bo to nie ma sensu?
Ostatecznie to była decyzja przewodniczącego Rady Europejskiej, że kontynuowanie negocjacji wczoraj nie miało już sensu, nie przybliżyłoby nas już do porozumienia.
Ostatecznie to była decyzja przewodniczącego Rady Europejskiej, że kontynuowanie negocjacji wczoraj nie miało już sensu
Bo zwolennicy cięć byli zbyt zwarci, Angela Merkel już nie lubi, nie kocha, mamy żal do kanclerzy, że zamrugała okiem w kierunku Davida Camerona, a nas zostawiła?
To, co się wydarzyło przedwczoraj, to w pierwszym rzędzie gotowość ze strony Wielkiej Brytanii do uelastycznienia stanowiska i do odegrania nieco bardziej konstruktywnej, niż do tej pory, roli w tym procesie.
A stanowisko Angeli Merkel was zaskoczyło, czy nie?
Nie, wiedzieliśmy o tym, że scenariusz 26 przeciwko jednemu zmaterializuje się wówczas, gdy Wielka Brytania nie wykaże żadnej elastyczności.
Czyli to było takie wyciągnięcie ręki do Wielkiej Brytanii, tak?
Tak to chyba trzeba odczytać.
Stanowisko Merkel nas nie zaskoczyło. Niemcy wyciągają rękę do Wielkiej Brytanii
Panie ministrze, jeżeli Angela Merkel mówi, że potrzeba jeszcze dodatkowych trzydziestu miliardów euro cięć, to te cięcia właściwie będą takie, jakich się spodziewamy?
Po pierwsze powiedzmy, że to nie Angela Merkel, tylko to jest rzeczywiście już wspólna pozycja Wielkiej Brytanii, Holandii, Szwecji i Niemiec, o tym, że potrzebne są głębsze cięcia.
No i gdzie te cięcia będą?
Wiemy gdzie ich nie będzie - dlatego, że kraje te, o których wspominałem, nie oczekują już głębszych cięć ani w polityce rolnej, ani w polityce spójności.
Ale gdzieś one muszą być, to gdzie będą? Badania, innowacje?
Będą pewnie w tych działach, na których tym krajom najbardziej zależy, no to jest niestety paradoks tych sytuacji, w której się znalazły. Chcą cięć, to obawiam się, że te cięcia będą głównie w tych działach...
To przecież wtedy powiedzą, że nie ma mowy, nie ma takiej możliwości.
Ale one w zasadzie wykazały już gotowość do tego, by cięcia w tych działach zostały skoncentrowane.
Mówienie o konkretnych kwotach dla Polski: trzysta miliardów, czterysta miliardów - to był błąd?
O kwotach będziemy rozmawiali po zakończeniu negocjacji i wtedy dokonamy oceny.
Aleksander Kwaśniewski mówi, że "rząd sam na siebie zastawił pułapkę" i tak to wygląda. Czuje się Pan zakładnikiem tych trzystu miliardów obiecanych w kampanii? Bo to pan je musi wynegocjować.
Zawsze dobrze wiedzieć, jakie się ma cele w negocjacjach. Nie wszystkie kwoty, które padają w przestrzeni publicznej są celami, niektóre z nich pewnie są. Mi to negocjacji nie utrudnia.
A gdyby państwa Północy - te zainteresowane badaniami i innowacjami - powiedziały, że zgodziły się zbyt pochopnie na to, żeby ochronić spójność i rolnictwo, to jaka jest granica cięć, które my możemy znieść?
To byśmy powiedzieli "słowo się rzekło, kobyłka u płotu". Zgodziliście się na cięcia w innych działach, niż spójność i polityka rolna.
A jeśli oni wtedy powiedzą "weto"?
Mam nadzieję, że ten klub, jakim jest Unia Europejska, to jednak w dalszym ciągu jest klub dżentelmenów i jeżeli coś jest deklarowane, to się dopełnia słowa
Mam nadzieję, że ten klub, jakim jest Unia Europejska, w którym toczą się czasami twarde rozmowy, to jednak w dalszym ciągu jest klub dżentelmenów i jeżeli coś jest deklarowane, to się dopełnia słowa.
Ale to była taka bardzo twarda deklaracja?
Nawet powiedziałbym, że nie była to tylko deklaracja ustna, to były także propozycje pisemne.
A zaskoczyła pana propozycja Hermana van Rompuya, który nie tylko obciął fundusze dla Polski o 1,5 mld euro, ale postanowił nagrodzić dodatkowymi funduszami południe Europy, które nie radzi sobie z kryzysem?
To brzmi paradoksalnie, ale nasz główny problem w negocjacjach polega na tym, że propozycja Komisji jest postrzegana - i obiektywnie jest - bardzo dobra dla Polski. Naszym zadaniem jest obrona propozycji Komisji, a nie ulega wątpliwości, że znaczna część krajów członkowskich musi ją po pierwsze poprawić - z punktu widzenia swoich interesów.
Naszym zadaniem jest obrona propozycji KE
Ale to nie jest niesprawiedliwe, że Ci, którzy sobie nie radzą - damy im pieniądze, a tym, którzy sobie radzą - nie?
W polityce spójności w dalszym ciągu możemy mówić w zasadzie o dwóch krajach, które będą miały więcej na spójność niż w latach 2007-2013: Polska i Słowacja.
Jerzy Buzek mówi, że "z każdą kolejną propozycją widać niekorzystny, groźny trend", komisarz Lewandowski mówi, że czuje się, "jakby sam był cięty po kawałku". Piotr Serafin nie czuje się cięty po kawałku?
Nie, nie czuję się cięty po kawałku. Rozumiem emocje, zarówno komisarza ds. budżetu - bo rozmawiamy rzeczywiście o jego propozycji, rozumiem również emocje w Parlamencie Europejskim - bo wiem o tym, że z punktu widzenia Parlamentu Europejskiego te pozycje, które pewnie będą cięte, mają charakter zupełnie priorytetowy.