Jeżeli będziemy ciężko pracować nad jego kandydaturą, Komorowski wygra te wybory - mówi Jarosław Gowin, gość Kontrwywiadu RMF FM. Poseł PO twierdzi, że kandydatura Jarosława Kaczyńskiego gwarantuje PiS dobry wynik i pewną porażkę. (...) Gdybym był spin doktorem PiS-u też w ten sposób prowadziłbym kampanię. Zaostrzenie przez nas tonu byłoby strzeleniem sobie w stopę.
Konrad Piasecki: W krakowskim studiu polityk PO Jarosław Gowin, dzień dobry.
Jarosław Gowin: Witam serdecznie.
Konrad Piasecki: Wciąż spokojny o wynik wyborów i prezydenturę Bronisława Komorowskiego?
Jarosław Gowin: Raczej tak. Moim zdaniem Jarosław Kaczyński jest politykiem, który mimo tej aury współczucia, nadal ma bardzo silny negatywny elektorat. Uważam, że trudniejszym kontrkandydatem dla Bronisława Komorowskiego byłby ktoś inny z PiS-u.
Konrad Piasecki: Jak pan patrzy na kolejne ruchy, na kolejne kroki, kolejne decyzje marszałka to ten spokój potrafi pan w sobie utrzymać i zachować?
Jarosław Gowin: Zasadniczo tak.
Konrad Piasecki: Raczej, zasadniczo? Nie brzmi w tym człowiek pewny siebie.
Jarosław Gowin: Wie pan, pewność siebie w przypadku takich wyborów byłaby grzechem pychy. Natomiast pan marszałek Komorowski jest w bardzo trudnym położeniu, bo łączy trzy role: marszałka, głowy państwa i kandydata w wyborach prezydenckich. Wydaje mi się, że wywiązuje się z tego bardzo trudnego położenia coraz lepiej.
Konrad Piasecki: Panie pośle, ale czy podpisanie ustawy o IPN i równoczesne powiedzenie, że gdyby prezydent chciał, to by ją przesłał do Trybunału to nie jest, najdelikatniej mówiąc niezręczność?
Jarosław Gowin: To jest niezręczność. Ja nigdy nie mówiłem, że pan marszałek Komorowski nie popełnia błędów. To jak każdy inny człowiek, każdy inny polityk ma decyzje lepsze i gorsze. Ja akurat byłem zwolennikiem niepodpisywania tej ustawy, odesłania jej do Trybunału, ale sytuacje bardzo utrudniła mocno konfrontacyjna postawa kolegium IPN. Rozpisanie konkursu przed spotkaniem z marszałkiem Komorowskim, bardzo ograniczyło mu pole manewru.
Konrad Piasecki: A skoro mamy tak, że z jednej strony jest Bronisław Komorowski z natury rzeczy i z natury funkcji zaangażowany w bieżącą politykę, ale też popełniający niezręczności a z drugiej strony mamy milczącego, spowitego żałobą Jarosława Kaczyńskiego: czy to nie jest powód, żeby jednak niepokoić się patrząc z punktu widzenia Platformy Obywatelskiej o wynik tych wyborów?
Jarosław Gowin: Jeżeli my działacze Platformy obywatelskiej wykonamy ciężką pracę przed wyborami, nie popełnimy żadnego błędu, to do końca Bronisław Komorowski będzie faworytem i w moim przekonaniu wygra te wybory.
Konrad Piasecki: Jak się patrzy na dzisiejsze gazety, w "Super Ekspressie" prezes spaceruje z wnuczkami prezydenta, w "Polska The Times" zięć Lecha Kaczyńskiego chce startować do Sejmu z list Prawa i Sprawiedliwości. Jarosław Kaczyński będzie chyba budował sympatię społeczną?
Jarosław Gowin: Ale Polacy zbyt głęboko mają w pamięci te dwa lata rządów Prawa i Sprawiedliwości, tego nie da się tak łatwo wymazać. Nawet te bardzo tragiczne wydarzenia pod Smoleńskiem, z których zresztą my politycy powinniśmy wyciągnąć głębokie wnioski, nawet te wydarzenia moim zdaniem nie zacierają tej zasadniczej linii podziału między Platformą a PiS-em.
Konrad Piasecki: A uważa pan, że to jest smakowity styl kampanii?
Jarosław Gowin: To jest naturalny styl kampanii. Gdybym był spin doktorem Jarosława Kaczyńskiego, to dokładnie w ten sposób starałbym się ukierunkować jego kampanię. Wiadomo, że każdy ostrzejszy ruch, po obu zresztą stronach, może doprowadzić do odwrotu sympatii opinii publicznej.
Konrad Piasecki: Tylko czym na to odpowiedzieć? Wąsem i gawędami, jak mówiliście o Bronisławie Komorowskim?
Jarosław Gowin: Rzetelnym, rzeczowym, spokojnym sprawowaniem władzy. Bronisław Komorowski cieszy się nie tylko osobistym autorytetem. Jest kandydatem partii, na którą chce głosować połowa Polaków. To pokazują wszystkie sondaże. Spływa na niego też splendor autorytetu Donalda Tuska.
Konrad Piasecki: Nie razi pana jego spokój, jak twierdzą niektórzy? Niektórzy mówią też o chłodzie i o tym, że marszałek nie potrafi wczuć się w nastroje społeczne?
Jarosław Gowin: Ja myślę, że jednym z najważniejszych oczekiwań społecznych wobec klasy politycznej, dzisiaj po tej katastrofie - zwłaszcza w pierwszych dniach czy tygodniach - to jest właśnie oczekiwanie uspokojenia. Pokazanie, że państwo dobrze, stabilnie funkcjonuje i wydaje mi się, że z tej roli marszałek Bronisław Komorowski wywiązuje się bez zarzutu.
Konrad Piasecki: I ten spokój należy zachować nawet, jeśli w oczy Platformy zacznie zaglądać zwycięstwo Jarosława Kaczyńskiego? Czy to nie byłby moment, w którym należałoby zaostrzyć ton tej kampanii?
Jarosław Gowin: W żadnym przypadku. Zaostrzanie kampanii to byłoby strzelanie sobie w stopę. Ja zresztą nie przewiduję tego, żeby sondaże zaczęły się jakoś dramatycznie zbliżać. Myślę, że Jarosław Kaczyński gwarantuje PiS-owi dwie rzeczy:niezły wynik i pewną porażkę.
Konrad Piasecki: Ja nie wiem czy to nie jest jednak wishful thinking.
Jarosław Gowin: Zobaczymy. Dla mnie, istotnym sygnałem jest łatwość z jaką przychodzi nam zbierać podpisy pod kandydaturą Bronisława Komorowskiego. Nigdy w przeszłości, mimo, że dzisiaj zbieramy te podpisy w sposób dużo mniej spektakularny - na ogół nie wystawiamy stolików na ulicach, koncentrujemy się raczej na kontaktach z przyjaciółmi, ze znajomymi - ale nigdy w przeszłości to zbieranie podpisów nie szło tak łatwo.
Konrad Piasecki: Panie pośle, czy Minister Obrony powinien odpowiedzieć za to, że pozwolił tylu istotnym dla państwa osób wsiąść na pokład jednego samolotu?
Jarosław Gowin: Nie, taka teza formułowana dzisiaj byłaby upolitycznianiem tej katastrofy. Poczekajmy na ustalenia prokuratury. Przeanalizujmy także wszystkie procedury. Moim zdaniem, jeżeli coś tutaj zawiniło, to właśnie coś a nie ktoś. Zawiniły procedury.
Konrad Piasecki: Ale te tłumaczenia Ministra Obrony, że nie miał pojęcia w jaki sposób szefowie polskich sił zbrojnych dostaną się do Katynia to jest coś, co do pana przemawia?
Jarosław Gowin: Kancelaria Prezydenta wystąpiła do MON-u o udostępnienie dwóch samolotów.
Konrad Piasecki: A MON dał jeden. Minister Klich mówi, że nie wiedział, że oni wszyscy będą na pokładzie tego samolotu.
Jarosław Gowin: Poleciały dwa samoloty. Rzeczywiście według tłumaczenia ministra Klicha potwierdzonego np. przez Marszałka Senatu pana Borusewicza, za organizację wylotu odpowiedzialna była Kancelaria Prezydenta. Podobnie jak za organizację wylotu np. senatorów odpowiedzialna jest Kancelaria Senatu.
Konrad Piasecki: A nie jest tak, że premier, zwykle szybko reagujący z decyzjami personalnymi na różne problemy, powinien tym razem porzucić wstrzemięźliwość - tak jak często to robił?
Jarosław Gowin: Ja nie widzę żadnych podstaw do tego, żeby personifikować w tej chwili winę i robić z ministra Klicha kogoś w rodzaju kozła ofiarnego. Poczekajmy na ostateczne ustalenia i wtedy ewentualnie zastanawiajmy się nad osobistą odpowiedzialnością tego bądź innego polityka. Bardzo się boję, że jeżeli w tej chwili będziemy drążyć sprawę osobistej odpowiedzialności to skończymy w piekle wzajemnych zarzutów.