Władze państwa polskiego nie uczestniczyły w procesie podejmowania decyzji o miejscu pochówku Marii i Lecha Kaczyńskich. To jest sprawa uzgodnień pomiędzy rodziną a władzami kościelnymi - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Bronisław Komorowski. Normalnie jestem człowiekiem emocjonalnym, ale w momencie, kiedy trzeba zarządzać państwem, jedyny moment na wzruszenia to ten, który spędzam na lotnisku, witając trumny - dodał.
Konrad Piasecki: Pikiety, demonstracje, listy, petycje - w panu jest cień zrozumienia dla tych protestów przeciwko pochówkowi pary prezydenckiej na Wawelu?
Bronisław Komorowski: Ja uważam, że decyzje zapadły ze strony władz kościelnych, mam nadzieję, że w pełni uzgodnione z rodziną pana prezydenta Kaczyńskiego i należy to uszanować. Należy to uszanować m.in. nie wkraczając w obszar nie tylko decyzji, które zapadają na zasadzie rozdziału kościoła i państwa, ale również które po prostu już są i należy zadbać - i to jest rola państwa polskiego - należy zadbać o odpowiednio godny pochówek, o odpowiednio godną uroczystość. I mam nadzieję, że to zostanie zrozumiane i uszanowane.
Konrad Piasecki: A czy pan w jakikolwiek sposób brał udział w podejmowaniu tej decyzji, czy to była decyzja, która zapadała na linii rodzina-kardynał Dziwisz?
Bronisław Komorowski: Nie, decyzja jest jednoznacznie… Władze państwa polskiego nie uczestniczyły w procesie podejmowania decyzji. Jest sprawa uzgodnień pomiędzy rodziną a władzami kościelnymi i tak powinno być, bo obowiązuje przecież zasada rozdziału kościoła od państwa.
Konrad Piasecki: Ale apelowałby pan dzisiaj "ciszej nad tą trumną, zakończmy te spory nad grobem czy nad przyszłym grobem pary prezydenckiej"?
Bronisław Komorowski: Tak, zdecydowanie tak, bo uważam, że należy uszanować decyzję, nawet wtedy, jeżeli się ktoś jej dziwi. Należy uszanować, bo decyzji tej chyba już się nie da cofnąć, nie widzę żadnych takich działań ani ze strony rodziny, ani ze strony kościoła, więc to, co pozostaje całemu społeczeństwu, to zapewnić godny przebieg uroczystości.
Konrad Piasecki: Pan będzie gospodarzem tej uroczystości. Czy wiemy już, jak ona będzie wyglądać? Zacznie się o godzinie 14, kościół Mariacki, msza żałobna.
Bronisław Komorowski: Będę od strony państwowej, bo tam są goście zagraniczni, natomiast w wymiarze samego pogrzebu i dysponowania także i kryptą to oczywiście są władze kościelne. Tak, będzie taka uroczystość, w której będę reprezentował państwo polskie jako całość. Postaram się to zrobić jak najlepiej.
Konrad Piasecki: Panie marszałku, wybory 20 czerwca - 4 lipca. To już przesądzone.
Bronisław Komorowski: Umówiliśmy się wczoraj z wszystkimi środowiskami politycznymi współtworzącymi parlament polski, że ogłoszę decyzję formalnie w środę. I jednocześnie - co z zadowoleniem odnotowuję - środowiska polityczne opozycyjne, do których się zwróciłem z prośbą, aby to one wskazały dla siebie najdogodniejszy moment, co się nigdy do tej pory nie zdarzyło, by opozycja miała prawo w zasadzie rozstrzygania tej kwestii. Rozstrzygnęły te środowiska, wskazując jeden termin, który uznały za najlepszy dla siebie. Jest bardzo wąskie pole manewru.
Konrad Piasecki: Czyli opozycja poprosiła, żeby mogła pozbierać szyki, mówiąc kolokwialnie, potrzebuje jak najbardziej odległych terminów wyborczych?
Bronisław Komorowski: Różne były motywy, ale niewątpliwie taki efekt. Taki efekt, że wchodzi w grę w zasadzie już tylko jeden, najpóźniejszy termin, z punktu widzenia konstytucji i ustawy. Dla mnie ważne jest to, że środowiska polityczne podjęły tę decyzję świadomie. Podjęły tę decyzję świadomie i mają pełną świadomość także skutków ograniczenia kalendarza wyborczego związanego z rejestrowaniem komitetu, zbieraniem podpisów itd., itd.
Konrad Piasecki: Trzeba będzie z tym pędzić straszliwie.
Bronisław Komorowski: To już jest efekt straszliwego też wydarzenia, skracającego cały kalendarz polityczny. Dzisiaj - według mnie - należy jednak się koncentrować na samej żałobie i na przeżyciu tego dramatu. I świadomie podjęliśmy decyzję wspólnie, że to zostanie ogłoszone dopiero po zakończeniu żałoby. Żałoba jest przedłużona o dwa dni moją decyzją do niedzieli. A więc w środę będziemy mogli o wiele swobodniej rozmawiać o kwestiach politycznych.
Konrad Piasecki: W panu wciąż jest decyzja o starcie, pan tej decyzji nie zmienia, pan wystartuje w wyborach prezydenckich.
Bronisław Komorowski: Wie pan, w ogóle o tym nie myślę. W ogóle, kompletnie o tym nie myślę. Nie mam zresztą czasu. Ja wracam o godzinie 12 w nocy do domu i też siedzę i piszę na przykład wystąpienie na następną smutną uroczystość. Więc w ogóle się tym nie zajmuję. Zajmuję się dzisiaj trudną próbą godzenia obowiązków marszałka Sejmu i jednocześnie realizowania konstytucyjnego nakazu wypełniania obowiązków głowy państwa w tym krytycznym momencie. Więc w ogóle o kwestiach wyborczych nie myślę.
Konrad Piasecki: To zrozumiałe, to rozumiem. Ale czy to jest tak, że to wszystko jest jeszcze otwarte, tak pan uważa?
Bronisław Komorowski: Jeszcze raz - jak powiedziałem - nie mam czasu się nad tym zastanawiać. I po prostu uważam, że to absolutnie nie jest czas do prowadzenia w tej chwili tego rodzaju dyskusji.
Konrad Piasecki: To jeszcze kończąc temat kalendarza: kiedy w takim razie odbędzie się zaprzysiężenie nowego prezydenta, bo na ten temat konstytucja ani ustawy nic nie mówią? Czy będzie pan chciał je przeprowadzić jak najszybciej, jeszcze w wakacje czy poczekać do września z zaprzysiężeniem prezydenta?
Bronisław Komorowski: Nie, wydaje mi się... Tego aspektu - przyznam się - nie badałem, zaraz zlecę odpowiednie prace prawnikom, ale wydaje mi się, że tu wchodzą w grę inne okoliczności niż do tej pory. Bo do tej pory było tak, że wybory prezydenckie to było jedno, a potem...
Konrad Piasecki: Zawsze zaprzysiężenie musiało się 23 grudnia odbywać.
Bronisław Komorowski: A dzisiaj wchodzi w grę w moim przekonaniu jak najszybsze wypełnienie tego pustego miejsca w strukturze władzy państwowej, więc wydaje mi się, ze trzeba będzie przewidzieć jak najszybsze... także i złożenie przysięgi prezydenckiej.
Konrad Piasecki: Panie marszałku, pan dzisiaj pełniąc tę funkcję, musi pan wypełniać obowiązki prezydenta, bo one na panu spoczęły. Musi pan podpisywać ustawy.
Bronisław Komorowski: Muszę, muszę z mocy ustawy. Nie tylko... W tej chwili podpisałem ustawę o podtrzymaniu kontyngentu wojskowego w...
Konrad Piasecki: Afganistanie.
Bronisław Komorowski: ...w Afganistanie, wobec NATO, także związane z obroną przestrzeni powietrznej niektórych krajów NATO-wskich. Podpisałem cały szereg ustaw, kończąc w ten sposób bieg procesu legislacyjnego i będę to robił dalej. Podpisuję na razie te ustawy, które muszę podpisać ze względu na kalendarz, tzn. jeśli upływa te 21 dni czy 30 dni przewidziane dla prezydenta, to po prostu żeby nie zatrzymać w sposób nielegalny procesu legislacyjnego, podpisuję i podpisywać będę.
Konrad Piasecki: Będzie pan powoływać prezesa Narodowego Banku Polskiego w miarę szybko, w jakimś bliskim horyzoncie czasowym?
Bronisław Komorowski: To jest inna kwestia niż ustaw. To jest w tej chwili kwestia badania skutków ustawy o Narodowym Banku Polskim, która istnieje i która działa. Badają w tej chwili prawnicy to, czy może wiceprezes zostać skutecznie działającym przewodniczącym Rady Polityki Pieniężnej, bo tak naprawdę z punktu widzenia bezpieczeństwa polskich i pieniędzy i bieżącej polityki niesłychanie ważne jest funkcjonowanie Rady Polityki Pieniężnej, która wyznacza kursy. Więc Rada w tej chwili sobie poradziła, czyniąc wiceprezesa Narodowego Banku Polskiego swoim przewodniczącym, ale musimy to zbadać od strony legalności tak, aby nikt w przyszłości nie zakwestionował decyzji Rady Polityki Pieniężnej i to musimy zbadać. W zależności od ekspertyzy ogłoszę, czy będę musiał spieszyć się z decyzją w sprawie prezesa Narodowego Banku Polskiego, czy tez będę mógł tego nie robić.
Konrad Piasecki: Panie marszałku, pan na pewno słyszy i docierają do pana takie opinie, że Bronisław Komorowski jest trochę człowiekiem niewzruszonym w tej trudnej sytuacji. Czy to jest ta rola, którą pan sobie wyznaczył - bycia taką opoką?
Bronisław Komorowski: To nie ja sobie wyznaczyłem.
Konrad Piasecki: To konstytucja panu wyznaczyła.
Bronisław Komorowski: To konstytucja. Wie pan, ja jestem człowiekiem emocjonalnym, ale w momencie, gdy trzeba - a po prostu trzeba - zarządzać dwoma ważnymi obszarami życia państwowego, bo muszę zastępować w jakimś wymiarze głowę państwa i muszę zarządzać parlamentem. Ja wracam do domu o godzinie 12. Jedyny moment na wzruszenia to parę godzin, które spędzam na płycie lotniska na przykład - witając trumny. Wydaje mi się, że warto przeżywać i ja przeżywam te chwile z kolegami wracającymi w trumnach z Rosji, ale staram się jednocześnie nie zapominać, że państwo oczekuje ode mnie, że te dwa obszary będą funkcjonowały w miarę normalnie.
Konrad Piasecki: Ale powiedział pan sobie: "musisz być twardy, nie możesz się rozkleić, bo na tobie będą spoczywały oczy Polaków"?
Bronisław Komorowski: Rozkleić się na pewno nie wolno, natomiast można się wzruszać i można przeżywać to wszystko, co się wydarzyło. I przeżywam. Ja już witam przyjaciół i osoby mi bardzo bliskie również. Ale państwo musi działać i oprócz przeżyć i wzruszeń są potrzebne również decyzje. Staram się wypełniać swoje obowiązki, które wynikają z konstytucji.