W zeszłym tygodniu zajmowaliśmy się zasadami dobrego wychowania w samochodzie i na ulicy. Skoro tak, to dziś proponuję wsiąść do pociągu, wcale nie byle jakiego, do tramwaju i autobusu. Przypomnijmy sobie, o czym na pewno warto pamiętać.
Pierwsza i podstawowa zasada brzmi: pierwszeństwo mają wychodzący przed wchodzącymi. Dotyczy to wszystkich środków komunikacji publicznej. Pamiętajmy też, by ustawić się do wejścia do autobusu czy tramwaju nie frontem, twarzą do drzwi, ale nieco z boku, jak w przypadku windy. Dzięki temu wychodzący będą mogli z łatwością opuścić pojazd. O zachowaniu tej zasady pamiętajmy szczególnie w godzinach szczytu, gdy podróżujących jest o wiele więcej.
Do pociągu czy tramwaju lepiej wchodzić wg. kolejności, w której ustawiliśmy się przy wejściu. Raczej na niewiele zda się tutaj przepuszczanie kogokolwiek. Spowoduje to dodatkowy zgiełk i zamieszanie. Nic nie stoi za to na przeszkodzie, by przepuścić kogoś czy ustąpić miejsca później, już wewnątrz pojazdu.
Jeżeli wchodzimy do tramwaju czy autobusu z plecakiem, to pamiętajmy, by go zdjąć i położyć na podłodze między nogami. To bezpieczne i wygodne rozwiązanie. Nikt z nas w końcu nie lubi, gdy w zatłoczonym autobusie ktoś nas co chwila szturcha tornistrem. Pamiętajmy też, że jeśli znajdują się na nim jakieś ostre elementy (np. sprzączki od pasków), to nie trudno o zniszczenie czyjegoś ubrania. Jeżeli kogoś potrącimy - przeprośmy. Jeżeli zniszczymy coś innemu pasażerowi - zaproponujmy zadośćuczynienie.
Prawdziwym nietaktem jest trzymanie swojego plecaka czy torby na siedzeniu obok w sytuacji, gdy miejsc nie starcza dla wszystkich. A wydawałoby się, że każdy doskonale wie, że rzeczy w przeciwieństwie do ludzi ani się nie męczą, ani nie odczuwają dyskomfortu... Podobnie deprymujący jest widok osoby, która sadza obok siebie kilkuletnie dziecko i nie zwraca uwagi na stojących obok niej pasażerów, szczególnie starszych. Wydaje się, że młodsze dziecko zmieści się na kolanach mamy, zaś starsze - nie będzie miało kłopotu, by postać przez kilka minut.
Ustępowanie miejsca to chyba jeden z najbardziej kontrowersyjnych wątków w rozmowach o środkach komunikacji publicznej. Jedni żądają, by młodsi bezwzględnie wstawali z miejsc, gdy tylko zobaczą kogoś starszego. Młodsi tłumaczą, że zdarza się, iż starsi na taki gest reagują z oburzeniem, pytając z niekrytą pretensją: “Czy wyglądam na tak starą, by ustępować mi miejsca?!".
Co więc zrobić? Rozmawiać ze sobą! Drodzy młodzi, pytajcie: “Czy chciałby pan/pani usiąść?". Drodzy starsi, może warto czasem po prostu powiedzieć o swojej potrzebie? “Przepraszam, byłabym wdzięczna, gdy pozwolił mi pan usiąść". Drodzy starsi, jeżeli widzicie nastolatka bliskiego omdlenia, to ustąpcie mu miejsca. W tym wieku też ma się prawo być zmęczonym. I proszę nigdy nie zapominać o uśmiechu!
Zmorą współczesności jest hałas. W środkach komunikacji publicznej wydaje się być szczególnie spotęgowany. Po pierwsze dobiegają do nas wszystkie odgłosy jazdy i hałas ulicy. Gdy dorzuci się do tego jeszcze gwar wszystkich rozmów, dzwonki telefonów komórkowych i puszczaną na głos muzykę, to dopełni nam się obraz rozpaczy. Po piętnastu minutach jazdy jesteśmy zmęczeni jak po paru godzinach ciężkiej pracy...
A zatem: rozmawiajmy szeptem albo w ogóle zrezygnujmy z rozmów, a zamiast tego wybierzmy gazetę lub książkę. Wyciszmy dzwonki w telefonach. Jeżeli podróżujemy w przedziale, to rozmowy telefoniczne prowadźmy na korytarzu, jeśli to możliwe. Nie wiem, czy jeszcze Państwo pamiętają, ale swego czasu powstała nawet inicjatywa, by zakazać rozmów telefonicznych w niektórych wagonach pociągów na trasie Kraków-Warszawa. Puszczanie muzyki na głos jest absolutnie wykluczone. Nikt nie musi podzielać naszych gustów.
Odradzam jedzenie w środkach komunikacji publicznej. Zazwyczaj podróż autobusem czy tramwajem trwa na tyle niedługo, że widmo głodowej śmierci nam nie grozi. W przypadku dłuższych podróży warto zwrócić uwagę na parę kwestii. Jedna z nich to zapach naszego jedzenia. Jeżeli jest intensywny, jak w przypadku śledzi, lepiej zdecydować się na kanapkę z serem. Proszę też uważać na to, by nie pobrudzić naszych sąsiadów. Otwarta butelka jogurtu położona na stoliku w przedziale pociągu przy gwałtownym hamowaniu może się przewrócić i wylać się na współpasażera. Katastrofa gotowa... Parę razy widziałem w tramwaju osoby pijące alkohol. Takim zachowaniom stanowczo mówimy: nie.
Zakup i skasowanie biletu to obowiązek każdego podróżnego, ale też zwyczajnie dowód dobrego wychowania. Jeżeli w autobusie jest ścisk, zaoferujmy współpasażerom pomoc w skasowaniu biletu, jeżeli stoją daleko od urządzenia. Wielką grzeczność wyświadczymy też starszym i obcokrajowcom, dla których zakup biletu w specjalnym automacie nie jest tak prosty, jak dla wszystkich, którzy zdążyli się do tego przyzwyczaić. W przypadku tych drugich stajemy się ambasadorami naszego kraju. Dzięki takim drobnym gestom turyści wyjeżdżają z Polski z jak najlepszą opinią.
Gdy mówimy o biletach, koniecznie musimy wspomnieć o naszym stosunku do konduktorów. Proszę nie szczędzić uśmiechu! Kiedyś czytałem, że to jeden z zawodów, którego wykonawcy najszybciej się wypalają. Powodem są, powiedzmy eufemistycznie, trudne relacje z ludźmi. Z prośbą o uśmiech zwracam się też do samych konduktorów, szczególnie podczas kontroli starszych osób. Nie chcę nikogo usprawiedliwiać, ale czasem o skasowaniu biletu człowiek zwyczajnie zapomni w natłoku różnych spraw. To nie jest niczyja zła wola...
Do miłych gestów wobec współpasażerów należy pomoc we wniesieniu wózka z dzieckiem. Możemy też pomóc opiekunowi osoby niepełnosprawnej w umieszczeniu wózka inwalidzkiego jego podopiecznego w autobusie czy tramwaju. Można też ułatwić wsiadanie i wysiadanie osobie niewidomej, byle dyskretnie. Ostatecznie nikt nie lubi, gdy mu się poświęca zbyt wiele uwagi. Zwracajmy też uwagę na osoby starsze. Można zaoferować wniesienie lub wyniesienie zakupów albo - jeżeli wyjdziemy z pojazdu wcześniej - odwrócić się i podać rękę, żeby ktoś mógł bezpiecznie wysiąść.
I jeszcze jedno: higiena osobista. Ten problem ujawnia się szczególnie latem. Wszyscy znamy reakcję ludzkiego ciała na upał, ale też wszyscy wiemy, jak temu zaradzić. Pamiętajmy o tym, bo chyba na nic innego tak często nie skarżą się podróżni, jak właśnie na przykry zapach, który towarzyszy podróżom, tym bliższym i tym dalszym.
Byłem absolutnie zaskoczony, gdy po raz pierwszy jechałem autobusem w Oxfordzie w Anglii. Wszyscy pasażerowie wchodzili pierwszymi drzwiami. Ci, którzy mieli już bilet okazywali go kierowcy, pozostali - kupowali. I dopiero wtedy autobus odjeżdżał. Wychodzono środkowymi lub ostatnimi drzwiami. I co najciekawsze, pasażerowie opuszczając pojazd dziękowali kierowcy.
Na koniec mam jeszcze prośbę do kierowców autobusów i tramwajów. Jeżeli pasażer biegnie do autobusu, nie zamykajcie mu drzwi przed nosem!
Czy o czymś zapomniałem? Jeżeli tak, proszę napisać, również o tym, jakie zachowania w środkach komunikacji miejskiej Państwo lubicie i cenicie.