Zdaje się, że wciąż jeszcze żyjemy Oscarami. Ja przynajmniej w minionym tygodniu żyłem historią naszych aktorek, które zamiast na scenę po Oscara, wyszły na drinka i papierosa. Prawdziwy pech i prawdziwie gorzka nauczka... Ale właśnie! Czego powinno nas to nauczyć?
Od blisko dekady pracuję jako konferansjer. Poprowadziłem do tej pory setki imprez w Polsce - gal, bankietów, imprez plenerowych, integracyjnych, spotkań, konferencji. Koncerty muzyki klasycznej zapowiadałem w dziewięciu krajach za granicą. Trochę się w tym czasie naoglądałem... Pomyślałem, że opowiem dzisiaj Państwu o idealnym gościu/uczestniku wszelkich wydarzeń - od tych najbardziej uroczystych, po przelotne spotkania przy scenie w galerii handlowej. Cechy takiego gościa spisane w formie listy mogłyby być przedrukowywane w każdym podręczniku do savoir-vivre na evencie.
Idealny gość:
1. Przychodzi na event (imprezę, wydarzenie) dla gospodarza. Towarzystwo naszych przyjaciół, rodziny czy partnerów w biznesie to cel każdego spotkania. Nie jedzenie, nie napitki, nie muzyka. Idealny gość nie przykrawa imprezy, na której się znalazł do imprezy, którą sobie wcześniej zaplanował w głowie. Jest raczej ciekawy, co przygotował dla niego gospodarz, próbuje się zainteresować kolejnymi elementami imprezy, jest uważny. Nawet, gdy mu się wydaje, że jest nudno.
2. Słucha. Słucha konferansjera, słucha gospodarza, słucha innych gości. Idealny gość wie, że ci, którzy nie mają nic do powiedzenia, mówią najgłośniej.
3. Nie ocenia. A jeśli już tak bardzo chce się wypowiedzieć na temat imprezy, na której właśnie się znajduje w słowach innych niż w samych superlatywach, to bierze głęboki oddech i powietrze wypuszcza dopiero w czterech ścianach swojego mieszkania.
4. Nie je i nie pije, kiedy trwa część oficjalna. Jeśli osoba, która wygłasza przemówienie nie musi sięgać po wodę ani po tartinkę, to tym bardziej nie musi tego robić ktoś, kto siedzi i bez stresu obserwuje to, co się dzieje na scenie. Po części oficjalnej zazwyczaj jest kolacja, po bloku tematycznym na konferencji - przerwa kawowa.
5. Odrywa się od jedzenia, picia i rozmów, kiedy na scenie pojawia się artysta. Proszę mi wierzyć, że podczas trzyminutowego występu nie można się doprowadzić do śmierci głodowej ani tym bardziej do odwodnienia. W ciągu piętnastominutowego występu też nie. Artysta będzie wdzięczny za to, że ktoś uszanował tę jedną chwilę, na którą składa się praca wielu lat. Co innego, gdy na scenie pojawia się zespół, który gra nam do zabawy. Tutaj walory artystyczne maja nieco mniejsze znaczenie, a funkcja zespołu jest pragmatyczna - ma po prostu towarzyszyć dobrej zabawie.
6. Zjada coś przed przyjściem na imprezę. Może się okazać, że szybciej zgłodniejemy, że kolacja zostanie podana kwadrans później, że... itd. Lepiej więc, żeby do głosu dochodził nasz zdrowy rozsądek, a nie zdrowy żołądek.
7. Ubiera się odpowiednio do okazji. Jeśli impreza jest wieczorem, to panowie ubierają ciemny garnitur, białą koszulę i krawat albo muszkę, a panie - wieczorową suknię (długą albo w typie małej czarnej).
8. Odwiedza toaletę przed rozpoczęciem części oficjalnej imprezy. Już w szkołach podstawowych wychowawcy tłumaczą dzieciom przed wyjazdem na wycieczki, że “lepiej teraz parę kropelek, niż potem wstrzymywać cały autobus". Dobrze do tej lekcji powrócić...
9. Idealny gość wie, że nie musi chodzić na żadne imprezy, że może zostać w domu, jeśli mu towarzystwo, miejsce, okazja itd. nie odpowiada. To o wiele lepsze rozwiązanie niż psuć dobrą zabawę innym, a gospodarzom radość z tego, że mogli innych ugościć.
Chciałbym zakończyć cytatem z wywiadu z Janem A.P. Kaczmarkiem - kompozytorem muzyki filmowej, laureatem Oscara, który 24 lutego w programie “Dzień dobry TVN" powiedział:
"Nie lubię fikcji. Prawda jest taka, że Oscar jest najważniejszą nagrodą filmową. I nie ma lepszej, i nie ma nawet takiej, która podchodzi blisko. W związku z tym udawanie, czy budowanie dystansu jest śmieszne. I ja rozumiem moich polskich kolegów i koleżanki, bo oni tak trochę z obawy budują dystans. To jest też taka moda, żeby ktoś nie pomyślał, że mi zależy. No jak mi nie zależy, to po co tam w ogóle jestem, prawda? I też współczuję tym, którzy przegapili np. wręczenie Oscarów... Słyszałem aktorki, które wczoraj czy dzisiaj opowiadały, że wyszły na drinka i niestety wręczono Pawlikowskiemu Oscara, a one były poza salą. To jest trochę żałosne. I też ludzie, których bardzo lubię i cenię, np. Bartek Konopka opowiada, że Oscary to nuda i jakaś niebezpieczna dyscyplina tam się wkradła, bo jak wszyscy wychodzą na przerwę, kiedy są reklamówki, mają dziesięć minut, wchodzą i się nie spóźniają. I wszyscy, nawet Spielberg i inne wielkie nazwiska z dyscypliną siadają, wjeżdża telewizja i wszystko jest doskonałe. Mnie to fascynuje. Ja bym chciał, żebyśmy my w Polsce i nie tylko opanowali tę sztukę dyscypliny, ponieważ dla mnie ostateczny poziom artysty to jest, kiedy siłą swojego ducha może się także zmierzyć z dyscypliną i ta dyscyplina nie sprawi, że mu talentu braknie".
Życzę miłego dnia wszystkim idealnym gościom i zostawiam Państwa z pytaniem, czy do tej listy dopisalibyście jeszcze jakiś punkt?