"Ilość Polaków traktujących przedziały PKP jako prywatne biura i centralki telefoniczne zawsze mnie zadziwia" - napisał wczoraj na popularnym portalu społecznościowym mój znajomy. Ja z kolei, jak się już Państwo domyślacie, postanowiłem się nad problem pochylić i napisać na ten temat parę słów.
Obserwując niektórych ludzi rozmawiających przez telefon na ulicy, w kawiarni czy środkach transportu mam wrażenie, że nie zauważyli, że technika poszła do przodu i telefonowanie dziś ma nieco inną jakość niż rozmowy kontrolowane przed 1989 rokiem... Ci ludzie, kiedy tylko przyłożą do ucha aparat zaczynają mówić głośniej, a czasem nawet krzyczeć. Przypomina to sceny z kabaretu. Po pierwsze więc: rozmawiajmy ciszej i dyskretniej. Da się.
Telefon to dla wielu z nas narzędzie pracy. Nie zmienia to faktu, że w tym samym przedziale pociągu inni, żeby pracować muszą na chwilę zamknąć oczy i i poruszyć swoją wyobraźnią. Do tego o wiele lepsza jest cisza. Podobnie do czytania książek, co przecież jest ulubioną rozrywką niezliczonej rzeszy podróżujących. Są w końcu i tacy, którzy w pociągu nie pracują, a jedynie do pracy dojeżdżają. Często nie marzą o niczym innym, jak tylko o tym, by nacieszyć się widokiem krajobrazu za oknem. I jednym, i drugim nie ma sensu przeszkadzać.
Po wejściu do pociągu koniecznie wyciszmy dzwonek w telefonie. Najlepiej zaś włączyć jedynie alarm wibracyjny. To naprawdę wystarczy. Jeśli koniecznie musimy odebrać telefon, zróbmy to, ale sprawy załatwmy szybko. Przekazujmy tylko te informacje, które są pilne. Resztę opowieści odłóżmy na potem. Jeśli zapowiada się nieco dłuższa rozmowa, to wyjdźmy z przedziału na korytarz.
Podobnie ma się sprawa z rozmowami, szczególnie tymi zawodowymi. Zastanówmy się czasem, kto może być świadkiem naszych dyskusji, w których zdradzamy poufne informacje na temat firmy, w której pracujemy lub naszych klientów. Może w kolejnym rzędzie siedzi pracownik konkurencji? Albo przyjaciel kogoś, kogo właśnie - co tu dużo mówić - obgadujemy. Dyskrecja!
Dyskretnie postępujmy też ze swoim komputerem. Choć sami doskonale wiemy, że żurawia zapuszczać nie należy, to nie zawsze pamięta o tym nasz sąsiad... Pamiętajmy o tym, jeśli pracujemy np. nad jakimś poufnym projektem. Komputer rozłożony na kolanach sąsiadom przeszkadzać nie będzie. Jeśli jednak stolik przeznaczony jest dla czterech osób (taki układ zdarza się w wagonach Pendolino), to bezmyślne rozłożenie się na stoliku zabiera miejsce innym. Dyskrecja w tym samy stopniu dotyczy korzystania z ładowarek. Jeśli kabel miałby oplatać nogi sąsiada albo leżeć na jego kolanach, to raczej komputer należy zamknąć, a z ładowaniem poczekać. Chyba, że sąsiad zgodzi się zamienić miejscami...
W komputerze, podobnie jak w telefonie, również należy wyciszyć dźwięk. O tym, że powinniśmy założyć słuchawki, jeśli na laptopie chcemy zobaczyć film lub posłuchać muzyki wspominać nie muszę... Ale proszę mi wierzyć, że podróżowałem już w towarzystwie śmiałków, którzy tego nie mieli zamiaru robić i nie widzieli w tym najmniejszego problemu.
Wielu ludziom podróżowanie pociągiem kojarzy się z "zagadywaniem", z nawiązywaniem rozmowy z osobami, które dopiero co się dosiadły do naszego przedziału. Jeśli ktoś zagadany odpowiada krótko, raczej z grzeczności niż z chęci włączenia się do rozmowy, to na tym najlepiej poprzestać. Rozpoczęcie rozmowy z kimś nowym to na pewno nie warunek udanej podróży. Proszę mi wierzyć, uśmiech wystarczy. I to nie tylko w pociągu...
Cisza to dziś wielki luksus. Proszę sobie na niego pozwolić. Udanego weekendu!