Dawniej wizja latania samolotem była dla wielu ludzi tak odległa, jak dziś dla większości z nas turystyczne podróże w kosmos. Dobre wychowanie na lotnisku i w czasie lotu dotyczyło więc jedynie nielicznej grupy, najczęściej biznesmenów, którzy mogli sobie pozwolić na wybór takiego środka lokomocji. Dziś jest zupełnie inaczej… Zapraszam na drugą część mojego bloga.
Na pokładzie samolotu wita nas obsługa, która raz jeszcze kontroluje naszą kartę i podpowiada nam najlepszą drogę do fotela. Ta czynność musi się odbyć bardzo sprawnie, zazwyczaj bowiem mamy wielu współpasażerów (w przypadku największych samolotów to ponad 800 osób). Odradzam więc rozmowy z załogą w tym momencie. Kiedy jesteśmy już przy swoim fotelu, wkładamy swój bagaż do luku nad głową (możemy w tym pomóc osobom starszym, niższym wzrostem lub słabszym bądź też - jeśli jest taka potrzeba - poprosić o pomoc innych) i zajmujemy miejsce. Jeśli okazuje się, że nasz sąsiad już dotarł, a my siedzimy przy oknie poprośmy go, by umożliwił nam przejście.
Jeśli to my usadowiliśmy się wcześniej, wstańmy, by przepuścić pasażera. Uśmiechnijmy się przy tym! Każdy z nas może sobie wyobrazić, co się czuje, gdy w takiej sytuacji ktoś zaczyna stroić miny.
Najlepsze miejsca w klasie ekonomicznej to generalnie te przy korytarzu. Umożliwiają nam swobodne poruszanie się po pokładzie, bez konieczności naruszania spokoju współpasażera. Jednak te miejsca wiążą się również z pewną odpowiedzialnością. Jeśli po boku mamy dwójkę współpasażerów, musimy być gotowi, by w każdej chwili ich przepuścić, jeśli będą zmuszeni wyjść do toalety lub by po prostu rozprostować nogi.
W klasie biznes fotele są co prawda większe i umożliwiają o wiele bardziej komfortową podróż, ale trzeba pamiętać, że ich pełne rozłożenie często odgradza współpasażerowi swobodne dojście do korytarza. Warto na początku lotu zapewnić sąsiada w "gorszym położeniu", że w razie potrzeby nie powinien mieć wątpliwości, czy poprosić o naszą pomoc oraz że może nas zbudzić, jeśli zaśniemy, a on sam będzie musiał wyjść. Takie jedno zdanie może zbudować bardzo miłą atmosferę, dzięki której każdą podróż zaliczymy do udanych. Jeśli sami znajdziemy się w gorszej sytuacji, gdy ktoś nie wyjdzie z inicjatywą, możemy sami nawiązać kontakt, mówiąc coś w stylu: "Nie chciałbym przeszkadzać w czasie lotu. Czy będę mógł pana ewentualnie zbudzić, jeśli będę musiał wyjść?" lub - jeśli to nasz rówieśnik - "Mam nadzieję, że się nie obrazisz, jeśli będę musiała cię zbudzić, żeby się stąd wydostać". Taka prośba, poparta uśmiechem, nie powinna wzbudzić sprzeciwu.
Dwunasto- lub czternastogodzinne loty to prawdziwe wyzwanie. Jesteśmy skazani na przebywanie bardzo blisko drugiej osoby, często zupełnie obcej. Tym bardziej warto pamiętać o pewnych zasadach, spodziewając się, że zostaną one odwzajemnione przez towarzyszy podróży.
Do nie najłatwiejszych należy podróż w towarzystwie matki z dzieckiem. Niemowlę bardzo często płacze, zakłócając tym samym spokój lotu innym pasażerom. Trudno je za to winić. Tak samo nie możemy żądać od matki uspokojenia dziecka. Taka sytuacja dla kobiety jest jeszcze trudniejsza. Niektóre mamy karmią dziecko piersią. Na pokładzie samolotu najczęściej nie ma osobnego pomieszczenia i trzeba wykorzystać do tego po prostu fotel. Służą do tego specjalne chusty, którymi często dysponuje załoga. W środku mają otwór, dzięki któremu można je włożyć przez głowę. Jest na tyle duży, że kobieta widzi dziecko i jest w stanie kontrolować wszystkie ruchy i jednocześnie na tyle mały, że zapewnia matce potrzebną intymność. Bądźmy wyrozumiali i jeśli już chcemy dać upust swojej mimice, niech na naszej twarzy pojawi się wyraz zrozumienia lub zwyczajnie uśmiech.
Pamiętajmy, by bezwzględnie stosować się do poleceń załogi. Miejmy zapięte pasy zawsze wtedy, gdy jest taka potrzeba, wyłączajmy urządzenia elektroniczne w czasie startu i lądowania samolotu, nie palmy papierosów, przebywajmy wyłącznie w strefach, do których mamy prawo ze względu na klasę posiadanego biletu. Warto też wysłuchać instrukcji bezpieczeństwa i przyjrzeć się prezentacji zachowania w sytuacji kryzysowej - nawet jeśli latamy dużo, nie zawsze tymi samymi samolotami. Odradzam używania lakieru do włosów na pokładzie samolotu. W drodze z Dubaju do Adelajdy przysporzyłem w ten sposób powodów do gromkiego śmiechu czterem stewardesom. Wywołałem alarm, a kiedy otwarłem drzwi łazienki, panie stały przerażone, wyczekując finału historii (papierosy? bomba?). Tymczasem ja pokazałem przepisową buteleczkę kosmetyku i wytłumaczyłem, że chciałem poprawić fryzurę przed lądowaniem...
Długą podróż można potraktować jak prawdziwą starorzymską ucztę, z prawem do półleżącej pozycji po posiłku. Zazwyczaj tuż po starcie stewardzi i stewardesy podają ciepłe ręczniki, które służą do umycia rąk. Jeśli chcemy się w ten sposób odświeżyć i przemyć twarz - co jednak odradzam - zróbmy to przed wytarciem rąk. Potem przychodzi czas na aperitif, następnie na posiłek, który najczęściej można zaplanować wg schematu: przystawka, danie główne, sery, deser, kawa. Do obiadu naturalnie wino, po - ulubiony likier, a na koniec - koniak albo whiskey. Jak kto lubi... Myślę, że to małe Bizancjum, które każdy z nas może sobie urządzić na skromnym stoliczku jest w stanie wynagrodzić nie najlepszą jakość pokładowego jedzenia. Warto pamiętać, by w czasie posiłku wyprostować oparcie fotela. W innym wypadku ktoś, kto siedzi za nami będzie jadł obiad w bardzo niewygodnej pozycji.
Obsługa w klasie ekonomicznej jest zazwyczaj ograniczona. Po posiłku, kiedy jesteśmy spragnieni, często sami musimy podejść do odpowiedniego przedziału, gdzie stoją przygotowane różne napoje. Tylko co jakiś czas ktoś z obsługi przechodzi z tacą z napojami (woda i soki), ale generalnie stewardzi nie są na każde nasze wyzwanie. To oczywiście nie reguła. Warto więc się rozejrzeć, ocenić sytuację i dostosować.
Trudny sąsiad to - przed awarią silnika - najgorsza rzecz, która może nam się trafić na pokładzie. Ze swoich doświadczeń pamiętam około dwudziestoletniego chłopaka, z którym podróżowałem z Vancouver w Kanadzie do Monachium. Siedzieliśmy między dwoma korytarzami, w rzędzie, w którym znajdowały się cztery fotele. Ponieważ nie mieliśmy sąsiadów, każdy z nas miał do dyspozycji dodatkowy fotel. Mój sąsiad od razu zajął trzy, pozostawiając na miejscach po swojej lewej i prawej stronie własną torbę, czasopisma i poduszkę. Kiedy samolot zaczął kołować, zaproponowałem, że skoro nie mamy sąsiadów, każdy z nas należą się po dwa fotele. Chłopak zrozumiał to od razu i zabrał swoje rzeczy. Później jednak nie było już tak łatwo... Co chwila zamawiał alkohol, w dodatku w sposób zupełnie pozbawiony logiki - najczęściej piwo, whiskey i wino, wszystkie jednocześnie, jakby na potem, które wlewał w siebie jedno po drugim. Po którymś takim razie stewardesa spojrzała na mnie z politowaniem i prośbą o wyrozumiałość. Następnie postanowił uciąć sobie drzemkę, ponosząc podłokietniki i rozkładając się na wszystkich trzech wolnych fotelach! Kiedy obudził się przed lądowaniem w Niemczech nie warto było już o czymkolwiek gadać...
O czym warto pamiętać? Nie naruszajmy przestrzeni sąsiada - nie rozpychajmy się łokciami, nie rozkładajmy nóg w przestrzeni, która umownie "należy" do niego. Nie słuchajmy zbyt głośno muzyki ani nie śmiejmy się na cały głos czytając znakomitą książkę. Nie podglądajmy nachalnie, co czyta lub ogląda pan lub pani po lewej. Jeśli zaczęliśmy z kimś nadzwyczaj interesującą rozmowę, ściszmy głos lub przerwijmy ją w chwili, gdy zauważymy, że wszyscy dookoła chcą spać, a nie mogą tylko i wyłącznie przez nas. Jeżeli sami śpimy, pamiętajmy by uregulować zagłówek w taki sposób, by nasza głowa w czasie snu opierała się o niego, a nie spadała na ramię sąsiada. Warto mieć z sobą materiałową maskę na oczy oraz zatyczki do uszu. Niektóre linie lotnicze wyposażają nas w te przedmioty, a jednocześnie w komplet trzech naklejek, z których każda jest oddzielnym komunikatem, kiedy można nas zbudzić. Jeśli zasypiamy przykryci kocem, zapnijmy pas na jego powierzchni. Dzięki temu stewardesa nie zbudzi nas np. w czasie turbulencji.
Zdarza się, że podróżujemy z partnerem lub przyjacielem, ale - pech chciał! - nie siedzimy obok siebie, lecz jesteśmy rozdzieleni kimś trzecim. Najlepiej od razu wyjaśnić komuś takiemu nasz kłopot i zapytać, czy nie zgodzi się zamienić miejscami. Zazwyczaj się udaje, jeśli jednak nie - uszanujmy czyjąś wolę. W tej sytuacji nie nachylajmy się przez cały czas i nie rozmawiajmy "przez" drugą osobę. Cóż, trzeba to dzielnie znieść. Nie przechowujmy na naszym stoliku zbyt wiele rzeczy, a zwłaszcza napojów lub jedzenia, które mogłoby się wylać i poplamić współpasażera, szczególnie w czasie turbulencji. Obsługa na pokładzie samolotu ma swój specyficzny cykl podawania i odbierania naczyń. Jeśli się temu podporządkujemy, nie będziemy mieli kłopotu z bałaganem na stoliku.
Wszystko, co gwarantuje nam bilet (obsługę, jedzenie i picie) jest dla nas. Tak, zapłaciliśmy za to, ale nie zwalnia nas to od umiaru i kultury. Pamiętajmy, że w międzynarodowym towarzystwie naszego samolotu jesteśmy ambasadorami naszego kraju. A przede wszystkim jesteśmy pasażerami, na których są skazani inni - pozwólmy im przeżyć w naszym towarzystwie.
Jeśli pojawi się jakikolwiek kłopot - o pomoc poprośmy obsługę. Jeśli nasz fotel lub telewizorek jest niesprawny - zgłośmy to. Załoga na pewno znajdzie rozwiązanie, a jeśli nie, spróbuje nam to wynagrodzić w inny sposób.
Jeśli chciałbyś, by nasz ekspert szerzej opisał jakieś zagadnienie dotyczące zasad savoir-vivre'u i etykiety, wpisz je w komentarzu.