Pomorski NFZ przez trzy miesiące nie interweniował w sprawie przepełnionego oddziału psychiatrycznego w Gdańsku. Dyrekcja Funduszu obiecała kontrolę, która miała wykazać, dlaczego tak wielu chorych - zamiast w poradniach - leczy się w szpitalu. Pacjentów nadal przybywa, ale NFZ nie zajął się sprawą. Miał inne priorytety.
O trudnej sytuacji w gdańskim szpitalu psychiatrycznym trójmiejski reporter RMF FM Kuba Kaługa informował pod koniec zeszłego roku. Z nowym rokiem - mimo zwiększenia przez NFZ nakładów na psychiatrię - chorych jeszcze przybyło.
To jest tragedia. Był pacjent, nad którym zastanawialiśmy się, czy go przypiąć do kaloryfera. Miał nakaz sądowy, ale nie mieliśmy gdzie go położyć. Przywiozła go brygada antyterrorystów. Ostatecznie jednego z pacjentów posłaliśmy na przepustkę, żeby móc przyjąć tamtego. Rozwija się psychiatria dosłownie "materacowa". Teraz jest 40 "dostawek" - wszystkie są zapełnione. Z Funduszu dodatkowych pieniędzy nie ma, mimo że są to ostre stany. Personel ma już dość. Oczekuje podwyżek, bo ma więcej pracy - skarży się Leszek Trojanowski, dyrektor szpitala psychiatrycznego na gdańskim Srebrzysku.
NFZ obiecał zbadać sprawę, ale tego nie zrobił. Nie było kontroli, bo jesteśmy w tym momencie niewydolni - tłumaczyła reporterowi RMF FM dyrektor pomorskiego oddziału Funduszu Barbara Kawińska. Jednocześnie broniła się przed oskarżeniem o zupełny brak działań w tej sprawie: To nie tak, że nic nie zrobiliśmy. Przez 3 miesiące zakontraktowaliśmy świadczenia medyczne w poradniach. Mamy taką ilość dużych kontroli zlecanych przez centralę, że brakuje nam ludzi. Mamy 12 osób w dziale kontroli. One przez 3 miesiące nie miały czasu, by pochylić się nad problemem przepełnionego szpitala psychiatrycznego.