20 minut spędził pod ziemią 15-latek z okolic Pucka. Nastolatek schodził z kolegą ze skarpy. Nagle zapadła się pod nim ziemia - donosi portal tvn24. Na szczęście - błyskawicznie - drugi chłopiec pobiegł po pomoc. "Ustalono, że do czasu przybycia jednostek ochrony przeciwpożarowej, przysypany przebywał pod ziemią około 20 minut" - powiedział asp. Krzysztof Minga z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Pucku. Chłopca udało się uratować.


Do wypadku doszło w czwartek około godziny 17 w nieczynnej żwirowni w Smolnie. Z uzyskanych informacji od świadków, precyzyjnie określono miejsce zasypania 15-latka. Kierujący działaniami ratowniczymi podjął decyzję o rozpoczęciu odkopywania zasypanego przy pomocy łopat oraz rąk i kontrolowaniu miejsca osuwiska - podkreśla asp. Krzysztof Minga.

Nastolatka udało się odkopać. Nie oddychał.

Przystąpiono do reanimacji, którą prowadzili na zmianę ratownicy medyczni oraz strażacy. Poszkodowany został przetransportowany na noszach do karetki pogotowia, gdzie podłączony został do respiratora - opowiada strażak.

W końcu 15-latek odzyskał oddech. Został zabrany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do Szpitala Wojewódzkiego w Gdańsk. 

Źródło: tvn24