Rząd przygotowuje nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym, dzięki której będzie można zrealizować zabezpieczenie europejskiego Trybunału Sprawiedliwości - taki komunikat usłyszeliśmy wczoraj od wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła. Parę godzin później inny z wiceministrów, Michał Wójcik cytowanie wprost swojego kolegi nazwał manipulacją. Czy jeden z nich wie coś, czego nie wie drugi?
Zapewne tak właśnie jest. Kuriozalna różnica zdań w sprawie podstawowych faktów wygląda na efekt niedostatku wiedzy u któregoś z zastępców ministra Ziobry. Bądź jej nadmiaru u tego drugiego.
Spodziewam się, że jeden z nich - Marcin Warchoł - wygadał się za wcześnie, a drugi - Michał Wójcik - realizuje już właściwy plan opóźniania przez Polskę wykonania postanowień Trybunału.
Powinniśmy pamiętać, że zgodnie z postanowieniem zabezpieczającym TSUE Polska zobowiązana jest do przedstawienia Komisji Europejskiej za niecałe 4 tygodnie raportu ze stosowania nałożonych na nią środków tymczasowych. Wiceminister Warchoł mówiąc dziennikarzowi RMF FM Patrykowi Michalskiemu "Tak, zapowiedziałem taką nowelizację" za wcześnie jednak zdradził, że prace nad nią trwają.
Jeśli bowiem brać jego słowa poważnie, to za cztery tygodnie, kiedy Polska będzie wysyłała raport do KE - efekt tych prac powinien już być. A, obawiam się, wcale nie o to resortowi sprawiedliwości chodzi. Prawdopodobnie Polska zamierza grać na zwłokę, żeby móc w raporcie stwierdzić, że prace dopiero się zaczęły. Stąd właśnie ostra choć niedorzeczna, bo kwestionująca oficjalnie nagrane słowa jego kolegi reakcja Michała Wójcika - wiceministra chyba bardziej wtajemniczonego w plan opóźniania kolejnych kroków.
Według tej taktyki o przygotowaniach nowelizacji, które tak beztrosko ujawnił wiceminister Warchoł powinniśmy się dowiedzieć mniej więcej za tydzień. To dałoby rządowi chwilę oddechu, po to, by o złożeniu projektu w Sejmie poinformować, powiedzmy - za dwa tygodnie. Dzięki temu np. za trzy tygodnie będzie można poinformować o skierowaniu projektu do prac w komisji sejmowej, następnie komisja zamówi szereg opinii prawnych, zwoła posiedzenie, które niekoniecznie skończy się konkluzją... a za cztery tygodnie, kiedy przyjdzie czas przedstawienia Komisji Europejskiej raportu o postępach w stosowaniu zabezpieczenia TSUE - Polska będzie mogła odpowiedzieć "robimy co się da!"
Przy korzystnym zbiegu okoliczności uchwalanie tak niepotrzebnie zapowiedzianej już przez Marcina Warchoła ustawy może się przeciągnąć do nawet kilku miesięcy, bo przecież materia złożona, precedensowe postępowanie, niezwykła sytuacja, zgodność z Konstytucją itp.
To będzie klasyczna gra na czas. Zupełnie zresztą bezsensowna, bo co należało zrobić - zarówno Sąd Najwyższy jak NSA zrobiły już w dwa dni, przywracając sędziów objętych postanowieniem TSUE do orzekania.
Co więcej, można sądzić, że projekty rządu nie mają tu nic do rzeczy, a jeśli ktoś poza samymi sądami miałby w sprawie zrealizowania zabezpieczenia Trybunału cokolwiek do zrobienia, to tylko Prezydent. To przecież on wydał osobliwe postanowienia o odesłaniu sędziów 65+ w stan spoczynku, i to on ich dotąd ani nie unieważnił, ani nie zawiesił - mimo postanowienia TSUE.
(ag)