„Bardzo bym chciał, żeby Unia tak szybko zareagowała w momencie, kiedy premierzy Polski, Węgier, Słowacji, Rumunii, Bułgarii skierowali list do przewodniczącej Komisji Europejskiej. A było to, jeśli dobrze pamiętam, około trzech tygodni temu. Był to list z prośbą o bardzo pilną interwencję. Ten list nie spotkał się z żadną odpowiedzią. Dziś mamy reakcję - i może dobrze, że jest ta reakcja, bo też w UE wiele instytucji powinno sobie zdać sprawę z powagi sytuacji” - mówił w rozmowie 7 pytań o 7:07 w internetowym Radiu RMF24 wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Jabłoński dodał, że wprowadzenie zakazu przywozu do Polski z Ukrainy produktów rolnych "jest środkiem nadzwyczajnym". Środek, którego standardowo się nie wprowadza. Ale z uwagi na powagę sytuacji w Polsce - a Polska jest przecież częścią wspólnego rynku, więc jeśli zboże trafia do Polski, to trafia też na unijny, wspólny rynek - mówił Jabłoński.
Mamy też do czynienia z pewnego rodzaju zarzutami dotyczącymi jakości, potencjalnego skażenia części transportu. To są naszym zdaniem przesłanki pozwalające na wprowadzenie takich nadzwyczajnych środków. Jesteśmy absolutnie przekonani, że sprawa jest zgodna z prawem - dodał wiceminister MSZ.
Gość RMF FM był pytany o reakcję opozycji, które twierdzi, że jest to "otwieranie kolejnego frontu wali z Brukselą". Jeśli opozycja będzie chciała po raz kolejny, tak jak i w wielu innych sprawach, stawać po stronie instytucji zewnętrznych, stawać po stronie Brukseli w sporach z polskim rządem, to nie będzie to właściwe. Myślę, że opozycja powinna się bardzo dobrze zastanowić, kogo w tej sprawie wspiera - mówił Jabłoński.
Mam wrażenie, że momentalnie o 180 stopni zmieniła się narracja ze strony opozycji w sobotę, kiedy został wprowadzony ten nadzwyczajny środek, kiedy zaczęły się pierwsze głosy krytyki także ze strony Brukseli - mówił wiceszef MSZ. I dodał: "To opozycja, która dotąd sama domagała się działań bardzo radykalnych, czy to zamykania granicy, czy wprowadzenia jakiś kaucji, to teraz nagle zaczyna mówić, że nie możemy robić tego, co robimy, bo to jest niezgodne z unijnym prawem. Mam trochę wrażenie, że opozycji nie zależy na rozwiązaniu tego problemu, a raczej na kreowaniu nowych problemów i sporów, które nie służą polskiemu rolnictwu".
Wiceminister MSZ był też pytany o dzisiejsze spotkanie ministrów rolnictwa Polski i Ukrainy. Myślę, że rozmowy między naszymi ministrami, między rządami będą bardzo szczere. Ta sprawa była z Ukraińcami konsultowana w takim sensie, że oni zostali poinformowani z wyprzedzeniem, że zamierzamy to zrobić - mówił Jabłoński. Wynika to z faktu, że już wcześniej zwracaliśmy się do strony ukraińskiej z prośbą o to, żeby dokładniej kontrolowali firmy eksportujące, żeby plombowanie odbywało się w sposób bardziej rzetelny. Był tam szereg problemów technicznych, które potem skutkowały oczywiście tymi nieuczciwymi zrachowaniami, także po polskiej stronie. Myślę, że te szczere rozmowy doprowadzą do tego, że ta sytuacja zostanie unormowana. Bo ostatecznym celem nie jest to, żeby ten zakaz importu obowiązywał w nieskończoność, tylko to, żeby doprowadzić do sytuacji, w której zboże z Ukrainy, które ma trafić na eksport właśnie tam trafiało - stwierdził Jabłoński.
Jabłoński był też pytany, jakiej reakcji ze strony Kremla spodziewa się Polska na wniosek komisji śledczej w sprawie tragedii smoleńskiej. Myślę, że reakcja Rosji będzie taka, jak do tej pory. Czyli spotkamy się z bardzo aroganckimi odpowiedziami, z kolejnymi groźbami być może. Rosja od lat udaje, że prowadzi śledztwo w sprawie tego, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 w Smoleńsku - mówił Jabłoński.
A czy Polska może jeszcze odzyskać wrak tupolewa? Myślę, że tu zostały popełnione zasadnicze błędy bezpośrednio po 10 kwietnia 2010 roku. Myślę, że wtedy była możliwość wywalczenia znacznie większych ustępstw ze strony Rosji, także jeśli chodzi o dostęp do materiałów śledztwa i zwrot wraku - mówił Jabłoński. Dziś jesteśmy w takiej sytuacji, że oczywiście jakichkolwiek działania dyplomatyczne wobec Rosji w żadnej sprawie nie będą skuteczne. Realistycznie patrząc, jest niezwykle mała szansa na to, że działaniami dyplomatycznymi uda się w tym momencie coś zrobić. Przede wszystkim trzeba kontynuować działania zmierzające do pokonania Rosji przez Ukrainę, do tego, żeby Rosja tę wojnę przegrała. Jeżeli to nastąpi, jeśli dojdzie do zmiany również na Kremlu, przecież nikt nie jest wieczny, to myślę, że może w przyszłości będzie taka możliwość. My sami podejmujemy jednak działania, które są niezbędne - dodał polityk.