"Słyszałem wypowiedź pana Gramatyki, który sformułował tezę, że na pewno się jakiś paragraf znajdzie na Sasina. To są dobre, stalinowskie wzorce, kiedy mówiono: dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie" - mówił w RMF FM były wicepremier Jacek Sasin, odnosząc się do zapowiedzi rozliczenia polityków Prawa i Sprawiedliwości przez większość sejmową. "Jestem gotów do tego, żeby na każde pytanie odpowiedzieć. Nie mam nic do ukrycia" - zapewniał, odnosząc się do powołania przez Sejm komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych.
Jacek Sasin zapewniał w RMF FM, że Prawo i Sprawiedliwość jest gotowe na zmierzenie się z tematem wyborów korespondencyjnych, czego dowodem ma być głosowanie za powołaniem komisji śledczej w tej sprawie. Jak tłumaczył, wokół tego tematu "narosło tak wiele nieprawd, że być może komisja będzie dobrym forum, żeby te nieprawdy obalić".
Gość Krzysztofa Ziemca ocenił, że żadna z komisji śledczych, których powołania chce większość sejmowa (oprócz wyborów korespondencyjnych badana ma być też afera wizowa i inwigilacja Pegasusem), nie będzie niebezpieczna dla Zjednoczonej Prawicy. Mamy do czynienia z pewną opowieścią, która ma niewiele wspólnego z rzeczywistością - tłumaczył.
Sasin podkreślał w RMF FM, że sprawa wyborów korespondencyjnych jest rozstrzygnięta przez sąd, o czym - jego zdaniem - zapominają politycy większości sejmowej. Była badana przez Najwyższą Izbę Kontroli, prezesa Banasia, którego chyba nikt nie podejrzewa o sympatię do mnie czy Prawa i Sprawiedliwości. Prezes Banaś na siłę próbował postawić zarzuty, postawił te zarzuty, skierował to do prokuratury. Prokuratura dwukrotnie tę kwestię umorzyła - wyjaśniał poseł PiS. Niezawisły sąd, kierowany przez sędziego o sympatiach zupełnie innych niż do Prawa i Sprawiedliwości, potwierdził prawidłowość tego umorzenia. Prawnie sprawa jest zamknięta - dodał.
Sasin przyznał, że choć Prawo i Sprawiedliwość chciało mieć 5 przedstawicieli w komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych, to zaakceptuje również 4 miejsca. Komisja musi być zgodna z ustawą o komisji śledczej, bo tylko wtedy jest komisją śledczą i tylko wtedy można ją poważnie traktować - ocenił.
Zawsze mówię, że nie chciałbym występować w roli wróżki czy przepowiadającego przyszłość. Trudno być optymistą przed poniedziałkiem - mówił w RMF FM Jacek Sasin, pytany o szanse na uzyskanie wotum zaufania dla nowego rządu Mateusza Morawieckiego. Zawsze do końca trzeba walczyć, próbować tę większość zbudować. To jest nasze zobowiązanie wobec wyborców - podkreślał były minister aktywów państwowych.
Sasin nie chciał ujawnić, czy PiS przeciągnął kogoś z większości sejmowej na swoją stronę, by zwiększyć szanse na sukces w poniedziałkowym głosowaniu. Nie chciałbym wdawać się w tego typu dywagacje. Polityka jest pełna zaskoczeń - stwierdził enigmatycznie gość Krzysztofa Ziemca. Najbliższa nam jest Trzecia Droga, a w ramach Trzeciej Drogi - Polskie Stronnictwo Ludowe. Światopoglądowo jesteśmy najbliżej. Dogadanie się byłoby dobre dla Polski - dodał.
Trudno stawiać zarzut służbom specjalnym czy funkcjonariuszom tych służb, że tropili przestępstwa, dysponując środkami, jakimi dysponowali, w tym Pegasusem, i dotrzymywali wszystkich procedur przewidzianych prawem. Jeśli zostanie udowodnione, że gdzieś Pegasus został użyty bez tej procedury, bez zgody sądu, to wtedy rzeczywiście opozycja będzie miała mówić, że coś jest nie tak. Ale na razie nie słyszałem o takim przypadku i nie sądzę, żeby taki przypadek w ogóle miał miejsce - mówił w RMF FM Jacek Sasin pytany, czy obawia się komisji śledczej ds. Pegasusa.
Były wicepremier był pytany także o to, czy wypłata Polsce zaliczki z Krajowego Planu Odbudowy to pierwszy sukces Donalda Tuska. Nie nazwałbym tego sukcesem, ponieważ nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że po tych wyborach parlamentarnych, niezależnie od tego, kto te wybory wygra, te pieniądze do Polski wpłyną. Jeśliby wygrało Prawo i Sprawiedliwość i rządziło skutecznie, to również te pieniądze do Polski by przyszły, ponieważ ich blokowanie wcześniej było spowodowane tylko i wyłącznie polityczną grą ze strony instytucji europejskich, obliczoną na wsparcie opozycji. To jest tylko dla mnie dowód, że tak szybko te decyzje dzisiaj następują. Przecież nic się nie zmieniło. Nic się nie zmieniło w systemie prawnym, nie zostały usunięte wszystkie pseudoprzyczyny, o których słyszeliśmy, blokowania tych środków - odpowiedział Sasin.
Były minister aktywów państwowych skarżył się też, że opozycja nie daje PiS-owi prawa do rządzenia, mimo że partia Jarosława Kaczyńskiego osiągnęła najwyższy wynik w wyborach. W normalnych warunkach demokracji stabilnej, nie takiej rozchwianej jak w Polsce, gdzie mechanizm demokratyczny działa w ten sposób, że partia, która wygrywa wybory, jest piętnowana przez swoich przeciwników politycznych jako ta, która nie ma prawa rządzić, czyli nie ma prawa konsumować swoich zwycięstw wyborczych, bo PiS w takiej roli jest ciągle obsadzane przez naszych konkurentów, to pewnie byśmy rządzili. Bo normalnym jest, że partia, która wygrywa wybory, szuka koalicjantów - mówił Sasin. Jego zdaniem "w Polsce w sposób zupełnie niezrozumiały budowany jest jakiś kordon sanitarny wobec Prawa i Sprawiedliwości. PiS jest wykluczane przez naszych konkurentów z demokratycznych procedur, które normalnie działają w każdym kraju. W Polsce przyjęło się, że Prawo i Sprawiedliwość jest partią, która nie ma prawa rządzić".
Sasin zapowiedział, że PiS nie zmieni swojej polityki. Musi za to pracować nad sposobem docierania do wyborców. Jest kwestia pewnej komunikacji, chociażby kwestia języka, sposobu komunikowania się z naszymi wyborcami, trafienia do nowych grup wyborców, ale również skutecznej walki z tymi nieprawdziwymi narracjami, które są wobec nas budowane - mówił. Pytany o to, czy Jarosław Kaczyński powinien udać się na polityczną emeryturę, Sasin odparł, że "w żadnym wypadku". Zdaniem byłego wicepremiera "Kaczyński jest przede wszystkim gwarantem stabilności pozycji Prawa i Sprawiedliwości, naszego programu i drogi, którą podążamy."
Sasin ocenił też styl prowadzenia obrad Sejmu przez Szymona Hołownię. Dzisiaj polityka często jest traktowana jako teatr i w tym sensie Szymon Hołownia jako gwiazdor telewizyjny, jako celebryta może trafiać w oczekiwania tych, którzy właśnie tak politykę postrzegają. Ale ja wiem doskonale, że polityka nie jest teatrem, że polityka to ogromna odpowiedzialność, to podejmowanie niezwykle ważnych decyzji dotyczących przyszłości Polski, Polaków, naszego bezpieczeństwa - mówił.