"Nie wiedział co mówi. Być może mrugał oczkiem do PSL, bo myślał o odbudowie zdolności koalicyjnej" - tak Joanna Scheuring-Wielgus komentuje wczorajsze słowa prezydenta Andrzeja Dudy o otwartości Pałacu Prezydenckiego oraz o konstytucji.
>>>SŁUCHAJ INTERNETOWEGO RADIA RMF24<<<
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
"Prezydent nie wie o jednym. Jesteśmy ludźmi, którzy chcą wprowadzić do parlamentu merytoryczną dyskusję. Mam wrażenie, że politycy PiS nie zrozumieli, że przegrali te wybory i powinni się do tego przyzwyczaić" - zaznaczyła Joanna Scheuring-Wielgus posłanka Lewicy.
@JoankaSW w #RozmowaRMF o 7 o misji powierzenia rzdu @MorawieckiM: myl, e zrobi to socjalnie, eby troch upokorzy @MorawieckiM. @AndrzejDuda walczy o sched po J. Kaczyskim.
Rozmowa_RMF14 listopada 2023
@JoankaSW w #RozmowaRMF o 7 o umowie koalicyjnej: Nie spodziewaam si, e w tej umowie bd zapisane postulaty jota w jot, o ktre przynajmniej ja walczyam
Rozmowa_RMF14 listopada 2023
Pytana o polityczny poniedziałek na Wiejskiej, odpowiedziała; "Wierzę w to, co wydarzyło się w Sejmie. Wczoraj w Sejmie powiało nadzieją, radością i słońcem".
>>>SŁUCHAJ INTERNETOWEGO RADIA RMF24<<<
Joanna Scheuring-Wielgus była również pytana po co, prezydent Duda powierzył misję stworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu, skoro jest ona z góry skazana na porażkę.
"Myślę, że zrobił to specjalnie, żeby trochę upokorzyć premiera Morawieckiego i trochę zdyskontować swojego przeciwnika w obozie tzw. Zjednoczonej Prawicy. Bo prezydent Duda walczy teraz o schedę po Jarosławie Kaczyńskim. Ta walka już się rozpoczęła. Nie bez kozery przy jego boku pojawił się Mastalerek (Marcin Mastalerek, szef gabinetu prezydenta - przypis red.)" - mówiła posłanka Lewicy.
"Przecież jest pan Zbigniew Ziobro, który ma swoich ludzi, jest premier Beata Szydło, jest minister Błaszczak. Oni wszyscy bardzo chcieliby przejąć schedę po Kaczyńskim. I właśnie prezydent Andrzej Duda swoimi gestami, słowami również rozpoczął ten wyścig i będzie chciał go wygrać. Zobaczymy czy mu się uda" - dodała.
Zdaniem Scheuring-Wielgus to właśnie Mastalerek "będzie się zajmował się tzw. brudną, polityczną robotą, żeby ten obóz polityczny do siebie przyciągnąć".
"Zresztą on (Mastalerek - przypis red.) już kilkukrotnie powiedział, że to prezydent Andrzej Duda, co akurat też jest faktem, ma największe zaufanie w środowisku prawicowym. I na tym będzie chciał budować kapitał prezydenta Andrzeja Dudy. I prezydent Duda będzie taką osobą, która będzie stała na czele ale tę robotę, którą trzeba wykonać, będzie wykonywał i wykonuje już Mastalerek" - stwierdziła.
Posłanka Lewicy była pytana, czy podoba jej się umowa koalicyjna Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy.
"Nie spodziewałam się, że w tej umowie będą zapisane postulaty jota w jotę, o które przynajmniej ja walczyłam od wielu lat" - mówiła. "Uważam, że ta umowa koalicyjna jest całkiem dobra i zgrabna. Pokazuje pewne kierunki, które będziemy realizować, ale też pokazuje pewien pomysł na rządzenie tej większości demokratycznej, czyli przesunięcie debaty i pracy merytorycznej do izby parlamentarnej" - dodała.
A co Lewica ugrała w negocjacjach ze swoich flagowych postulatów?
"Cieszę się, że Marcelina Zawisza wynegocjowała zapisany wprost artykuł o mowie nienawiści do społeczności LGBT+, cieszę się, że w umowie koalicyjnej są dwa punkty odnośnie zmian klimatycznych i ochrony środowiska. Cieszę się, że jest kwestia mieszkań na wynajem" - wyliczała.
Jednak - jak zauważył prowadzący rozmowę Tomasz Weryński - w umowie nie ma nic o aborcji. "Jest kwestia in vitro, znieczulenia i opieki okołoporodowej. To są też nasze postulaty. Z aborcją jest tak, że rzeczywiście tutaj okoniem stoi Trzecia Droga i Szymon Hołownia. Ale my wczoraj jako Lewica złożyliśmy już do laski marszałkowskiej dwa projekty liberalizujące prawo aborcyjne i dekryminalizujące aborcję" - mówiła Scheuring-Wielgus.
A czy wierzy, że mają szanse zostać przegłosowane? "Wierzę, że to się może wydarzyć. Wierzę, że trzeba będzie nad tym popracować i poszukać większości. I wierzę, że jest duża szansa na to, żeby te projekty w tej kadencji przeprocedować i wprowadzić zmiany" - mówiła.
Zdaniem posłanki Lewicy, trzeba najpierw zobaczyć jak w tych tematach będą głosować politycy Trzeciej Drogi. "Większości osób, które są w Polsce 2050, są nowe. Nikt z nas jeszcze nie wie jak będą głosować akurat w tych tematach. Trzeba się z nimi spotkać, trzeba z nimi porozmawiać. I akurat my tej pracy się nie boimy. Też nie zniechęcimy się jeżeli okaże się, że na przykład ten projekt odpadnie w którymś momencie procedowania. Dlatego, że wiemy co się wydarzyło u naszych koleżanek z Argentyny. One dziewięć razy składały taki projekt i dopiero po dziewiątym razie został on wprowadzony. I my będziemy te projekty składały do skutku" - deklarowała. I dodała, że "w rozmowach koalicyjnych Lewica i Platforma Obywatelska akurat w tych kwestiach ma takie samo zdanie".
"Pozostaje nam przekonanie Trzeciej Drogi i PSL-u. My się w tych tematach nie poddamy. Być może politycy PSL i Polski 2050 jeszcze nie wiedzą, że ich wyborcy i wyborczynie, w około 72 proc. - 76 proc., też chcą takich postulatów jakie ma Lewica czy Platforma Obywatelska. Trzeba słuchać tego, co mówią ludzie. A Szymon Hołownia bardzo często mówi o tym, że będzie słuchał tego, co mówi suweren. Więc suweren do PSL i Hołowni mówi jasno: chcemy liberalizacji prawa aborcyjnego" - dodała.