"Generalnie oceniam pozytywnie" - tak o spotkaniu prezydenta Andrzej Dudy z Donaldem Trumpem mówił w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 były prezydent Bronisław Komorowski. "Państwo polskie powinno czasami próbować grać na dwóch fortepianach jednocześnie" - zaznaczył nasz gość.
W środę wieczorem (w nocy polskiego czasu) prezydent Andrzej Duda spotkał się z najbardziej prawdopodobnym kandydatem republikanów na prezydenta USA Donaldem Trumpem. Rozmowa odbyła się w mieszkaniu byłego amerykańskiego prezydenta na nowojorskim Manhattanie. Trwała dwie i pół godziny. Jak mówił sam prezydent Duda, było to spotkanie prywatne i miało charakter przyjacielski.
Właśnie o ocenę tego spotkania prowadzący Rozmowę o 7:00 w Radiu RMF24 Tomasz Weryński pytał byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Generalnie oceniam pozytywnie. Państwo polskie powinno czasami próbować grać na dwóch fortepianach jednocześnie - wspierając i kontaktując się z prezydentem Joe Bidenem, nie tylko dlatego, że jest prezydentem USA, ale jest naszym wypróbowanym przyjacielem, ale również zajmuje jednoznaczne stanowisko wobec konfliktu ukraińsko-rosyjskiego - podkreślał Bronisław Komorowski.
Z Trumpem jest inaczej - niepokoimy się tym, że zajmuje co najmniej dwuznaczne stanowisko wobec Putina, wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej, jest przeciwnikiem nie tylko pogłębionej współpracy amerykańsko-europejskiej, ale jest także niesłychanie sceptyczny co do przyszłości NATO, a więc fundamentu polskiej niepodległości - zauważył były prezydent. Jeżdżenie do Trumpa jest trochę ryzykowne, ale może się okazać - oby nie - dobrą inwestycją w przyszłość - przyznał nasz gość. Zaznaczył równocześnie, że czas ewentualnej, hipotetycznie możliwej współpracy Trumpa z Dudą będzie niezwykle krótki, potrwa kilka miesięcy.
Na tym polega problem - kto wyciągnie większe korzyści z tego spotkania - czy prezydent Duda, który kończy swoją kadencję, czy Trump, który ma nadzieję na drugą kadencję. Oczywiście takie poklepywanie po ramieniu polskiego prezydenta może mieć jakiś wpływ na zachowanie części wyborców polskiego pochodzenia typu "chicagowskiego", ale z drugiej strony odstręczy od Trumpa wielu bardziej progresywnych Polaków - stwierdził Bronisław Komorowski.
Według naszego gościa spotkanie Duda - Trump dla Joe Bidena ma niewielkie znaczenie, poza tym aspektem czysto wyborczym. Trumpowi to jest oczywiście na rękę, żeby pokazać, że do niego jak w pielgrzymce przyjeżdżają kolejni przywódcy świata zachodniego, był Orban, jest Duda - stwierdził Bronisław Komorowski. Inna sprawa, że to trochę dziwne - raz się spotkałem z kandydatem na prezydenta Francji (Francoisem - przyp. red.) Hollandem, ale to on do mnie przyjechał, a nie ja do niego - zaznaczył.
Tomasz Weryński dopytywał byłego prezydenta, co oznaczałby powrót Donalda Trumpa do Białego Domu. Pewnie zmieni się dużo w polityce amerykańskiej wobec Europy, Ukrainy, Rosji, NATO - przyznał Bronisław Komorowski. Donald Trump ma na pewno nastawienie proputinowskie, w realnej polityce jest antyukraiński, więc prorosyjski. Niewątpliwie słowa, które dzisiaj padają w okresie kampanii wyborczej, mogą być przynajmniej częściowo zrealizowane ze stratą dla interesu Polski - podkreślił nasz gość.
Komorowski stwierdził, że w przypadku spotkania Duda - Trump mogła być jakaś cicha nić porozumienia na linii Pałac Prezydencki - kancelaria premiera. Nie jestem pewien, wydaje mi się, że była tutaj jakaś nić porozumienia. Pewnie obie strony nie są zainteresowane, żeby to bardzo upubliczniać - stwierdził były prezydent.
Tomasz Weryński dopytywał swojego gościa, jak wyobraża sobie koniec wojny w Ukrainie. My w Polsce życzymy Ukrainie, aby uzyskała jak najkorzystniejsze warunki uzyskania pokoju z Rosją - mówił Komorowski. Świat zachodni, poza Trumpem właśnie, deklaruje wolę wspierania Ukrainy tak długo, jak długo będzie to potrzebne. A równocześnie wstrzymuje się przed mądrzeniem się nt. tego, jakie mają być warunki przyszłego pokoju. Myślę, że to jest mądra postawa - żeby warunki dla Ukrainy były jak najlepsze - podkreślił były prezydent.
W Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 padło też pytanie o ewentualne przystąpienie przez Polskę do budowy europejskiej "żelaznej kopuły". Rzeczą przedziwną jest to, że Polska jako jeden z nielicznych krajów UE i jednocześnie członek NATO nie chciała brać udziału w budowie wspólnego systemu (obrony przeciwrakietowej). Ten europejski system obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej pokrywa się w ogromnej mierze z wysiłkami i możliwościami krajów natowskich w Europie - zauważył były prezydent. My, Polacy jesteśmy na kresach wschodnich, tuż przy obszarach, gdzie toczy się wojna. Proszę zwrócić uwagę, czym skończyła się polityka pisowska w tej kwestii - tym, że polskiego nieba bronią m.in. angielskie rakiety, niemiecki Patrioty, bo nie mieliśmy własnych, mamy przestarzały system - dodał Bronisław Komorowski.
Absolutnie nie należy dokonywać wyboru, czy własny system obrony przeciwrakietowej, czy zbiorowy, tylko trzeba budować polski system obrony przed atakiem z powietrza, który jednocześnie jest w rękach Polski, ale jest ściśle skoordynowany, także pod względem technologicznym, ze światem zachodnim - zauważył nasz gość.
Tomasz Weryński pytał też byłego prezydenta o pomysł stworzenia Centralnego Portu Komunikacyjnego. Jeśli chodzi o sam pomysł, aby powstało nowoczesne, duże lotnisko, to wydaje mi się pomysłem dobrym. Ale słabość tego projektu polega na tym, że nikt nie dokonał oceny skutków ekonomicznych - jak taki projekt będzie oddziaływał na inne lotniska w Polsce, na ile się może opłacić oraz nikt nie pokazał, ile on będzie kosztował. Nie dziwię się obecnej władzy, że jest wstrzemięźliwa - skomentował były prezydent.
Życzyłbym oczywiście, aby te wyceny były jak najkorzystniejsze dla projektu. Myślę, że decydujące będzie to, ile to ma kosztować. To PiS miał tendencję, że odpalał projekty kierując się względami propagandowymi. Nie dopatrywałbym się tu niechęci do projektu PiS, tylko braku podstaw do zdeklarowania się co wydania w przyszłości ogromnych pieniędzy budżetowych - ocenił Bronisław Komorowski.