Były rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Adam Hofman uważa, że obecnie władza "nie tyle się sypie", co ma „złe prognozy”. „Trzeba by sobie usiąść i zrobić pewien reset po tym, co się wydarzyło. Były wybory, potem afera KNF, zbliża się koniec roku, wchodzimy w nową kampanię - to jest dobry moment na reset” – mówił w Porannej rozmowie w RMF FM. Pytany o to, czy dojdzie do zmian w rządzie odpowiada, że „pewno i tak to nastąpi”. „To jest zawsze takie łapanie oddechu” – mówi. Podkreśla jednak, że najpierw rząd musiałby poradzić sobie z aferą KNF. „Ona bije w delikatne, miękkie podbrzusze obozu władzy. W sferę, która jest bardzo ważna dla elektoratu” – zaznacza Hofman. Podkreślił, że jest przekonany, że do rekonstrukcji rządu dojdzie jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.

PR-owiec uważa także, że z aferą w Komisji Nadzoru Finansowego można było sobie lepiej poradzić. Donald Tusk odcinał ogniska zapalne, mówił ‘teraz to już koniec’. Tutaj tak się nie stało - zaznaczał były rzecznik Prawa i Sprawiedliwości. Według niego podobnie mógłby postąpić PiS wobec Adama Glapińskiego. Jarosław Kaczyński mógłby prezesa NBP zmusić w 3 sekundy do dymisji. Ale też nie może tego zrobić z prostego powodu - trzeba wybrać nowego prezesa Narodowego Banku Polskiego, a do tego trzeba kwalifikowaną większość w Sejmie. A jest dziś już problem - Kukiz się rozpada, nie ma tej większości, która wybrała Glapińskiego - powiedział.

O synu Mariusza Kamińskiego Hofman powiedział, że sam by go zatrudnił. Ja Kacpra Kamińskiego znam nieźle - dobrze wykształcony, mówiący nieźle w językach zagranicznych, przynajmniej po angielsku. Całkiem się do tego miejsca nadaje - powiedział. Podkreśla jednak, że to co się zdarzyło - czyli jego zatrudnienie w Banku Światowym - wygląda źle i dało opozycji "kolejne paliwo".

Pytany o decyzję ws. siódmej nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, Adam Hofman nazwał ją "jedyną możliwą". Bardzo dobrze, że się wycofali z ustawy o Sądzie Najwyższym. Część elektoratu jest skołowana, ale za chwilę to minie, a gdyby się tak nie stało, to w maju-czerwcu, w apogeum kampanii do Parlamentu Europejskiego mamy decyzję KE i wybory tylko pod tym znakiem - powiedział gość Roberta Mazurka.

Czy Andrzej Duda "klei Polskę" - pytał Robert Mazurek byłego rzecznika PiS Adama Hofmana w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM. Nie klei i nie czai, że nie klei - odpowiedział Hofman. W samej administracji prezydenta Dudy brakuje drugiego punktu widzenia - ocenił. Tam wszyscy zgadzają się ze sobą i będzie nadal tak jak jest i to jest kłopot, bo w polityce tak się nie da - dodał. Adam Hofman radził prezydentowi, że powinien mieć lustro "które czasem powie, że nie zawsze jestem piękny, ładny i super, ale kogoś kto powie: ‘Nie! Jak to wygląda? Jak wypadłeś? Dlaczego tak mówisz? Nie możesz tak’. Komfort w polityce to jest pierwsza droga do politycznej śmierci" - zakończył Hofman.   

Robert Mazurek, RMF: Dzień dobry, dzień dobry... Adam Hofman, przedstawiać nie muszę, teraz specjalista od zarządzania kryzysowego.

Adam Hofman: Także.

Także najpierw wywołujemy a później gasimy pożary.

No my tak nie robimy, nigdy w życiu.

Dzień dobry proszę pana, ja się nazywam minister Brudziński, mam taki kłopot: moja partia rządzi, wszystko jest dobrze, ale panie Adamie, gdzie nie spojrzę to mi się sypie. Na razie się jeszcze nie wali, ale się sypie. Niech pan zaradzi.

No nie tyle się sypie, co zaczyna się sypać. To znaczy, są złe prognostyki.

To niech mi pan powie jak Adam Joachimowi. Oczywiście pan wystawi fakturę - jasne.

No właśnie, polityków nie stać - rzadko doradzamy. Ale tak zupełnie poważnie to trzeba by sobie usiąść i zrobić reset po tym co się wydarzyło. Mieliśmy duże wydarzenia ostatnio. Wybory, potem afera KNF, zbliża się koniec roku i wchodzimy w nową kampanię. To jest dobry moment na reset.

Dobry moment na reset - jak polityk słyszy "reset", to wywalmy kogoś z rządu.

Nie no pewnie i tak to nastąpi. To nie jest żadne odkrycie, bo to jest zawsze taki oddech, łapiemy oddech. Ale najpierw trzeba sobie poradzić z tą rzeczą, która się trochę zasypała, czyli aferą KNF-u, bo ona bije w delikatne miękkie podbrzusze tego obozu władzy, sfery, która jest dla nich bardzo ważna.

Oni chcieli to zrobić, taką popisówkę jak Donald Tusk. Pamięta pan jak Donald Tusk miał kryzys zakładał kurtkę - taką pikowaną.

Powódź... jedziemy.

Tak, i tam chodził...

Ale wszystkich też wyrzucał. I wyrzucał nie tylko bezpośrednio zaangażowanych, ale także potencjalnie zaangażowanych, i nawet ich znajomych i jeszcze znajomych, znajomych.

Przy okazji robił czystki.

Przy okazji robił czystki, ale odcinał też ogniska zapalne. Tzn. mówił: teraz to już koniec. A tutaj tak się nie stało. 

Kogo należałoby wyrzucić, przepraszam?

Wszyscy którzy tu się pojawiają lub mogą się pojawić, pewnie powinni powiedzieć, no dobrze, nie wiadomo... winni, niewinni, ale do wyjaśnienia sprawy.

Proszę ale kto, po nazwisku.

Np. prezes Narodowego Banku Polskiego mówi: no dobrze, dziękuje podaje się do dymisji. I Jarosław Kaczyński mógłby go zmusić do tego w trzy sekundy. Ale tez nie może tego zrobić z prostego powodu. Trzeba by wybrać prezesa NBP. A do tego trzeba mieć kwalifikowaną większość w Sejmie. A jest dziś już problem. Kukiz się rozpada.

No myślę, że to akurat jest...

Dobrze, ale nie ma tej większości takiej jasnej.

Sekunda, ale nie boi się pan tego, że PiS mówi, Dobra - Adam. My ci znajdziemy coś innego. Idź już sobie. Pan prezes się na to godzi. Czy to nie byłoby przyznanie się do winy? Czy to nie byłoby odebrane jako, no... to jednak afera. Ho ho ho...

Tylko że to jeśli się siedzi po drugiej stronie stołu jako politycy, to się tak zawsze myśli: nie no, jakoś to będzie, przejdzie. Tylko, że po drugiej stronie stołu to nie ma tak, że to ludzie się zastanawiają czy to była afera czy nie. Wszyscy są przekonani, że była. Nawet jeśli nie było. To nie ma dziś żadnego znaczenia. My mówimy dziś o sferze wizerunku. Ja nie jestem od istoty polityki dzisiaj, bo nie jestem politykiem. Polityką całą... Ale nie jestem politykiem, więc mówię o wizerunku. O tym jak to widać. A widać to tak: była.

Czyli widać, że była i należałoby w związku z tym posunąć jeszcze parę osób żeby...

Być może tak...

A co bardziej szkodzi PiS, KNF czy np. taki detal jak Kacper Kamiński. Młody chłopak dostaje pracę i wszyscy się ekscytują, za dwieście tysięcy dolarów w Nowym Jorku, czy Waszyngtonie.

Już o tym mówię, tylko jeszcze powiem. My zakładamy też, że nie ma nowych taśm i, że pan Czarnecki nagrał tylko jedną rozmowę, bo miał tylko trzy dyktafony, które się wyładowały. Żadnej innej nie nagrał.

To jest oczywiste. Nie no bo jeśli nagrał kogoś jeszcze, to będzie nowa afera.

No a to nie lepiej zrobić tak żeby już nawet potencjalnie nie było. No jednak władza jest ważniejsza.

Czyli walić wszystkich jak leci.

To była metoda Donalda Tuska skuteczna. Pytanie czy jest inna i czy będzie równie skuteczna. Wracając do pana pytania. Ja Kacpra Kamińskiego znam. Znam go i jego kwalifikacje oceniam nieźle. Dobrze wykształcony, mówiący po zagranicznych językach, przynajmniej po angielsku.

No dobrze, ale co z tego?

Ale jest jeszcze inna strona medalu, nawet bardziej, która świadczy o tym, że on powinien tam być lub w jakimś innym miejscu w sferze publicznej. Wie pan dlaczego? Bo szef służb, koordynator służb, człowiek o olbrzymiej władzy ma syna. I ten syn idzie do sektora prywatnego? Wszyscy go chętnie zatrudnią.

Pan by zatrudnił?

Oczywiście, chętnie bym go zatrudnił. Ma bardzo dobre kwalifikacje, jak powiedziałem. Ale to jest jeszcze gorzej. Więc on powinien pracować w sferze publicznej.

Panie Kacprze, jakby pan jednak postanowił wrócić do Polski, to jest robota.

Ale jak mówię, powinien pracować w sferze publicznej. Przy czym to, że akurat tak się zdarzyło nie jest fortunne i na elektorat działa źle.

Cały czas nie mówimy jak jest naprawdę, czy on ma kwalifikacje, tylko jak to wygląda.

No tak, jak to wygląda. A wygląda to tak, że w tym zbiegu okoliczności, czyli KNF, nazwiska jakie się pojawią, opozycja dostała nowe paliwo.

A czy skracanie frontu walki z Unią Europejską, batalii o Sąd Najwyższy jest także takim paliwem?

Wie pan, ja akurat przyjąłem to, z myślą, że jest tam jeszcze racjonalność. Bo często, jak jesteśmy w walce politycznej to często ta racjonalność gdzieś niknie. A to się okazało, że jednak ona istnieje i to jest bardzo ważne.

Czyli to dobrze, że się wycofali?

No bardzo dobrze, że się wycofali, dlatego że...

Widział pan posłankę Siarkowską?

Nie ma to żadnego znaczenia. Nawet jeżeli ma dzisiaj, bo część elektoratu jest skołowana. To za chwilę to minie, a szczególnie, że mamy pewien chaos komunikacyjny, więc to jest dobry moment, żeby to zrobić. A nawet gdyby tak się nie stało, to w maju-czerwcu apogeum kampanii do Parlamentu Europejskiego. Mamy decyzję Komisji Europejskiej i wybory parlamentarne tylko pod tym znakiem. Pod tym uściśnięciem.

Czyli co, ucinamy w ten sposób w ogóle temat Polexitu? "Nie" Polexitowi, koniec kropka.

Przynajmniej utrudniamy drugiej stronie prowadzenie tej narracji i możemy prowadzić kampanię do Parlamentu Europejskiego tak, jak chcemy, a nie tak, jak nam każą.

Rozumiem, czyli to dobra decyzja? Siódma nowelizacja?

Jedyna możliwa.

Obserwuje pan karierę Michała Dworczyka ?

Od samego początku, bo zanim jeszcze był w polityce, poznałem go i znaliśmy się i pomagał nam organizować dwa razy wyjazdy, raz tysiąca obserwatorów na pomarańczową rewolucję, drugi raz na Majdan. Także wtedy nam bardzo pomagał.

Wtedy to był taki aktywista harcerski.

No tak, szef fundacji. Zajmował się Polakami na Kresach, Polakami na Wschodzie. Dobrze zorganizowany, pokładany, sprawny, skuteczny. Wie pan, nie ma w polityce dużo takich zawodników. A teraz się okazało, że bardzo skuteczny.

No tak, mało tego, Śląsk - dziękujemy bardzo, prawda?

Śląsk wrócił do macierzy.

Śląsk wrócił do macierzy właśnie między innymi dzięki ministrowi Dworczykowi. Ma zaufanie i prezesa, i premiera. Kariera przed nim?

No oczywiście, tylko że wie pan, jak to jest. Jak będzie miał za dużo sukcesów to zaraz i się znajdą się tacy, którzy mu w tym bardzo pomogą. Chwalmy go bardziej i już po nim.

Właśnie chciałem powiedzieć. Pochwalmy go jeszcze trochę, a utopimy zupełnie.

No oczywiście, ale rzeczywiście skuteczność w polityce jest bardzo ceniona. A on jeszcze do tego ma jedną rzecz. Jest w sumie dyskretny. To znaczy robi to...

To na koniec radiowej części naszej rozmowy jeszcze pytanie o to, od czego zaczęliśmy, czyli o ewentualne zmiany. Myśli pan, że dojdzie do zmian w rządzie jeszcze przed wyborami europejskimi?

Tak, jestem o tym przekonany. To jest dobry moment, żeby zrobić nowe otwarcie

Jak głębokie?

Nie sięgające premiera, ale kilku ministrów. To jest dobry moment, żeby powiedzieć: dobra, idziemy teraz do tej klasy średniej, do której iść musimy. 

Skoro pan taki odważny, proszę tu jest kamera. Trzy nazwiska.

Nie.

Nie? Nie ma takiego ministra.

Ja mam jakieś swoje typy, ale będzie bliżej rekonstrukcji, to będziemy się tu zakładać.

Ale ja nie chce się z panem o nic zakładać.

Nie. Nie robię tego.

A kto szkodzi?

Raczej rekonstrukcje na tym etapie nie polegają na tym "kto szkodzi", tylko który klocek można wyjąć, żeby układanka polityczna nie upadła. Czyli kto nie ma posłów w Sejmie, kto nie ma silnej pozycji politycznej, tego już nie ma.