Prawo i Sprawiedliwość będzie się zajmować projektami obywatelskimi dotyczącymi aborcji. "Na pewno nie będzie tak, jak za czasów rządu koalicji PO-PSL, gdy projekty obywatelskie wędrowały do kosza. Te projekty obywatelskie będą procedowane" - mówi europoseł Ryszard Czarnecki w Porannej rozmowie w RMF FM. O swoim podejściu do przerywania ciąż mówi jasno: "Jestem za ochroną życia". Czarnecki odrzuca też, jakoby pomagał swojemu synowi Bartoszowi Czarneckiemu w zdobyciu posady młodszego specjalisty w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. "Pracował w jednej z 10 największych firm zbrojeniowych na świecie, we francuskim Thalesie. Jest specjalistą, chciał pracować dla polskiej firmy, polskiego państwa, to zmienił pracę" - mówi europoseł. "Nie pomogłem mu w zdobyciu tej pracy, tak jak nie pomogłem w zdobyciu pracy we Francji" - dodaje.

Robert Mazurek, RMF FM: Do polskiego Sejmu wraca temat aborcji. Są dwa projekty: jeden całkowicie zakazujący aborcji, a drugi dopuszczający ją do 12. tygodnia ciąży. Pytanie polityczne, które się pojawia: czy to będzie kłopot dla PiS-u? Czy to będzie początek poważnego konfliktu wewnątrz partii?

Ryszard Czarnecki: Myślę, że nie. Pytanie postawione bardzo otwarcie i odpowiedź musi być bardzo poważna. Na pewno nie będzie tak, jak to było za czasów rządów koalicji PO-PSL, gdy projekty obywatelskie były tam odrzucane w pierwszym czytaniu i wędrowały pubel, pubel do śmietnika, do kosza. Ten projekt obywatelski będzie procedowany - z całą pewnością. Natomiast co z tego wyjdzie finalnie - zobaczymy. Na pewno nie będzie żadnej dyscypliny głosowania w klubie.

Ale mam wrażenie, że właśnie posłowie PiS-u chcieliby, aby ten projekt był tak procedowany i procedowany bez końca, bez konkluzji.

Na pewno nie będzie odrzucony, bo projekty obywatelskie, które mają dużo podpisów zasługują na to, żeby były procedowane, żeby była praca w komisjach, podkomisjach. I tak będzie. Zobaczymy, jaki będzie efekt finalny pracy.

Panie pośle, ale dziewięć lat temu sprawa aborcji doprowadziła do rozłamu wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości. Grupa Marka Jurka - ówczesnego marszałka Sejmu - odeszła z partii.

Rozłam to dużo powiedziane, odeszło sześcioro posłów.

Ale marszałek Sejmu to nie jest figura byle jaka.

Oczywiście, natomiast myślę, że dzisiaj wszyscy jesteśmy dojrzalsi i absolutnie nie uważam, aby na tym tle jakiekolwiek tąpnięcie, jakiś podział tektoniczny, polityczny miałby nastąpić.

A pan jak głosowałby w tej sprawie?

Konkretnie, odnosząc się do tego, co było bym na pewno zagłosował za wszystkimi propozycjami Marka Jurka i na pewno bym nie odszedł z PiS-u.

Dobrze, ale teraz, teraz jest projekt całkowicie zakazujący aborcji. Przypomnijmy, że w Polsce w tej chwili aborcja jest dozwolona w trzech przypadkach: gdy ciąża zagraża życiu matki, gdy jest wynikiem przestępstwa, zwykle gwałtu i trzeci przypadek to jest przypadek trwałego uszkodzenia płodu.

Ja generalnie jestem za obroną życia i myślę, że moje głosowania by w takim kierunku właśnie szły.

Ale posłowie PiS-u mówią czasami - to mówił też Jarosław Kaczyński - że nie żąda od kobiet heroizmu. Chodzi o to, że nie chciałby na przykład, by zdelegalizować aborcję wtedy, kiedy płód jest wynikiem gwałtu.

Jak już powiedziałem. Jestem za ochroną życia i to oczywiście bardzo poważny dylemat, ale na przykład w sytuacji, gdy istnieje niebezpieczeństwo, że dziecko, które się urodzi będzie nie w pełni zdrowie, to tak, ale to niepełnosprawne dziecko też ma prawo do życia.

Ale nie mówimy teraz o tym przypadku: mówimy o tym, gdy ciąża jest wynikiem gwałtu. Wtedy też pana zdaniem aborcja powinna być nielegalna?

To jest bardzo poważny dylemat...

... którego pan nie chce rozstrzygać, rozumiem.

Myślę, że posłowie PiS-u będą go rozstrzygać we własnych sumieniach, podobnie jak inni posłowie, ale tutaj ja bym przestrzegał przed takimi bardzo łatwymi odpowiedziami w tej kwestii.

Panie pośle, pan jest dobrym ojcem?

Na pewno mógłbym być lepszym.

Ma pan trzech synów: jeden 6-letni, drugi 26-letni, a trzeci - po trzydziestce. Trzeci jest już autonomicznym politykiem, bo mówię o Przemysławie Czarneckim - pośle Prawa i Sprawiedliwości...

Bardzo autonomicznym...

Co to znaczy "bardzo autonomicznym"?

To znaczy, że bardzo konsekwentnie buduje własny wizerunek i pokazuje, chce pokazywać, że idzie własną drogą, a nie śladami ojca.

Trochę mu pan pomaga. Przypominam, że w 2015 roku ufundował pan plakaty z napisem "poseł Czarnecki", które dotyczyły jego, a nie pana.

Dotyczyły oczywiście mnie, a że były...

...a że były we Wrocławiu akurat, to zupełny przypadek?

Z tragarzami, przypadek z tragarzami. Tak, tak, przyszedłem z tragarzami. Żarty na bok, każdy ojciec pomaga dziecku, ale myślę, że on tej pomocy specjalnie ani nie chce, ani nie wymaga.

Ale nie każdy może pomagać pieniędzmi z Parlamentu Europejskiego.

Podkreślam, pod względem formalnym wszystko było okej. Tego typu billboardy miałem we Wrocławiu, miałem w Poznaniu, Wielkopolsce. Kropka.

Nowoczesna.pl startuje z taką kampanią "Misiewicze", czyli piętnującą takie wątpliwe przypadku awansu działaczy PiS-u w spółkach Skarbu Państwa. Jednym z tych bohaterów będzie niejaki Bartosz Czarnecki, który ma 26 lat i jest doradcą w Polskiej Grupie Zbrojeniowej.

Sprostowanie...

Ma 27?

Bardzo dobrze, że pan o to pyta. Nie jest doradcą w Polskiej Grupie Zbrojeniowej...

A kim jest?

Jest młodszym specjalistą. Bardzo dobrze, że pan o to pyta. Rozmawiałem z nim i myślę, że tą wiedzą mogę się podzielić. Przed tym, o czym nikt nie mówi, przed tym jak został zatrudniony w polskiej, państwowej firmie, pracował w jednej z dziesięciu największych zbrojeniowych firm świata, we francuskim Thalesie. Zarabiał więcej niż zarabia obecnie. A ponieważ chciał pracować dla polskiej firmy, dla polskiego państwa, no to zmienił pracę.

Ale nie ma pan wrażenia, że jednak taka kariera 26-latka to jest powiedziałbym dość...

Młodszy specjalista? Nie jest żadnym doradcą wbrew temu, co politycy z opozycji mówili. Źle sprawdzili, a ponadto podkreślam jeszcze raz: jeżeli ktoś wcześniej pracuje w jednej z dziesięciu największych firm zbrojeniowych świata, no to chyba jakieś kwalifikacje ma do tego, aby potem pracować w polskiej firmie.

Pan mu w niczym nie pomógł?

Nie, nie, nie...

Ale przed chwilą powiedział pan, że każdy ojciec pomaga synowi.

No oczywiście, że tak, ale akurat nie w tym, dobrą radą. Wczoraj dopiero, na przykład, dowiedziałem się, że teraz zarabia mniej niż zarabiał, bo jest patriotą i chce pracować w polskiej firmie.

Patriotyzm czasami ma też wymierne korzyści finansowe.

No tak, teraz zarabia mniej, podkreślam.

To dobrze że pański trzeci syn ma dopiero 6 lat bo strach pomyśleć co on musiałby dostać.

Klapsów nie dostaje, bo nie uważam żeby była to dobra metoda wychowawcza.

Rozumiem. I pan nie pomógł synowi Bartoszowi Czarneckiemu w tym żeby dostał prace w Polskiej Grupie Zbrojeniowej?

Absolutnie, tak samo jak nie pomogłem mu, żeby pracował wcześniej we francuskiej firmie.

Panie pośle, Komisja Europejska - i to jest temat który panu jest pewnie bliższy z racji obecnego zajęcia - ma ogłosić że podatek od supermarketów będzie niezgodny z europejskim prawem. To jest poważny cios dla polskiego budżetu, bo przypominam że te pieniacze miały pokryć wydatki 500+ 

Jeżeli to się stanie, to Komisja Europejska ustawi się w roli obrońcy zachodnich sieci supermarketów w Polsce, a więc potwierdzi to, co ja mówiłem publicznie od dawna, że tak naprawdę reakcje Komisji Europejskiej - bardzo nerwowe i emocjonalne - w kontekście Trybunału Konstytucyjnego są w gruncie rzeczy spowodowane dużym stresem zachodnich korporacji, banków, sieci supermarketów, które bardzo źle reagują na nowa władze w Polsce, bo ta nowa władza w Polsce ukróciła jej "Eldorado finansowe".

Ja rozumiem, że możemy skrytykować Komisję Europejską, ale pieniędzy i tak nie dostaniemy. Co wtedy?

Myślę ze należałoby - jeżeli Komisja Europejska przedstawi konkrety, bo na razie słyszymy przecieki zapowiedzi - a to trzeba prawo tak zmienić, aby był europejski wilk syty i polska owca cała.

Widziano pana niedawno w siedzibie UEFA.

FIFA.

FIFA? A, przepraszam.

W piątek rano w Zurychu razem z nowym szefem FIFA, panem Gianni Infantino, przybywaliśmy na rozpoczęcie takiego światowego kongresu...

Myślałem, że to początek jakiejś kariery. Mierzy pan wysoko - dwa razy kandydował pan na polskiego prezesa PZPN-u.

No i mówiąc językiem naszych sąsiadów zza wschodniej granicy, "i chwat’it" - i wystarczy. A rzeczywiście z panem nowym prezesem FIFA, Infantino, przebywaliśmy na rozpoczęciu takiego kongresu o etyce w sporcie, leadershipie w sporcie.

Etyki w sporcie nauczał Ryszard Czarnecki. Dziękuję serdecznie.

Miło mi. Dziękuję.