Zamach w Londynie "to dobra ‘okazja’, by straszyć wyborców" uchodźcami - mówiła w Porannej rozmowie w RMF FM Joanna Scheuring-Wielgus. Jak przyznała, jej zdaniem, tragiczne wydarzenia w brytyjskiej stolicy wzmocnią niechęć do przyjmowania uchodźców. "Chciałabym, abyśmy pomagali na tyle, na ile możemy. (…) Myślę, że bardzo dużą rolę ma tutaj do odegrania Kościół. Zresztą papież Franciszek wzywa co jakiś czas do tego, aby pomagać tym, którzy uciekają przed wojną" - przypomniała posłanka Nowoczesnej. Jak ponadto przekonywała: "Powinniśmy zrobić wszystko, by nie straszyć tą sytuacją - raczej uświadamiać".
Robert Mazurek: Pani mieszkała w Londynie, pracowała tam, ma tam pani pewnie swoich znajomych.
Joanna Scheuring-Wielgus: Tak, mieszkałam jeszcze w latach 90., gdy byłam studentką.
To jest taka tragedia, przy której wszystkie nasze mądrości wygłaszane w takich sytuacjach bledną. Bo co możemy powiedzieć w sytuacji, kiedy ginie 5 osób.
Przede wszystkim wyrazy współczucia dla wszystkich, którzy stracili swoich bliskich. Może nas nie słyszą, ale wszyscy powinniśmy tak czuć. I oczywiście dla tych wszystkich, którzy są ranni. Londyn pamiętam jako miasto przyjazne i bezpieczne. Staram się być tam raz w roku. W zeszłym roku byłam na wystawie Rolling Stonesów w Saatchi & Saatchi. Bardzo lubię chodzi do dzielnicy Brockley, która jest bardzo międzynarodowa. Czułam się tam naprawdę bezpiecznie. Z przykrością dowiedziałam się wczoraj o tej sytuacji.
Nie sądzi pani, że to wzmocni niechęć do przyjmowania uchodźców - nie tylko w Europie, ale w ogóle? Kolejny zamach, ten wydarzył się w rocznicę tego, co było w Brukseli.
Niestety, tak myślę, bo to jest dobra okazja do tego, żeby trochę, a może nawet bardzo, straszyć wyborców podczas kampanii. Organizacje czy partie, które bardzo hołubią sobie narodowość i bycie Polakiem czy Niemcem...
... a pani sobie nie hołubi, nie szczyci się z bycia Polką?
Hołubię, natomiast jestem też osobą bardzo tolerancyjną i uważam, że powinniśmy z szacunkiem odnosić się do każdego, niezależnie od tego, z kim mamy do czynienia.
Ale ja tu nie widzę żadnego przeciwstawienia - mogę być dumny z bycia Polakiem i być tolerancyjny.
Tak, ale są osoby, które swoją dumę przedkładają nad brak szacunku dla innych. Uważam, że trzeba szanować każdego.
Abstrahując na moment od szacunku i tolerancyjności - to jednak jest pewien problem dla Europy. Pani mówi tak: "przyjmujmy wszystkich", czy "przyjmujmy każdego, kto do nas zapuka"?
Nigdy tak nie powiedziałam, tak powiedziała Angela Merkel. Uważam, że powinniśmy przeprowadzić debatę, chociażby w Sejmie, ponad podziałami, wszystkie partie, jak w tej sytuacji się zachować. Jestem w parlamencie od półtora roku i nigdy nie było debaty na temat, co w tej sytuacji zrobić.
A co by pani powiedziała, co by pani odpowiedziała w takiej debacie?
Chciałabym, abyśmy pomagali na tyle, na ile możemy. Wiemy, że uchodźcy np. z Syrii nie za bardzo chcą być w Polsce. Natomiast myślę, że bardzo dużą rolę ma tutaj do odegrania Kościół. Zresztą papież Franciszek wzywa co jakiś czas, aby pomagać tym, którzy uciekają przed wojną.
Kościół Kościołem, pani mówi, że powinniśmy im pomagać...
... w granicach naszych możliwości...
... rząd w takiej sytuacji odpowiada: wysyłamy pieniądze do Turcji i Libanu, gdzie są obozy, pomagamy tam, na miejscu.
I bardzo dobrze, że tak robimy, ale też powinniśmy zrobić wszystko, aby nie straszyć tą sytuacją, czyli raczej uświadamiać. Kilka tygodni temu byłam u Rzecznika Praw Obywatelskich na spotkaniu, na które zostały zaproszone środowiska muzułmańskie, ale również przy stole siedział Janusz Korwin-Mikke, pan poseł Winnicki, pan Bosak, siedziałam ja, posłowie Platformy Obywatelskiej i rozmawialiśmy w sposób merytoryczny nt. sytuacji, która jest w Polsce. Dało się.
Dobrze, to porozmawiamy merytorycznie o sytuacji, która jest w Polsce, ale o polityce. Była pani wczoraj na takim spotkaniu, przedstawiała się pani jako "lwica Nowoczesnej", razem z koleżankami byłyście tak przedstawione na plakacie.
Byłyśmy tak przedstawione przez koło Warszawa-Żoliborz.
Czyli mam teraz do pani mówić "lwica Nowoczesnej"?
Ma pan do mnie mówić "posłanka Joanna Scheuring-Wielgus".
Jak pani jest lwica, to czy lew ma na imię Ryszard?
Jestem posłanką Joanną Scheuring-Wielgus i odpowiadam za siebie. To, jak kto nas nazywa i określa, to zupełnie mi obojętne. Przypomnę, że ktoś też kiedyś nas nazwał "aniołkami Ryszarda" i uważam, że to jest bardzo słabe określenie.
Ale skoro wy się same określacie "lwice Nowoczesnej" - ja sam bym w życiu tak nie powiedział, widziałem to na plakacie Nowoczesnej i tyle.
To zorganizowało koło Warszawa-Żoliborz, byłyśmy na spotkaniu i rozmawiałyśmy o sytuacji kobiet w polityce.
Nie tylko zresztą, także o mężczyznach. Pani wygłosiła taki pean na cześć Ryszarda Petru, mówiąc że jest to najbardziej prokobiecy lider.
Siedział pan tam na widowni?
Czytałem na wpolityce.pl relację Marcina Fijołka, to bardzo dobry dziennikarz, więc wierzę mu i ufam - przynajmniej w tej sprawie. Marcin Fijołek opisuje, jak to pani z taką emfazą opowiadała, że Ryszard Petru jest najbardziej prokobiecym liderem po '89 roku. Ja nawet zaryzykowałbym tezę, że przed '89 rokiem nie było nikogo takiego, więc Petru jest najbardziej prokobiecym liderem w historii Polski.
Można sobie z tego kpić i żartować.
To pani słowa, no gdzie tam.
Uważam, że po '89 roku żaden z liderów politycznych - ani Miller, ani Tusk, ani Schetyna, ani ktokolwiek inny - nie postawił na kobiety. Przypomnę, że Tusk zauważył, że ma kobiety w swoim rządzie dopiero wtedy, kiedy trzeba było trochę posprzątać po tym, co zrobił i uciekł do Brukseli.
Naprawdę uważa pani, że po eskapadzie maderskiej należy mówić o Petru jako o człowieku, który stawia na kobiety?
Ryszard Petru w swoim zarządzie ma większość kobiet, w prezydium jest bardzo dużo kobiet. Posłanki Nowoczesnej są silnymi osobowościami i mamy bardzo duży wpływ na to, w jaką stronę partia idzie, jaką mamy strategię i w zasadzie mamy wpływ na wszystko, co się dzieje w Nowoczesnej.
Jeden z waszych radnych, który wstąpił do Nowoczesnej, napisał teraz: "Przewodniczący Petru, wiceprzewodnicząca Schmidt. Dziękuję za taką prorodzinność. Odchodzę".
Miał prawo tak napisać. Każdy ma prawo do swoich decyzji. Nowoczesna do 12 posłanek i reszta posłów - merytorycznych. Jesteśmy drużyną i to jest naszą wartością.
Czy w takim razie ta drużyna poprze Grzegorza Schetynę? Pogodziliście się już z hegemonią Platformy?
Przede wszystkim, wotum nieufności, nad którym będziemy głosować, jest wotum nieufności dla rządu pani premier Beaty Szydło i wszyscy...
... i jednocześnie głosujemy w takim razie za powołaniem na premiera Grzegorza Schetyny.
...i wszyscy będziemy głosowali przeciw rządom Prawa i Sprawiedliwości. Dla nas jest to głosowanie symboliczne. Niezależnie od tego, co się wydarzy, Grzegorz Schetyna premierem nie zostanie. Mam w takim razie takie pytanie. Przypomnę, że w siódmej kadencji było głosowanie nad tym, aby postawić przed Trybunał Stanu Zbigniewa Ziobrę i zabrakło wtedy pięciu głosów PO. Czy to znaczy, że PO popiera Ziobrę? Nie. Głosujemy przeciw rządom PiS i to jest oczywiste, że jesteśmy przeciw rządom PiS.
Pani poseł, dlaczego nie złożyliście wniosku o odwołanie Mariusza Błaszczaka?
Dlatego że potrzebujemy wsparcia Platformy Obywatelskiej. Mamy nadzieję, że Platforma poprze nasz wniosek.
A ilu posłów trzeba, żeby się podpisało pod tym wnioskiem.
46, z tego co pamiętam.
Myli się pani, 69. 46 do konstruktywnego wotum nieufności.
A nas jest 31, więc...
Macie pretensje do Platformy, że wcześniej nie rozmawiała z wami, a sami robicie dokładnie to samo - to znaczy zgłaszacie na konferencji prasowej wniosek o odwołanie ministra, a potem mówicie: "Holender jasny, zabrakło nam podpisów".
Prawda jest zupełnie inna, ponieważ o wotum nieufności dla Błaszczaka rozmawialiśmy z PO już wcześniej, a wczoraj po prostu tylko wróciliśmy do tej rozmowy podczas spotkania.
"Rząd PiS nie przedstawił jeszcze wyników działania programu 500+. Poczekajmy na to. Jeżeli te wyniki będą dobre, to naprawdę będę się z tego cieszyła" - mówiła w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Joanna Scheuring-Wielgus. Równocześnie jednak zauważyła: "Kobiety odchodzą z pracy: wczoraj na spotkaniu jeden z gości mówił o sytuacji pod Siedlcami, gdzie 80 kobiet odeszło z pracy, dlatego że dostają 500+".
Posłanka Nowoczesnej mówiła o długofalowych skutkach wsparcia dla rodzin. "Co będzie, kiedy dziecko podrośnie i kobiety zostaną same w domu, bez doświadczenia zawodowego? Musimy o tym myśleć: przecież taka kobieta nie poradzi sobie w życiu" - oceniała.
Scheuring-Wielgus zwróciła jednak również uwagę na brak doświadczenia zawodowego posłów. "Proszę zapytać Jarosława Kaczyńskiego, gdyby wprowadzić dwukadencyjność. Nie potrafiłby nic innego, ponieważ jest tylko politykiem" - stwierdziła, dodając, że posłowie Nowoczesnej są inni, ponieważ "nie weszli do Sejmu po to, żeby być politykami. Wszyscy zdobyli wcześniej doświadczenie zawodowe".
Zobaczcie internetową część Porannej rozmowy w RMF FM: