„W interesie Rosji jest nie tylko przejęcie Ukrainy, ale również odbudowa swoich wpływów na całym obszarze postsowieckim. Mołdawia – państwo słabe, łatwe do destabilizowania – jest na celowniku Rosji” - tak na pytanie o to, czy Mołdawia to miejsce, w którym wybuchnie nowa odsłona wojny, odpowiadał dr Adam Eberhardt pełnomocnik premiera ds. wspierania reform w Mołdawii.
Wiceprezes fundacji Warsaw Enterprise Institute przyznał, że zajęcie Mołdawii mogłoby oznaczać, że Rosja może zajść Ukrainę od zachodu i południa. Tylko raczej nie spodziewałbym się na tym etapie, że mielibyśmy do czynienia z rosyjskimi czołgami, które wjeżdżają do Mołdawii, bo też niespecjalnie mają skąd wjechać. Ukraina szczęśliwie obroniła swoje wybrzeże czarnomorskie, nawet odbiła Chersoń. Natomiast proszę pamiętać o tym, że Rosja jest w stanie destabilizować państwa - w które wymierzona jest jej polityka - nie tylko czołgami, ale również poprzez korupcję, protesty, działania społeczne, polityczne, które mają za zadanie realizację jej celów. Zresztą przecież tak zaczęła się wojna w Ukrainie - zaznaczył.
Ekspert podkreślił, że z "uwagą i obawami" patrzy na to, co Rosjanie starają się robić w Mołdawii. Jego zdaniem nieprzypadkowo o Mołdawii mówił w swoim warszawskim wystąpieniu Joe Biden. Miałem wrażenie, że trochę na siłę Mołdawia była wklejona do tego wystąpienia, aby dać sygnał poparcia dla pani prezydent Sandu, ale jednocześnie sygnał ostrzeżenia wobec Kremla - mówił.