„Uszanuję podpisy, bo jestem zwolenniczką wypowiedzi obywateli. Popatrzę na referendum jak na dobrze zorganizowaną polityczną robotę, dlatego, że przy ZNP zawsze stały twarze związane z totalną opozycją – PO, Nowoczesną i PSL-em – i, oczywiście, oddam decyzję w ręce Sejmu. To posłowie zdecydują, czy referendum będzie, czy nie (…). Oddaję tę decyzje w ręce parlamentu – powiedziała w Porannej rozmowie w RMF FM Anna Zalewska, komentując inicjatywę referendum w sprawie reformy edukacji. Szefowa MEN podkreśliła, że reforma edukacji była zobowiązaniem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i premier Beaty Szydło. „Decydują parlamentarzyści, zdecyduje polski Sejm. Debata na temat reformy edukacji odbywała się ponadstandardowo - trwała ponad pół roku (…). Sieć szkół jest już zrobiona, a podstawy programowe są napisane” – zaznaczyła minister. Anna Zalewska odniosła się także do przesłuchania Donalda Tuska w prokuraturze w Warszawie. „Wczorajsze wydarzenia rzeczywiście pokazują, że panu Donaldowi Tuskowi przyszło zdawać relację przed prokuratorem (…), bo został wezwany tak jak każdy obywatel RP. Zresztą pan Donald Tusk nie miał zastrzeżeń do tychże przesłuchań” – powiedziała minister. Jak oceniła, „przemarsz” do budynku prokuratury był „spektaklem i teatrem", bo "wiązał się ze sznurem samochodów, które jechały za Donaldem Tuskiem, i obecnością wielu ochroniarzy”.
Robert Mazurek, RMF FM: Gimnazjaliści po raz przedostatni mają swój egzamin. Przedostatni, bo w przyszłym roku jeszcze ostatnia tura i koniec - nie ma gimnazjów (Trwająca do piątku 21 kwietnia sesja egzaminu gimnazjalnego jest jedną z ostatnich. Po raz ostatni egzamin gimnazjalny przeprowadzony zostanie w roku szkolnym 2018/2019, a od 1 września 2019 r. gimnazja przestaną istnieć w systemie edukacji - przyp. red.).
Anna Zalewska, minister edukacji: Będą przekształcone w szkołę podstawową, liceum ogólnokształcące, mam nadzieję (także) w branżową szkołę, bo ona jest w tej chwili strategiczna, czy też technikum.
A nie drgnie pani powieka, jak pani zobaczy dzisiaj 900 tysięcy obywateli, którzy mówią: Chcemy referendum w tej sprawie.
Uszanuję podpisy, bo jest zwolenniczką wypowiedzi obywateli. Popatrzę na referendum, jak na dobrze zorganizowaną polityczną robotę. Dlatego, że przy ZNP zawsze stały twarze osób związanych z określonymi totalnymi ugrupowaniami, totalną opozycją - PO, Nowoczesnej, PSL. I, oczywiście, oddam decyzję w ręce Sejmu - to posłowie zdecydują, czy referendum będzie, czy nie.
Uszanuje pani te podpisy, ale gdyby je pani naprawdę chciała uszanować, to powiedziałaby pani: Tak, zróbmy referendum, ja jestem przekonana, że Polacy, którzy na nas głosowali teraz powiedzą "nie chcemy gimnazjów".
To kompetencja Sejmu, natomiast ja mam przed sobą badania, m.in. badania CBOS, gdzie 57 proc. obywateli jest za przekształceniem gimnazjum pomimo bardzo burzliwej, często negatywnej, dyskusji, ponad półrocznej, 23 proc. jest przeciwko...
Ale to tym bardziej - jeśli tak, to czego się boicie?
Ja niczego się nie obawiam. Tak jak powiedziałam...
No to proszę, kiedy referendum?
... Oddaję tę decyzję w ręce polskiego parlamentu. To kompetencja tego parlamentu, a jednocześnie również Państwowej Komisji Wyborczej, która będzie weryfikowała te podpisy, i pytanie zadane przez zbierających podpisy, jest pytaniem - według oceny wielu prawników - zbyt ogólnym. Co to znaczy, że jesteś przeciwko reformie? Przeciwko 4-letniemu liceum, przeciwko szkole zawodowej, przeciwko podwyżkom dla nauczycieli, przeciwko informatyce, przeciwko nowoczesności, przeciwko małej klasie?
Pani minister, doskonale pani wie, że tak naprawdę pytanie można doprecyzować, a wy po prostu nie chcecie referendum.
Sejm zdecyduje.
To ja pani powiem tak. Liderzy opozycji już mówią tak: w naszym kraju demokracja jest traktowana w sposób szczególny. Te mechanizmy, które nie podobają się władzy, są odrzucane. Dlaczego odrzucacie?
Debata społeczna, debata publiczna, plus konsultacje, których wynik wisi na stronach Rządowego Centrum Legislacji, jak również na stronach ministerstwa edukacji, odbyły się.
A co pani powie na takie słowa: "Nie macie moralnego prawa, żeby stanowić o naszym losie. O tej reformie musi zdecydować naród, bo to mu się należy"?
Zdecydował w 2015 roku, dlatego że Prawo i Sprawiedliwość...
Ale zgadza się, czy nie zgadza się pani z tymi słowami?
... Zjednoczona prawica, szły z określonym programem, który to program jest konsekwentnie realizowany, m.in. ten dotyczący przekształceń gimnazjów.
Dwa razy zacytowałem pani Jarosława Kaczyńskiego. Najpierw wtedy, kiedy grzmiał, że demokracja jest łamana - to w 2013 roku mówił o sześciolatkach, a w 2012 mówił, że nie macie moralnego prawa, mówił to Platformie. I ja teraz powiem tak: Pani minister, Platforma wykazała się piękną hipokryzją, ale wy dokładnie tym samym.
Proszę zauważyć, że te pytania referendalne z 2013 roku właśnie są realizowane. To było też zobowiązanie pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego i pani premier Beaty Szydło. Sześciolatek uczy się w przedszkolu.
Ja mogę pani pokazać wasz program wyborczy, w którym jest napisane, że będziecie słuchali obywateli. Pan prezydent Andrzej Duda, kiedy szedł do wyborów, mówił cały czas, że referendum to znakomity środek decydowania obywateli o losie państwa, i co? Teraz już nie chcecie, żeby obywatele decydowali, tylko wy. Obywatele PiS będą decydować?
Decydują parlamentarzyści. To oni postanowią.
Brawo, czyli zostało po staremu, tak jak za Platformy.
Polski Sejm zdecyduje. Proszę zauważyć, że w wypadku dyskusji nad reformą edukacji, odbywała się ona ponadstandardowo. Po raz pierwszy w Polsce odbyła się półroczna debata. To setki spotkań z tysiącami osób nad całością systemu.
Pani minister, ja nie będę udawał, ja jestem przeciwnikiem istnienia gimnazjów, ale mnie razi to, że wy obiecywaliście, że będziecie słuchali obywateli, a teraz nie chcecie nikogo słuchać, bo wy wiecie lepiej.
Absolutnie nie. Debata półroczna, konsultacje społeczne, prawo oświatowe, które zostało pokazane 16 września, i już wtedy odbywały się spotkania po to, żeby być z samorządowcami, nauczycielami i rodzicami przy wdrażaniu reformy. Ja chcę też jedną rzecz powiedzieć, że kiedy dyskutujemy o referendum, nie ukrywam, że sądziłam, że będą zbierane podpisy, tylko miałam nadzieję, że odbędzie się to po 27 czerwca 2016 roku, kiedy uczciwie, głośno przy wszystkich mediach...
W wakacje mieli zbierać te podpisy?
... Przy wszystkich mediach ogłosiłam założenia do reformy i podałam wszystkie możliwe terminy. Panie redaktorze, w tej chwili jest tak - sieć szkół już jest zrobiona. 31 marca zakończyła się dyskusja, zakończył się ten etap.
Chce mi pani powiedzieć, innymi słowy, że jest już za późno na referendum, tak?
Podstawy programowe są napisane. Wczoraj wydawnictwa miały konferencję prasową, gdzie wskazywały, że proces...
A są już wydrukowane nowe podręczniki?
... Proces związany z przygotowaniem się do wydania podręczników jest bardzo profesjonalny i zgodnie z rytmem. W związku z tym...
A tak a propos, nie porozmawiajmy o procesie. Nowe podręczniki, fizycznie - w ręku, miała już pani, czy jeszcze nie? Czy na razie miała pani w ręku proces?
Nie, pod koniec czerwca - tak jest zawsze, panie redaktorze. My tutaj niczego nie zaburzamy, pod koniec czerwca nauczyciele, rodzice, uczniowie, już dostaną podręczniki.
A którego roku?
Tego roku.
Tak tylko chciałem spytać, bo tu się później okaże, że nie ten czerwiec.
Pan redaktor musi zwrócić uwagę, że nie uchybiłam żadnemu terminowi. Wszystkie daty, które są związane z bardzo rytmicznym wprowadzaniem reformy, bardzo powolnej, bo ona się zaczyna dopiero we wrześniu 2017 roku.
Nie wypada przerywać kobiecie, ale proszę pozwolić mi zadać jedno pytanie. Jeżeli pani mi chce powiedzieć, że na referendum jest za późno, to ja mam takie pytanie, dlaczego nie zrobiono go wcześniej?
No to jest pytanie do autorów. Ja przeprowadziłam debatę, wybrałam taki sposób komunikowania się z polskim społeczeństwem. Cała Polska wzdłuż i wszerz przejechana i wydyskutowana. Również byłam u autorów, którzy są twarzami zbierania podpisów.
O tym jeszcze porozmawiamy w części internetowej. Na pewno do tego wrócimy, ale na razie muszę panią spytać o politykę. Nie czuje pani, jako PiS, oddechu Donalda Tuska na karku? Wczoraj rozpoczął, jak mówią komentatorzy, swoją kampanię prezydencką. A raczej wy mu rozpoczęliście.
Wczorajsze wydarzenia rzeczywiście pokazują, że panu premierowi Donaldowi Tuskowi, przewodniczącemu Rady Europejskiej, przyszło zdawać relację przed prokuratorem. Został wezwany, tak jak każdy obywatel RP, zresztą nie miał zastrzeżeń do tychże przesłuchań...
Ale to był triumfalny przemarsz. Powitanie na dworcu, jak Piłsudskiego witali.
... Zresztą nie miał żadnych zastrzeżeń pan Donald Tusk do tychże przesłuchań. Rzecznik prokuratury odniósł się w swoim wystąpieniu pokazując, że rzeczywiście pan Donald Tusk nie miał żadnych zastrzeżeń. To rzeczywiście spektakl i teatr, nie wiem czy pan redaktor zauważył, dlatego że ten przemarsz wiązał się też ze sznurem samochodów, które jechały za Donaldem Tuskiem i wielu ochroniarzy, którzy pilnowali tego spokojnego, spontanicznego przemarszu.
To ja mam na koniec takie pytanie. Jak to jest oglądać siebie w "Uchu prezesa"?
Po prostu trzeba się ucieszyć, uśmiechnąć. Mówi pan do nauczycielki języka polskiego w liceum ogólnokształcącym, która obrywała na każdej studniówce. Jestem odporna, ale muszę powiedzieć, że wzięłam sobie...
Ale spodobało się pani, czy się nie spodobało?
Wiele moich cech zostało podkreślonych, wyolbrzymionych, ale to znaczy, że zostały zauważone - na tym polega satyra. I bardzo poważnie potraktowałam owe tornistry, i teczki, i pokazałam, jaka jest metoda i sposób dochodzenia do tego, żeby one były po prostu lekkie.
"Mam nadzieję, że nie będę się rozstawać z Antonim Macierewiczem w rządzie" - mówiła w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Anna Zalewska, pytana o możliwą rekonstrukcję gabinetu Beaty Szydło. Czy za sprawę Bartłomieja Misiewicza odpowiada szef Ministerstwa Obrony Narodowej? "Można potraktować sytuację związaną z zatrudnieniem pana Misiewicza jako przestrogę - dla młodych ludzi, który muszą pilnować, żeby nie być tymi, którym woda sodowa uderza do głowy. Że trzeba być pokornym, pracowitym, zdobywać wykształcenie i doświadczenie. I jednocześnie taka nauka, że powinniśmy umieć wyciągać wnioski, co właśnie czynimy" - uznała minister edukacji. Robert Mazurek pytał też o wątpliwości rodziców odnośnie tego, gdzie będą się uczyć ich dzieci od września. "W maju będzie cała akcja związana z ostatnimi przedwakacyjnymi zebraniami rodziców, gdzie nauczyciele, wychowawcy, dyrektorzy szkół będą pytani i będą informować i odczytywać informację, w jakim budynku, w jakim miejscu będzie ich dziecko. Po to, żeby 1 września był tylko radością z tego, że dziecko idzie do szkoły" - zapowiedziała Zalewska, dodając, że w wyniku reformy - likwidacji gimnazjów będzie "ponad 5 tysięcy miejsc pracy" więcej dla nauczycieli.