„To jest początek realizacji naszych zapowiedzi, z którymi szliśmy do wyborów. Prawo i Sprawiedliwość trzeba rozliczyć” – stwierdził poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek pytany o plany nowej koalicji związane z tworzeniem w Sejmie komisji śledczych. Gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM mówił o komisjach ds. „wyborów kopertowych”, fuzji Orlenu z Lotosem oraz zbadania nacisków Zbigniewa Ziobry na wymiar sprawiedliwości. "Kiedy będzie trzeba, będziemy powoływali kolejne komisję śledcze" - zapowiedział poseł Śmiszek.
Jak zauważyła Anna Gielewska, Donald Tusk zapowiedział "początek rozliczeń afer PiS-u". Swojego gościa zapytała, czy będzie zasiadał w zapowiadanej przez koalicję KO, PSL, Polski 2050 i Lewicy komisji do zbadania tzw. wyborów kopertowych, które miały się odbyć podczas pandemii, na wiosnę 2020 r.
Zobaczymy (...). Przez ostatnie kilka lat zajmowałem się z ramienia Lewicy śledzeniem i monitorowaniem tych wszystkich nieprawidłowości, które Prawo i Sprawiedliwość wdrażało podczas sprawowania przez siebie władzy. Złożyłem ok. 20 zawiadomień do prokuratury na różne czyny i na różne osoby - zaznaczył poseł Śmiszek. To jest początek realizacji naszych zapowiedzi, z którymi szliśmy do wyborów. Prawo i Sprawiedliwość trzeba rozliczyć - dodał.
Jak przekonywał, "wybory kopertowe są tym czynem, czy tą sytuacją, która musi być dogłębnie wyjaśniona".
Prokuratura się tym nie zajęła. Zajęła się na szczęście Najwyższa Izba Kontroli na mój wniosek - podkreślał gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM.
Nie ma większej zbrodni funkcjonariusza publicznego, wysokiego urzędnika państwowego niż przekroczenie swoich uprawnień. Jeśli premier naszego rządu (Mateusz Morawiecki - przyp. red.), jeśli wicepremier naszego rządu (Jacek Sasin - przyp. red.) podejmował decyzje bez podstawy ustawowej, bez podstawy prawnej i wydatkował gigantyczne pieniądze - ponad 70 mln zł - to znaczy, że prokuratura, komisja śledcza, a potem niezawisły sąd powinny się temu przyjrzeć - argumentował poseł Śmiszek.
To wygląda, jakby pan miał już gotowy raport tej komisji - zauważyła Anna Gielewska.