"Kto będzie siedział, to jeszcze zobaczymy. I będą decydować o tym niezależni prokuratorzy i niezawiśli sędziowie. To nie będzie dobry scenariusz dla prezesa Kaczyńskiego i jego partyjnych kolegów" - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM senator Koalicji Obywatelskiej Grzegorz Schetyna. W ten sposób odniósł się do słów Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział, że "to, co dzieje się w Prokuraturze Krajowej, to kolejne ciężkie złamanie prawa" i wyraził nadzieję, że "przyjdzie czas, kiedy ci, którzy to robią, staną przed sądem".

Prowadzący rozmowę Tomasz Terlikowski dopytywał, kiedy ci niezależni - według Schetyny - prokuratorzy zostaną powołani. Tomasz Terlikowski przypominał, że minister Adam Bodnar zapowiedział ustawę w tej sprawie. Tylko bez prezydenta nie da się jej przegłosować - stwierdził.

Dlaczego pan zakłada, że prezydent nie będzie współpracował? Ja uważam, że powinien poważnie pomyśleć, w jaki sposób będzie wyglądała ta współpraca przez te najbliższe kilkanaście miesięcy. Jeżeli będzie chciał totalnie walczyć z nowym rządem, to oczywiście będzie mógł to robić. Tylko konsekwencje będą złe dla kraju, ale też złe dla prezydenta - odpowiadał Grzegorz Schetyna.

Senator KO odniósł się do chaosu wokół Prokuratora Krajowego. Mamy państwo PiS i państwo, które chce być państwem niepartyjnym, obywatelskim, normalnym, przyzwoitym - mówił. Ten projekt odwołania czy pomysł odwołania Prokuratora Krajowego (Dariusza Barskiego - przyp. red.) był możliwy ze względu na to, w jaki sposób został powołany - tłumaczył.

Tomasz Terlikowski zauważył jednak, że ani w konstytucji, ani w prawie, ani w ustawach nie ma pełniącego obowiązki Prokuratora Krajowego. To nie znaczy, że (ta funkcja - przyp. red.) jest zakazana. Mam zaufanie do profesora Bodnara. Uważam, że jeżeli podejmuje taką decyzję, i taką odpowiedzialność bierze na siebie, składając podpis pod tym, to uważam, że wierzy, że jest w prawie i szanuję jego dokonania, wtedy kiedy był rzecznikiem praw obywatelskich - podkreślał Schetyna.

W audycji poruszono również temat mediów publicznych. Jak stwierdził senator KO, minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz "jest na pierwszej linii frontu w walce o przywrócenie mediów publicznych wszystkim obywatelom".

"Nie będziemy wprowadzać praworządności, łamiąc prawo"

A czy można to robić niepraworządnie? - dopytywał Tomasz Terlikowski. Będziemy zmieniać ustawę. Tak się stanie, ale uważam (że trzeba to robić - przyp. red.) krok po kroku. (...) Najpierw odebrać, wyciągnąć, wyrwać z rąk, żeby nie były politycznym i ideologicznym batem na rządzących i na tych, którzy mają inne zdanie niż PiS, bo tym się zajmowały media publiczne. (...) PiS - jeżeli kiedyś wygra wybory, w co nie wierzę i czego im nie życzę - to nie będzie miał komu zabierać tych mediów, bo one będą niepartyjne wtedy. To chcemy zrobić i to zrobimy. To jest nasze zobowiązanie - mówił Schetyna.

Jak mówił, "PiS nie rozumie, że ludzie mają inne zdanie, i że tych zdań nie można narzucać". To, co zrobili z mediami publicznymi, szczególnie z telewizją publiczną, nikt nigdy w Polsce tego nie zrobił - dodawał

Czy można najpierw zabrać, a potem zmienić prawo? - dopytywał Tomasz Terlikowski.

Trzeba zmienić prawo. To jest proces. Czy pan wyobraża sobie, że teraz, w tej sytuacje dalej urzędowaliby ludzie Kurskiego, Kurski? Dalej by "Wiadomości" wyglądały tak, jak przez ostatnie 8 lat. Bądźmy poważni. Przecież nie sposób wyobrazić sobie czegoś takiego. Ja wolę, żeby ci tzw. dziennikarze, a tak naprawdę często członkowie i funkcjonariusze partyjni PiS, żeby korzystali z innych okienek telewizyjnych, niech analizują telewizję Republikę. Trzeba to robić równolegle. Nie można łamać prawa. Nie będziemy wprowadzać praworządności, łamiąc prawo - mówił.

Jak dodawał, spółki są postawione w stan likwidacji, ponieważ prezydent zawetował ustawę, która dofinansowała telewizję. I to są pewnego rodzaju konsekwencje. (...) My nie wprowadzamy żadnych dekretów, żeby ustawić sytuację w telewizji publicznej - kontynuował.

Schetyna był też pytany o dzisiejsze zachowanie ministra Sienkiewicza w Sejmie, który nie wstał, gdy posłowie PiS zaśpiewali hymn narodowy w geście solidarności z Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem.

Ale większość rządu wstała. Prawie cała rada ministrów i cały klub. Pan dobrze wie. Chodziło o prowokację. (...) Ja wstaję zawsze. Często tak się zdarzało, że śpiewają politycy PiS-u (hymn - przyp. red.). W Senacie nie śpiewają, w Sejmie jak bywały takie rzeczy, to wstawaliśmy, żeby nie dać pretekstu do takiej niepotrzebnej debaty - dodawał.

"Konfederacja powinna zachować miejsce w prezydium Sejmu"

To, co musi czy powinien robić prezydent, to jednak być odpowiedzialnym za deeskalację tego konfliktu po kampanii wyborczej i stworzenia wariantu, w którym będzie taka elementarnie przyzwoita kohabitacja - mówił Schetyna w internetowej części rozmowy o działaniach Andrzeja Dudy.

Jego zdaniem, prezydent "mógł się poczuć źle" po aresztowaniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w Pałacu Prezydenckim. Czy zatem Adam Bodnar nie powinien wypuścić obu polityków z więzienia, w ramach próby szukania kompromisu z Dudą?

Sprawdza, czyta akta. Nie oddaje do sądu, żeby nie przedłużać sztucznie - bronił Schetyna prokuratora generalnego. Jego zdaniem, w sprawie wyjścia byłych ministrów na wolność przed formalnym ułaskawieniem "wszystko jest możliwe".

Tomasz Terlikowski zapytał swojego gościa także o to, czy Grzegorz Braun powinien stracić immunitet. Wydaje mi się, że tak. Po tym, co się stało, powinien stracić. I pewnie jeżeli będzie to głosowane na sali sejmowej, to tutaj zdecydowana, przygniatająca większość będzie za - mówił senator PO.

Schetyna jest jednak zdania, że Konfederacja powinna zachować stanowisko w prezydium Sejmu, mimo pozostawienia Brauna w swoich szeregach. Zawiesili go, ileś tam decyzji podjęli. Są w bardzo trudnej sytuacji. Ja to rozumiem, bo nie jest ich dużo, a klub, żeby być klubem, musi mieć 15 (posłów - przyp. red.) - podkreślał.

Sytuacja jego zdaniem zmieni się jednak w chwili, gdyby politycy Konfederacji zagłosowali przeciw odebraniu Braunowi immunitetu. To będzie dziwne. To znaczy, że nie akceptują oczywistej oczywistości odebrania immunitetu. To wtedy jest poważna rozmowa i wtedy ten temat wróci - stwierdził.

Opracowanie: