„Bez względu na to, kto wygra wybory, polskie stanowisko (w sprawie zakazu importu zboża z Ukrainy – przyp. red.) się nie zmieni” – oznajmiła Jadwiga Emilewicz w Popołudniowej rozmowie w RMF FM. Posłanka PiS i pełnomocnik rządu ds. polsko-ukraińskiej współpracy rozwojowej zapewniła, że Polska zgodziła się na przesunięcie kontroli sanitarnych i epidemiologicznych do portów bałtyckich, ale odmawia akceptacji pomysłu, aby import zbóż odbywał się na podstawie licencji wydawanych przez Kijów.

Prowadzący rozmowę Tomasz Terlikowski wytknął posłance PiS, że jeszcze rano minister rolnictwa Robert Telus sugerował możliwość zawarcia porozumienia zbożowego z Ukrainą.

Okazuje się, że się nie dogadujemy - zwrócił uwagę prowadzący Popołudniową rozmowę w RMF FM.

Mam nadzieję, że (porozumienie - przyp. red.) będzie - zapewniała Jadwiga Emilewicz, argumentując, że spadła "temperatura politycznego sporu", bo w wypowiedziach ukraińskich polityków pojawił się "rozsądek".

Jak zapewniła pełnomocnik rządu, Polska przystała na propozycję Kijowa przesunięcia kontroli sanitarnych i epidemiologicznych do portów nad Bałtykiem, przez które odbywa się tranzyt ukraińskiego zboża.

Emilewicz podkreślała, że Polska nie godzi się na inną propozycję Ukrainy, która naciska, aby przewóz zboża odbywał się na podstawie licencji wydawanych przez władze w Kijowie.

Systemy ukraińskie - delikatnie rzecz ujmując - nie działają. System kolejkowy miał sprawiać, że kierowcy ustawiają się w kolejkach i wiedzą, kiedy do granicy mają dojechać - mówiła Emilewicz, przytaczając skargi ukraińskich i polskich kierowców, wskazujących, że system jest wadliwy.

Ani jedna tona zboża, które zostało zebrane na polach ukraińskich, nie zalega po stronie ukraińskiej, tylko jest transportowana do kierunków taki, do jakich było eksportowane wtedy, kiedy działały porty czarnomorskie, czyli na rynki afrykańskie - zapewniła Jadwiga Emilewicz.

Różnica zdań w zakresie zboża jest oczywista. Cały czas podkreślamy, że polski rynek nie jest w stanie przyjąć ani jednej tony ukraińskiego zboża. (...) Tranzyt - tak, import - nie i to jest nasz stałe stanowisko. Ono się nie zmieni i zmienić się nie może - oświadczyła posłanka PiS. Zbiory w Polsce są większe o 15 proc., silosy są pełne i nie ma mowy, żebyśmy przyjęli ukraińskie zboże - podkreśliła. 

Emilewicz: Polska poza Schengen to początek końca UE

Tomasz Terlikowski zapytał minister Jadwigę Emilewicz o kontrole na granicy polsko-niemieckiej. Minister spraw wewnętrznych Niemiec Nancy Faeser wprowadzenie ich tłumaczyła tym, że wzrasta liczba przypadków nielegalnego przekraczania granicy i kontrole mają powstrzymać działania przemytników. Zapowiedziała, że kontrole mają być jak najmniej uciążliwe dla osób dojeżdżających do pracy po obu stronach granicy i dla transportu towarów. 

Mam nadzieję, że (kontrole - red.) nie wrócą, (...) ale takie zapowiedzi słyszymy. Wydaje się to nieuprawnione i nieuzasadnione, żeby je wprowadzać - powiedziała Emilewicz w Popołudniowej rozmowie w RMF i RMF24 nie dając wiary w statystyki niemieckie mówiące o wzroście liczby przypadków nielegalnego przekraczania niemieckiej granicy. 

Czy nasz mur jest szczelny? - pytał Terlikowski w związku z prawdopodobieństwem, że osoby, które chcą wjechać do Niemiec wcześniej przekroczyły granicę Polski z Białorusią. 

Mur na pewno jest szczelny (...) mamy monitorowaną granicę (...) Niemcy mają problem dzisiaj w polityce wewnętrznej - odpowiedziała Emilewicz. 

Czy Niemcy kłamią? - dopytywał prowadzący rozmowę. 

Mam powody się zastanawiać czy to są dane wiarygodne, (...) nie mam powodu nie wierzyć Straży Granicznej, która monitoruje granicę (...). Co by było, gdyby nie było tego muru? - mówiła posłanka PiS.

Czy Polska zostanie wyprowadzona ze strefy Schengen? - zapytał Terlikowski. 

Nie sądzę, bo jeżeliby tego typu postępowanie zostało wszczęte, uważam, że to byłby naprawdę początek końca projektu europejskiego - odpowiedziała Emilewicz. Na pytanie: "Polska by wnioskowała o wyjście z Unii?",  odpowiedziała: Oczywiście, że nie. Dzisiaj, jeżeli ktoś mówi językiem europejskim ojców założycieli, to mówimy my w Warszawie, a nie nasi zachodnioeuropejscy partnerzy, którzy chyba zapomnieli w ogóle o podstawach, fundamentach tej wspólnoty, która była budowana po II wojnie światowej. 

"Nie rozumiem niektórych decyzji Ojca Świętego"

W Popołudniowej rozmowie w RMF i RMF24 pojawił się też temat filmu "Zielona granica". Agnieszka Holland w listopadzie w Filmotece Watykańskiej odbierze nagrodę Fuoricampo na watykańskim festiwalu filmowym Tertio Millennio, który powołał Jan Paweł II. Dlatego Terlikowski nawiązując do słów Jarosława Kaczyńskiego: "Ci, którzy robią takie filmy i którzy je wspierają, ci którzy przyjmują je dobrze, są w gruncie rzeczy armią Putina" zapytał Emilewicz: "Czy Watykan gra w armii Putina? 

Pewnych stanowisk Ojca Świętego nie rozumiem. Zakładam, że ktoś, kto wywodzi się z wrażliwości południowoamerykańskiej, może nie rozumieć Europy - odpowiedziała minister w rządzie PiS. 

Tomasz Terlikowski dopytywał także o kampanijny język, którego używają politycy. Przywołał słowa premiera Morawieckiego o Donaldzie Tusku: "Herr Donald". 

Kiedy politycy wchodzą na ring i się okładają, to może mi się mniej lub bardziej podobać. Ale jest to w warunkach okładania się polityków. Język polskiej polityki, debaty publicznej został zepsuty i obrażanie elektoratów rozpoczęło się od "moherowych beretów" i od "zabierz babci dowód" - powiedziała Emilewicz.

Opracowanie: