Minister sportu najpierw mówiła za dużo - co zaowocowało festiwalem wpadek, teraz nie mówi nic. Konsekwentnie, od prawie dwóch tygodni, unika odpowiedzi na pytania w ważnych sprawach. Zapadła się pod ziemię po odwołaniu szefa Centralnego Ośrodka Sportu.
Gdy Joanna Mucha podjęła decyzję o wyrzuceniu z COS-u Damiana Drobika, jej resort zamilkł. Rzecznik ministerstwa Paweł Wiśniewski przestał odbierać telefony, a pani minister przestała pojawiać się w mediach. Aż do minionego poniedziałku, kiedy była gościem podczas spotkania u Pracodawców RP. Po debacie miała być konferencja prasowa. Dla mnie - idealna okazja, by w końcu zadać kilka niewygodnych pytań.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Uciekając po ministerialnych schodach, Joanna Mucha stwierdziła, że musi się przygotować i zaprosiła mnie na środę. Ciekawe, co tym razem wymyśli, byle tylko nie tłumaczyć się z chaosu wokół swojego resortu.
Swoją drogą, kilka tygodni temu premier narzekał na słabą politykę informacyjną ministerstwa sportu. Ciekawe, jak teraz by ją ocenił? Ja daję 6 w sześciostopniowej skali. Składam także najszczersze gratulacje rzecznikowi Pawłowi Wiśniewskiemu i sztabowi ludzi odpowiedzialnych za kreowanie wizerunku Joanny Muchy. Wykonują naprawdę kawał, dobrze opłacanej z państwowej kasy, roboty…