Minister sportu najpierw mówiła za dużo - co zaowocowało festiwalem wpadek, teraz nie mówi nic. Konsekwentnie, od prawie dwóch tygodni, unika odpowiedzi na pytania w ważnych sprawach. Zapadła się pod ziemię po odwołaniu szefa Centralnego Ośrodka Sportu.
Gdy Joanna Mucha podjęła decyzję o wyrzuceniu z COS-u Damiana Drobika, jej resort zamilkł. Rzecznik ministerstwa Paweł Wiśniewski przestał odbierać telefony, a pani minister przestała pojawiać się w mediach. Aż do minionego poniedziałku, kiedy była gościem podczas spotkania u Pracodawców RP. Po debacie miała być konferencja prasowa. Dla mnie - idealna okazja, by w końcu zadać kilka niewygodnych pytań.
Pojawiły się mikrofony, kamery, a Joanna Mucha z uśmiechem zaznaczyła, że nie ma zbyt wiele czasu, dlatego odpowie tylko na pytania dotyczące poniedziałkowego spotkania. Jak zapowiedziała - tak zrobiła. Pytałem o kulisy odwołania szefa COS-u, o to, skąd jej znajomy fryzjer z Lublina - jeszcze przed dymisją swojego szefa - wiedział o tym, że w spółce będzie konkurs na stanowisko dyrektora, o to, czym zakończyła się kontrola w Polskim Związku Piłki Nożnej, o to, czy były szef Narodowego Centrum Sportu Rafał Kapler pozwał ministerstwo do sądu w związku z niewypłaceniem mu premii… Niestety odpowiedź na każde z tych pytań była identyczna: Ta kwestia nie dotyczy dzisiejszego spotkania.
Joanna Mucha obiecała mi jednak, że do końca tygodnia zorganizuje konferencję. Czekałem cierpliwie. Od środy nękałem rzecznika resortu pytaniami: kiedy briefing. Odpowiedzi się nie doczekałem. Do dziś minister sportu słowa nie dotrzymała, dlatego zaczekałem na nią w resortcie. Joanna Mucha zobaczyła mnie, uśmiechnęła się i… zaczęła uciekać.
Uciekając po ministerialnych schodach, Joanna Mucha stwierdziła, że musi się przygotować i zaprosiła mnie na środę. Ciekawe, co tym razem wymyśli, byle tylko nie tłumaczyć się z chaosu wokół swojego resortu.
Swoją drogą, kilka tygodni temu premier narzekał na słabą politykę informacyjną ministerstwa sportu. Ciekawe, jak teraz by ją ocenił? Ja daję 6 w sześciostopniowej skali. Składam także najszczersze gratulacje rzecznikowi Pawłowi Wiśniewskiemu i sztabowi ludzi odpowiedzialnych za kreowanie wizerunku Joanny Muchy. Wykonują naprawdę kawał, dobrze opłacanej z państwowej kasy, roboty…