Pytam z całą mocą i odpowiedzialnością! A to dlatego, że po sporym sukcesie, jakim był brązowy medal Ligi Narodów, Twitter huczał od krytykantów, twierdzących, że Biało-czerwonej drużyny się nie zostawia. Nastroje były takie, że brakowało niewiele, aby ci krytykanci zaczęli krzyczeć do Heynena to, co dzieci w Płocku do uczestników marszu równości.
Gdzie jesteście? Pytam tych, którzy odporni byli na jakiekolwiek argumenty o tym, że Liga Narodów to impreza treningów.
Nie ma pierwszej szóstki, jest Biało-czerwona drużyna, której się nie zostawia - odpowiadali.
Czym zatem była reszta drużyny, która została w Zakopanem i czemu Vital zostawił ich samych w stolicy Tatr.
Prawda, że bzdurna dyskusja? No właśnie!
Dziś po meczu (uważam, że jeden z najlepszych trenerów w historii naszej reprezentacji) powiedział coś w stylu: a nie mówiłem? Heynen wiedział, że trenerzy naszej kadry po sukcesie w pierwszym sezonie, drugi sezon mają słabszy. Nie on. Pokazał brąz Ligi Narodów, pokazał jak ograć potężnych Francuzów; jak ich zniechęcić do siatkówki. Pokazał jak szybko zgarnąć tych kilka leżących na stole biletów do Tokio.
Będę zatem bronił każdej decyzji Heynena i każdego sposobu działania. Tych, którzy nie rozumieją specyfiki siatkówki, żeby dali mu szansę, bo chyba na nią zasłużył.
Być może ją wykorzysta i dorówna Hubertowi Jerzemu Wagnerowi.