PZPN szaleje. Tym razem federacja postanowiła, że ograniczy dziennikarzom dostęp do piłkarzy, bo zawodnikom - zaraz po wyjściu z sali konferencyjnej - wyparowuje z pamięci to, co mówił do nich trener. Zamiast codziennych rozmów (do których de facto mieli dostęp tylko nieliczni) będzie teraz tzw. media day. Prezes Boniek twierdzi, że Kamil Grosicki jest tak aktywny w mediach, że już wyskakuje prezesowi z lodówki. A ja pytam: czy nieskuteczny Milik, który od roku nie potrafi strzelić bramki w kadrze, to wina dziennikarzy? Czy spacerujący po boisku Krychowiak to wina dziennikarzy? Czy Jędrzejczyk, nieradzący sobie w obronie, to wina dziennikarzy? Otóż nie! Dlaczego?
Na pytanie odpowiem za chwilę, jednak chcę zaznaczyć, że nie chodzi mi o kolejny tzw. shitstorm dotyczący wyższości jednego sportu nad drugim. To durne! Problem w tym, że aktywność w mediach nie implikuje dobrej lub złej gry. Przykład? Proszę bardzo.
Trener siatkarzy Vital Heynen zorganizował dla dziennikarzy trening w Atlas Arenie. Z dziennikarzami stanęli na boisku siatkarze z kadry, m.in. Damian Schulz, który kilkanaście tygodni później miał na szyi medal mistrzostw świata.
Z tymi wstrętnymi pismakami bardzo chętnie spotykają się też lekkoatleci. Nasze doskonałe, ozłocone biegaczki, startujące w sztafecie 4x400 metrów, z miłą chęcią wypowiadały się przed startem czy po starcie. Adam Kszczot po ostatnim czempionacie cierpliwie stał i odpowiadał na pytania, dopóki nie zaspokoił ciekawości wszystkich. Lekkoatleci na konferencjach chętnie poświęcają dziennikarzom czas i nie ma to żadnego wpływu na ich starty.
Mało? Spójrzmy na skoczków! W każdy weekend w sezonie męczą się z pismakami, którym cierpliwie odpowiadają na każde, nawet najgłupsze pytanie. Wyniki są, co pokazuje m.in. przykład mistrza olimpijskiego - Kamila Stocha.
Na koniec jeszcze przytoczę przykład Kajetana Kajetanowicza, który przenigdy nie odmówił nagrania, a nawet sam chętnie odwiedza studia telewizyjne i radiowe. Pozwala dziennikarzom wsiąść do rajdówki! Jaki wpływ mieli na jego wyniki dziennikarze? Ano żaden! Facet wsiadł w auto i zdobył 3 mistrzostwa Europy z rzędu, a teraz z powodzeniem walczy w klasie WRC-2.
Dziwnym trafem dziennikarze przeszkadzają tylko piłkarzom. Może to specyfika dyscypliny. Może dziennikarze wyjątkowo źle traktują piłkarzy. A może to szukanie winnego, kiedy winy nie potrafi się znaleźć w sobie?