Koncern Chevron zapowiada, że być może już pod koniec 2013 roku uruchomi w Polsce produkcję pilotażową gazu łupkowego. Takie informacje przekazał w wywiadzie dla specjalistycznego pisma "UpstreamOnline" dyrektor odpowiedzialny za nasz region Europy.
Podobne zapowiedzi poznał też samorząd województwa Lubelskiego. Informacje, które uzyskałem nieoficjalnie z amerykańskiej centrali innej międzynarodowej firmy, również prowadzącej już rozpoznanie złóż gazu łupkowego w Polsce, mówią o produkcji pilotażowej w roku 2014. Według dzisiejszej "Rzeczpospolitej" wydobycie gazu przez PGNiG może zacząć się szybciej, niż zapowiadano - może to być kwestia 2-3 lat.
Ponieważ na podobnym lub bardziej zaawansowanym etapie badań jest kilka innych firm, można założyć, że w połowie dekady głównie na Pomorzu i Lubelszczyźnie nawet w kilkudziesięciu miejscach, prowadzona będzie produkcja pilotażowa gazu z tzw. złóż niekonwencjonalnych.
W wypowiedziach przedstawicieli obecnych władz powtarza się tymczasem teza, że ewentualnego wydobycia na skalę przemysłową nie należy się spodziewać wcześniej niż za 10 lat i że gaz łupkowy w Polsce to na razie fenomen medialny.
Według planów firmy Chevron, produkcja pilotażowa potrwa dwa lata. Przez ten czas, firmy będą przede wszystkim testować technologie i kalkulować opłacalność przedsięwzięcia. Jeżeli się uda, nie pojawią się bariery natury geologicznej, technicznej, środowiskowej, prawnej, biurokratycznej czy politycznej, w drugiej połowie dekady mogłaby zacząć się produkcja na skalę przemysłową.
Do tego niezbędne będą firmom koncesje wydobywcze, bo na razie dysponują poszukiwawczymi. Te nowe koncesje będą wydawane na dziesięciolecia na podstawie Prawa Geologicznego i Górniczego, którego opracowanie kończą parlamentarne komisje. Według opinii prawnej, którą przekazał mi pracownik jednej z kancelarii analizujących przepisy, prawo to m.in. nie gwarantuje przejrzystości i nie określa jasno zasad procesu wyznaczania opłat za dostęp do złóż, a to właśnie tego rodzaju opłaty stanowią filar dochodów budżetu takich krajów jak Norwegia.
Nowe prawo rodzi się bez rozgłosu, mimo że dotyczy zasad dysponowania potencjalnie ogromnym majątkiem narodowym. Według Grzegorza Pytla współpracującego z Instytutem Sobieskiego i Royal Institute of Foreign Affairs, polski rząd powinien co najmniej komunikować społeczeństwu jak kształtuje politykę dotyczącą tej sprawy, tak jak czyni to w sprawie OFE. "Przede wszystkim bogactwa naturalne są częścią bogactwa kraju. Ich wartość całościową można obliczać w setkach miliardów dolarów" - mówi Pytel - "Gospodarowanie tymiż bogactwami ma kluczowe znaczenie dla gospodarowania budżetem państwa . Zatem to specjaliści powinni wypowiadać się na temat konkretnych rozwiązań, natomiast same rozwiązania powinny być elementem debaty " - dodaje. Jego zdaniem celem takiej debaty byłoby wypracowanie metody opartej na wzorcach norweskich, czy holenderskich, a nie zastosowanych np. przez rząd bogatej w węglowodory Gwinei Równikowej.
Dla firm, które dysponują koncesjami poszukiwawczymi w Polsce pracują już renomowane kancelarie prawne. Firmy powołały też organizację, która ma reprezentować branżę w kontaktach z rządem. Przedstawicielka organizacji przyznaje, że trwa analiza zapisów nowego prawa, a według strony internetowej w ostatnich dniach odbyło się spotkanie podkomisji , odpowiedzialnej za kontakty z władzami państwowymi.
Jednocześnie część ekspertów ostrzega, że polskie władze nie są na razie przygotowane na wyzwanie związane z możliwym boomem nowego gazu i współpracą z operującymi w kraju firmami, w tym z globalnymi korporacjami paliwowymi. Tak twierdzi np. badający rodzący się rynek Krzysztof Grzybowski z firmy Frost&Sullivan. "Instytucje rządowe będą musiały jasno wypowiedzieć się jaką mają wizję, jeśli chodzi o zagospodarowanie gazu łupkowego i jak będzie to realizowane. (…) Mam nadzieję, że to będzie rozwiązane, bo konieczne jest przygotowanie nas w momencie, kiedy ruszy już ten cały proces inwestycyjny i eksploatacji."
Prof. Mariusz Orion-Jędrysek, który był głównym geologiem kraju za rządów PiS też mówi o potrzebie dyskusji, ale ostro krytykuje dotychczasową politykę rządu w sprawie rozpoznania złóż gazu w łupkach i piaskowcach. Zwraca uwagę, że za rządów obecnej koalicji wydano kilkadziesiąt koncesji głównie firmom zagranicznym, potężnym koncernom, ale i mało znanym spółkom. Zdaniem profesora teraz najważniejsza jest odpowiednia regulacja. "To jest bardzo złe z punktu widzenia interesu państwa, ale dziś (…) państwo musi być mocne. Musimy przede wszystkim doprowadzić do tego by były odpowiednie regulacje prawne i zabezpieczyć interes państwa".
Według Grzegorza Pytla konieczne są przetargi publiczne, bo w przeciwnym razie może dochodzić do "korupcyjnych sytuacji". Ponadto Pytel proponuje, by przydzielać licencje wydobywcze więcej niż jednemu podmiotowi, tak jak to dzieje się w Norwegii.
Poseł sprawozdawca Jan Rzymełka z Platformy Obywatelskiej uspokaja, że odpowiednie regulacje znajdą się w przepisach szczegółowych. Jego zdaniem najważniejsze jest to, że rozwój nowego gazu zapewni Polsce nie tylko niezależność od dostaw z Rosji, ale też tańszy surowiec, dochody z podatku CIT i miejsca pracy dla Polaków.
"Ilość opinii i rozbieżnych koncepcji w tej sprawie to są dwie duże walizki. Sądzę, że jeszcze podyskutujemy" - mówi poseł sprawozdawca - i dodaje:
"Gaz łupkowy to jest coś daleko we mgle…"