Ambicjonalne eksponowanie własnej osoby, podobnie jak skrzyżowanie fal informacyjnych, niewłaściwa aura oraz nieumiejętność porzucenia rozumu i wnioskowania jest wysoce szkodliwe dla jasnowidza. Mimo to zdecydowałem się ździebełeczko podlansować.
W rozmowie z Konradem Piaseckim, profesor Leszek Balcerowicz bronił wczoraj rządzących przed zarzutem opóźnionej reakcji na kryzys, mówiąc z przekąsem: "Widzę ostatnio, że strasznie się namnożyło jasnowidzów, to znaczy takich, którzy wiedzieli to, czego się nie dało wiedzieć dwa miesiące temu"
Niemal dokładnie cztery miesiące temu na blogu RMF FM można było przeczytać:
"To fakt, że popyt wewnętrzny w 40 milionowym kraju jest znaczący, a paliwo, jedzenie i mieszkania stanieją, ale przecież wiele firm produkuje głównie na eksport. Po drugie, dlaczego nasze - ale w istocie zagraniczne banki, w czasach nacjonalizacji i deficytu kredytów, miałyby chętnie pożyczać polskim firmom? Daję głowę, że poważne kredyty nie będą teraz zatwierdzane w Warszawie, ale w zagranicznych centralach! Po trzecie, w niepewnych czasach inwestorzy odwracają się od mniej pewnych walut, więc złoty będzie słabszy. Może to wyrówna straty eksporterom, ale wszystko, co importowane będzie więcej kosztować. Kto wie, może rządowi trudniej będzie się dalej zadłużać? Może zagraniczne korporacje będą ciąć zatrudnienie w polskich zakładach? Może nasze huty, fabryki samochodów i maszyn należą do branż szczególnie narażonych?"
Półtora miesiąca temu zaś:
"Po co (...) Ministerstwo Finansów redukowało prognozę tempa wzrostu do i tak nierealnego poziomu 3,7%? Moim zdaniem, osiągnięcie połowy tego wskaźnika w przyszłym roku i tak będzie wielkim sukcesem!"
To nie jakieś jasnowidzenie ex post, ale per se, bo przecież nie rozum i wnioskowanie, gdyż te paraliżują zdolność widzenia przyszłości.