W chwili, kiedy to piszę, prawie 700 tysięcy ludzi podpisało się pod petycją o odwołanie szefa Światowej Organizacji Zdrowia Tedrosa Adhanoma Ghebreyesusa. Organizacja jest oskarżana, głównie w USA, Japonii oraz na Tajwanie, o to że podczas największego w swojej 72-letniej historii kryzysu zdrowotnego na świecie, zbyt długo bagatelizowała pandemię i że niewłaściwie doradza w sprawie koronawirusa. Wicepremier Japonii mówi wprost to, co inni tylko sugerują: WHO chodzi jego zdaniem na pasku Chin.

W chwili, kiedy to piszę, prawie 700 tysięcy ludzi podpisało się pod petycją o odwołanie szefa Światowej Organizacji Zdrowia Tedrosa Adhanoma Ghebreyesusa. Organizacja jest oskarżana, głównie w USA, Japonii oraz na Tajwanie, o to że podczas największego w swojej 72-letniej historii kryzysu zdrowotnego na świecie, zbyt długo bagatelizowała pandemię i że niewłaściwie doradza w sprawie koronawirusa. Wicepremier Japonii mówi wprost to, co inni tylko sugerują: WHO chodzi jego zdaniem na pasku Chin.
Szef WHO /SALVATORE DI NOLFI /PAP/EPA

Wieloletni minister finansów i wicepremier Taro Aso, kpił niedawno w japońskim parlamencie, że WHO (World Health Organization) może zmienić nazwę na CHO (Chinese Health Organization). Według wielu krytyków, organizacja jest nadmiernie uległa wobec Chin. W szczególności zarzuca się jej działania, które zamiast alarmować, usypiały czujność świata.

Przywództwo w WHO może tymczasem decydować o życiu milionów ludzi, bo zalecenia tej organizacji stanowią podstawę dla decyzji podejmowanych przez rządy na świecie, w tym władze w Warszawie.

Przykład: jeszcze kilka tygodni temu, w ślad za WHO, powtarzano oficjalnie w Polsce, że maseczki na twarz mogą raczej zwiększać, a nie zmniejszać ryzyko zarażenia. Tymczasem, jak pisałem niedawno, statystyki sugerują, że w krajach, gdzie nosi się masowo maseczki, epidemia rozszerza się nieporównanie wolniej.

Obecnie kolejne kraje postępują choćby w tej sprawie wbrew zaleceniom WHO. Dziś wieczorem nakaz noszenia maseczek ogłosił premier Izraela, mówiąc o tym do obywateli swojego kraju w specjalnym orędziu telewizyjnym. Podobne przepisy wprowadził też dziś rząd Ukrainy. U naszych wschodnich sąsiadów nie wolno już przebywać w miejscach publicznych z odsłoniętą twarzą.

Grzechy główne

WHO dostała oficjalną informację o przypadkach zarażeń w Wuhanie pod koniec grudnia. Wedle tego przekazu od chińskich władz, nie było wówczas pewne, czy wirus przenosi się z człowieka na człowieka. Według źródeł na Tajwanie, tamtejsze władze już wtedy przesłały do WHO sygnał, że zgodnie z relacjami lekarzy z Wuhanu, bez wątpienia dochodzi do transmisji wirusa z człowieka na człowieka. Sygnał ze wspieranego przez USA, a uznawanego za zbuntowaną prowincję przez Pekin Tajwanu, miał być wówczas całkowicie zignorowany przez WHO.

Kolejne wątpliwości budzi sprawa ogłoszenia alertu w sprawie pandemii. Dyrektor Generalny Światowej Organizacji Zdrowia decydował osobiście o odraczaniu formalnych ostrzeżeń dla świata. Zgodnie z oficjalnymi raportami WHO, w obliczu niejednomyślności we władzach organizacji, to jego sprzeciw decydował o tym, że nie wydano oficjalnego ostrzeżenia.

Wiadomo też, że pod koniec stycznia, gdy Chiny zaczęły walczyć z zarazą, szef WHO spotkał się w Pekinie z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem. Kilka dni po tej rozmowie, kiedy linie lotnicze zaczęły odwoływać loty do Chin, Tedros Adhanom Ghebreyesus napominał, że nie ma potrzeby podejmować kroków, które by "stanowiły niepotrzebne przeszkody dla międzynarodowych podróży i handlu". Przeciwnicy byłego ministra zdrowia i szefa dyplomacji współpracującej blisko z Chinami Etiopii zwracają przy tym uwagę, że Ethiopian Airlines utrzymywały w tamtym czasie niezakłócone połączenia z chińskimi miastami.

Zanim odnotowano pierwsze przypadki zachorowań na Zachodzie dyrektor WHO apelował również, by uniknąć "stygmatyzowania i politykowania" i czynił to w czasie, gdy wolno myślący dziennikarze na zachodzie prześcigali się w napomnieniach, by w celu uniknięcia rasizmu normalnie podróżować do Chin, gdy organizowano demonstracje sympatii w chinatowns, a burmistrz Florencji wzywał w mediach społecznościowych do "przytulania Chińczyków".

Wsparcie z Pekinu

Podczas obecnego kryzysu szef WHO wielokrotnie stawiał za wzór działania chińskich władz w walce z koronawirusem, mimo że Pekin jest ostro krytykowany - nie tylko w USA - za spóźnione informowanie o wybuchu epidemii. Według wpływowej amerykańskiej Rady Stosunków Międzynarodowych, obecny szef WHO, który zastąpił na tym stanowisku przedstawicielkę Chin, uzyskał stanowisko przy znaczącym poparciu komunistycznych władz w Pekinie.