Gigantyczny skandal lekarski przed sadem we Francji. Aż ponad 5500 pacjentów zostało nadmiernie napromieniowanych, bo lekarze nie wiedzieli jak obsługiwać nowe aparaty do radioterapii. Ponad sto osób już zmarło z tego powodu.
Siedmiu lekarzy - oskarżonych o nieumyślne spowodowanie śmierci i obrażeń pacjentów - tłumaczy, że nowe aparaty w szpitalu publicznym w Epinal niedaleko Strasburga zostały źle skonfigurowane, bo nikt nie wiedział, jak się nimi posługiwać. Instrukcje obsługi były po angielsku, dyrekcja nie przewidziała żadnych szkoleń, a chorzy czekali w długiej kolejce na leczenie. Pacjenci dostawali wiec zbyt duże dawki promieniowania jonizującego, blednie ustalano też części organizmu poddawane promieniowaniu. Do tego - według adwokatów rodzin ofiar - szpital ukrywał groźne błędy, popełnione w latach 1989 - 2006 właśnie w obawie przed procesem. Odkryte one zostały dopiero w czasie resortowej kontroli. Pół tysiąca pacjentów dostało już odszkodowania od firm ubezpieczeniowych. Pozostali domagają się zadośćuczynienia finansowego od ministerstwa zdrowia.
Nadsekwańskie media alarmują, że Francja zasłużyła sobie na miano "specjalistki od skandali medycznych". Przypominają m.in. tzw. aferę hormonów wzrostu, gdy w następstwie stosowania w latach 80. skażonych hormonów wzrostu zmarło 117 pacjentów, u których rozwinęła się śmiertelna choroba Creutzfeldta-Jakoba.Najgłośniejszą aferą medyczną we Francji była ujawniona w 1991 roku afera przetoczenia krwi zakażonej wirusem HIV czterem tysiącom pacjentów, przede wszystkim chorym na hemofilię. W wyniku zaniedbań w funkcjonowaniu francuskiej służby zdrowia i słabej znajomości AIDS zmarły wówczas setki osób.