Kiedy ten koszmar się skończy? Ilu jeszcze byłych zakładników umrze w moskiewskich szpitalach? Takie pytania stawia większość francuskich komentatorów coraz bardziej krytycznie nastawionych do sposobu, w jaki rosyjskie jednostki przeprowadziły szturm. Francuskim mediom nie podoba się również sposób, w jaki traktowane są rodziny rannych.
Według francuskich komentatorów to, co na początku nieco pochopnie nazywane było sukcesem Kremla, przeradza się powoli w koszmar bez końca.
Czy można mówić o sukcesie, jeżeli zakładnicy zostali „zagazowani silną bronią chemiczną” przez rosyjskich żołnierzy i nie wiadomo, ilu z tych zakładników w ogóle przeżyje? To pytanie powraca regularnie we francuskich mediach.
Nadsekwańska stacja telewizyjna LCI podkreśla, że nawet lekarzom zajmującym się byłymi zakładnikami nie powiedziano, jakiego konkretnie użyto gazu. Prawdopodobnie znacznie utrudnia to ratowanie rannych i jest już samo w sobie skandalem.
Inny skandal to – jak sugeruje wielu francuskich komentatorów – fakt, że rodziny nie mogą złożyć wizyt rannym. Co więcej, zrozpaczeni ludzie odpychani są od bram szpitalnych „trochę jak bydło” i w ogóle nie są informowani o stanie zdrowia ich bliskich.
Dla porównania: we Francji w przypadku jakiegokolwiek zamachu terrorystycznego rodziny poszkodowanych natychmiast brani są pod opiekę wyspecjalizowanych psychologów. W Rosji natomiast wszystko wskazuje na to, że nikt się nimi za bardzo nie przejmuje.
03:50