Zwołując szczyt unijnych przywódców w sprawie uchodźców Donald Tusk chce powiedzieć jak uczeń "obecny!". Do tej pory nauczycielka prowadząc lekcje z tematu "uchodźcy" prawie go nie zauważała, zresztą z własnego wyboru cicho siedział w kącie. Teraz jednak chce zaznaczyć swoją obecność, marzy nawet o przejęciu inicjatywy. Chce konkurować z klasowym prymusem w tej dziedzinie - Junckerem i z przemądrzałą rusofilką Mogherini.
W Brukseli mówi się, że szczyt sam w sobie nie ma już treści, bo konsumowali ją wczoraj ministrowie spraw wewnętrznych podejmując decyzję w sprawie podziału 120 tys. uchodźców. "Zwołanie szczytu to był zresztą niedoskonały pomysł od samego początku" - komentuje jeden z dyplomatów.
Już pisałam o tym, że szczyt w tym terminie oznaczał, że Grupa Wyszehradzka została "skazana" na głosowanie dzień wcześniej, bo najwięksi w UE nie zamierzali dawać prawa weta w tej kwestii Słowacji czy Węgrom. Tusk powinien teraz podjąć próbę zasypania przepaści, która powstała po wczorajszym głosowaniu między Słowacją, Czechami, Węgrami i Rumunią a resztą Europy.
Na szczycie Angela Merkel będzie mogła w końcu ogłosić, że Unia Europejska pomaga jej w trudnej sytuacji przyjmując uchodźców. Na tym jednak nie koniec.
Donald Tusk postanowił wznieść się ponad przyziemną walkę o kwoty azylantów i zająć się globalną strategią w sprawie uchodźców. W tym zauważył dla siebie szansę. Zamierza dotknąć sedna sprawy, czyli źródeł kryzysu. Nie zważając na kłody, które rzucała mu pod nogi zazdrosna o swoją pozycję Federica Mogherini wyruszył tydzień temu do Turcji, by zbadać tam sytuację w obozach dla uchodźców. Na kanwie swoich doświadczeń z tego regionu zamierza dzisiaj przedstawić pomysł na współpracę z Turcją i innymi krajami, w których przebywają miliony uchodźców. Chodzi - mówiąc krótko - o to, by te miliony nie ruszyły np. na wiosnę w kierunku Europy. Jak to zrobić ? O tym właśnie będą rozmawiać przywódcy.
Pomysłów na rozwiązanie problemu jest wiele. Najprostsze to dać pieniądze, rozbudowywać infrastrukturę, inwestować w edukację, czyli polepszyć na miejscu warunki, żeby zmniejszyć potrzebę dalszej wędrówki. Są też koncepcje bardziej radykalne, np. żeby budować nowoczesne, ogromne, humanitarne obozy dla uchodźców w krajach poza Unią, do których bez wyrzutów sumienia można by odsyłać nieproszonych gości. Wreszcie mówi się o legalnych korytarzach imigracji, by uderzyć w interesy przemytników.
Donald Tusk zamierza zebrać te pomysły w jedną całość i zaproponować długofalowa unijną strategię. To jest jego szansa na obecność w tej debacie. Zobaczymy, czy ją wykorzysta...