"Traktat za kasę" - jak się dowiedziałam, takie może być stanowisko Polski na grudniowy szczyt Unii Europejskiej. Premier Tusk zasugerował weto. Zapowiedział, że jeżeli będzie taka potrzeba, to też zastosuje narzędzia, które daje Traktat z Lizbony. Też - bo właśnie taki szantaż zastosował Londyn, wystawiając Francji i Niemcom rachunek za swoją zgodę na zmianę Traktatu z Lizbony.
Londyn zablokował przyszłoroczny budżet Unii, ale tak naprawdę chodzi mu o ograniczenie innego budżetu: tego na najbliższe 10 lat, który ma zapewnić Polsce dziesiątki miliardów euro i ogromny skok cywilizacyjny. Jak się dowiedziałam, Warszawa nie zgodzi się podczas grudniowego szczytu na żadne zapisy o cięciach w tym budżecie, o co zabiega brytyjski premier.
Tego typu targi stały się możliwe, bo za plecami wszystkich Francja i Niemcy uzgodniły, że na grudniowym szczycie dokonane zostaną zmiany w Traktacie z Lizbony, by zapisać w nim mechanizm ratowania krajów-bankrutów. A w sprawach traktatowych każde państwo ma prawo weta, przez co wszyscy będą wyszarpywać dla siebie jak najwięcej. Dla Warszawy ceną za zgodę na zmianę Traktatu, na czym tak bardzo zależy Berlinowi i Paryżowi, jest hojny budżet do 2020 roku (przynajmniej nie mniejszy niż obecna siedmiolatka).
Dobrze, że podwyższyliśmy stawkę, bo na poprzednim szczycie w październiku premier Tusk popełnił błąd. Zgodził się na brytyjski postulat, aby do końcowego dokumentu szczytu wpisać, że temat wieloletniego budżetu pojawi się w grudniu. Niepotrzebnie, bo daje to Brytyjczykom możliwość targowania się o pieniądze już teraz, zanim Komisja Europejska przedstawiła nawet projekt tego budżetu. W dodatku premier zaakceptował wówczas zapis mówiący o tym, że przyszły unijny budżet będzie odzwierciedlać wysiłki w zaciskaniu pasa państw Unii. A to niedwuznacznie sugeruje, że przyszły budżet będzie "ścięty". W zamian premier otrzymał bardzo mgliste obietnice co do otwartych funduszy emerytalnych (że sprawa uwzględnienia OFE w wyliczeniach długu pojawi w grudniu).
Premier dał się zaskoczyć cynicznym "atakiem" brytyjskiego premiera. Teraz naprawia błąd. Polską stawką nie są już OFE, ale budżet, czyli konkretne pieniądze na najbliższe 10 lat.
Sama Warszawa jednak niewiele osiągnie. Nie jest dobrze samemu wetować. Lepiej prezentować twarde stanowisko w grupie. Dlatego przez najbliższy miesiąc trzeba zbudować koalicję państw, które nas poprą.