Polska traci przywództwo w Unii Europejskiej w sprawach energetycznych. Na unijnej konferencji poświęconej unii energetycznej, która odbyła się w Rydzej polski głos był ledwie słyszalny.
Jerzy Buzek przesłał jednie nagranie wideo, które nie zawierało nowych idei. A jeszcze rok temu polski premier objeżdżał stolice z pomysłem unii energetycznej. Dzisiaj nie było komu bronić koncepcji wspólnych zakupów gazu, gdy norweski minister ds. energii Tord Lien ostro go skrytykował. Byłby to krok w złym kierunku, działanie nierynkowe – mówił. Pomysł ten należy więc uznać za martwy – uważają moi rozmówcy w Komisji Europejskiej.
Podczas sympozjum w Rydze chwalono natomiast Litwę za uniezależnienie się od rosyjskiego gazu dzięki pływającemu terminalowi LNG. Dobrze, że kilka lat temu Bruksela wymusiła tzw. rewers dzięki czemu możliwe są teraz zwrotne dostawy gazu z Polski na Ukrainę. Od tej pory Polska zrobiła niewiele, by ruszyła budowa regionalnych interkonektorów.
Polska nie jest już liderem w sprawach energii. Coraz częściej słyszę, że w sprawach solidarności energetycznej Polska dużo mówi i dużo chce, jednak sama niewiele robi. Padają zarzuty, że szwankuje u nas budowanie tej solidarności w regionie. Kuleje realizacja połączeń gazowych z sąsiadami np. z Litwą czy Słowacją. Zastój dotyczy zwłaszcza gazociągu z Litwą. Jak się nieoficjalnie dowiedziałam, wiceprzewodniczący Komisji Marosz Szefczovicz apelował niedawno w Warszawie, żeby nie opóźniać tego projektu finansowanego w dużej mierze przez Unię. Rzeczniczka Gaz-Systemu, który jest odpowiedzialny po stronie polskiej za budowę tego gazociągu zapewnia, że nie ma opóźnień. Bruksela czeka jednak na rezultaty.