W Brukseli rozpoczął się szczyt Unii Europejskiej. W projekcie dokumentu, który przyjmą szefowie państw i rządów UE o Republice Środkowo-Afrykańskiej jest więcej niż o Ukrainie. W dokumencie, który widziała dziennikarka RMF FM o Ukrainie są dosłownie - tylko dwa zdania. Premier Donald Tusk jeszcze niedawno zapowiadał, że Ukraina będzie tematem "pierwszym i najważniejszym" szczytu.
Pierwsze zdanie jest o tym, że oferta umowy stowarzyszeniowej wciąż jest aktualna (jeżeli Ukraina będzie gotowa i spełni warunki) a drugie - to apel o pokojowe rozwiązanie problemu politycznego. Wyraźnie państwa Unii są zmęczone i rozczarowane Ukrainą, nie mają także pomysłu na rozwiązanie ukraińskiego problemu.
Nie zamierzają wysyłać mediatora, nie chcą także wikłać się w sankcje, nie zamierzają nawet wysłać mocnego, pozytywnego sygnału dla społeczeństwa manifestującego europejskie aspiracje.
Francję i kraje Południa bardziej interesuje teraz to co dzieje się w Republice Środkowoafrykańskiej. A premier Donald Tusk, także najwyraźniej zrezygnowany, przyznaje, że nie będzie walczyć o więcej. Nie chodzi o to, żeby wielością słów czy zdań zakryć dzisiaj dosyć pesymistyczny scenariusz na najbliższe kilka tygodni czy miesięcy - odpowiedział, kiedy dopytywałam o słaby przekaz Unii w sprawie Ukrainy.
Oznacza to, że wbrew zapowiedziom szefa polskiej dyplomacji, Polska nie będzie zabiegać, by w dokumencie znalazł się np. apel o zniesienie wiz dla Ukraińców. Nie znalazł również aprobaty polski pomysł, by przewodniczący rady Europejskiej Herman Van Rompuy nagrał przemówienie, które zostałoby pokazane na ukraińskim Majdanie.
Jeden ze współpracowników Van Rompuy'a powiedział mi, że owszem przewodniczący powie o Ukrainie w piątek na konferencji prasowej i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby to pokazać na Majdanie...
Dla Europy Ukraina, to już temat przebrzmiały....