Eurodeputowani boją się o swoje bezpieczeństwo na terenie siedziby Parlamentu Europejskiego. W piątek dwóch bandytów napadło tam na pocztę. Bandyci wynieśli paczkę pieniędzy a jeden z napastników był uzbrojony.
To już trzeci napad na terenie PE. Dwa lata temu bandyci napadli na bank, kilka miesięcy temu inni przestępcy obrabowali konwój z pieniędzmi pochodzącymi z parlamentarnej restauracji. To tylko wierzchołek góry lodowej. Wokół siedziby europarlamentu jest niebezpiecznie, a tutaj ginie dosłownie wszystko od laptopów, komórek i pieniądze po płaszcze, okulary i parasolki - powiedziała korespondentce RMF FM europosłanka, kwestor PE Lidia Geringer de Oedenburg (SLD).
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek został zasypany mailami od zaniepokojonych eurodeputowanych. Po każdym napadzie władze europarlamentu zapewniały, że zaostrzą środki bezpieczeństwa. Holenderski poseł Peter van Dalen pyta w swoim mailu : "Jak przewodniczący Buzek zamierza z tym skończyć ? Jakie wyciągnięto konsekwencje z poprzednich napadów ?"
Eurodeputowanych niepokoi fakt, że nigdy nie ujęto sprawców poprzednich napadów. Wszystko jest filmowane, wszędzie są kamery, a nigdy nie ujęto żadnego sprawcy napadu czy kradzieży - ujawnia ewidentne braki w systemie bezpieczeństwa europaralementu Geringer de Oedenburg. Pracownicy PE są przekonani, że sprawcy działają od wewnątrz. Do PE można wejść pokazując identyfikator.
Przewodniczący Buzek zwołał na poniedziałek nadzwyczajne posiedzenie służb zabezpieczających budynek. Buzek jest szefem europarlamentu powinien więc mocno zareagować na nasze niepokoje - mówi Geringer de Oedenburg.