Ateiści i masoni spotkali się na szczycie w Brukseli z liderami Unii Europejskiej: Jerzym Buzkiem, Jose Manuelem Barosso i Hermanem Van Rompuy'em. Szczyt pokazał jak bardzo unijni przywódcy oderwani są od rzeczywistości.
Tematem spotkania było ubóstwo. Mało kto jednak wierzył, że w tym wszystkim naprawdę chodzi o ludzką biedę. Raczej chodziło o ludzką pychę. Dla Wielkich Mistrzów lóż masońskich była to świetna okazja, aby pokazać się w doborowym, europejskim towarzystwie.
Masoni nie założyli więc masek. Przestali być tajni. Wręcz przeciwnie przyszli z otwartymi przyłbicami na konferencję prasową. Zakłopotani byli raczej unijni liderzy. Buzek miał szczęście bo musiał pędzić na samolot do Polski, szybko więc opuścił gości. Pozostali : Barosso i Van Rompauy czuli się natomiast w obowiązku, żeby zapewniać, że do masonerii nie należą. Żeby nie było wątpliwości nie należę do żadnej z tych organizacji i nikt nie proponował mi członkostwa - mówił Barosso. Na to jeden z masonów dopowiedział: Do czasu, aż stracisz wątpliwości.
Wątpliwości budzi jednak sam sens tego spotkania. Oficjalne tłumaczenia brzmią : to Traktat z Lizbony obliguje nas do regularnego dialogu z przedstawicielami Kościołów a także organizacji niewyznaniowych i filozoficznych. Prawda jest taka, że na odbycie takiego spotkania naciskali bardzo Belgowie, którzy przewodniczą teraz w Unii Europejskiej.
W Belgii masoneria jest jawna a politycy chętnie się do niej przyznają się. Liderzy Unii ulegli presji, by nikt ich nie posądził o brak neutralności. Ponieważ w lipcu zorganizowali spotkanie z przedstawicielami światowych religii (byli biskupi, immani, rabinowie) teraz, dla równowagi potrzebowali - masonów. I tym samym się ośmieszyli.
Poszczególne loże liczą najwyżej kilka tysięcy osób i nie można ich stawiać na tej samej płaszczyźnie co przywódców światowych religii. Ponadto unijni politycy zapraszając masonów dali im europejskie podium, uwiarygodnili ich praktyki, pozwolili odkryć twarze. A co otrzymali w zamian ?