Nie będzie jednak kar dla eurodeputowanych za nieobecność podczas przemówienia szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barosso. Szefowie frakcji wycofali się pod naporem krytyki europosłów oburzonych, że traktuje się ich jak uczniaków.
Wczoraj w PE dosłownie wrzało. Kłótnie w tej sprawie trwały do późna w nocy. Ostatecznie upadł pomysł testu elektronicznego (każdy eurodeputowany dla udowodnienia własnej obecności miał w trakcie wystąpienia Barosso przynajmniej dwa razy włączyć przycisk do głosowania, jeżeli nie włączył lub tylko raz, to miał stracić część diety). Szefowie frakcji poszli po rozum do głowy, gdy pokazano im regulamin Parlamentu Europejskiego. Jak się okazało, nie przewiduje on wykorzystywania maszynek do głosowania dla sprawdzania obecności. Do sprawdzania obecności służą odpowiednie listy. O wiele lepiej od kar, do mobilizacji euro deputowanych nadają się liderzy partii, którzy mogą wywierać presję w sposób bardziej subtelny i nieformalny. Najlepiej natomiast byłoby, aby wystąpienie Barosso było samo w sobie na tyle dobre, żeby sala zapełniła się nieprzymuszonymi niczym - słuchaczami.