Na trasie z Augustowa do Lipska na Mazurach doszło do niecodziennego zdarzenia: motocyklista zderzył się z… bocianem.
Jak ustaliła policja, kierujący pojazdem marki Kawasaki został uderzony w kask przez próbującego wzbić się w powietrze ptaka, stracił panowanie nad motocyklem i wspólnie z pasażerką upadł na pobocze. Zarówno on, jak jadąca na tylnym siodełku kobieta z ogólnymi potłuczeniami ciała zostali przetransportowani do szpitala. Bocian poniósł śmierć na miejscu.
Ponieważ wszystko skończyło się w miarę dobrze, pozwolę sobie przytoczyć pewną anegdotę w podobnej materii.
Motocyklista zderzył się z wróblem. Ponieważ był wielkim miłośnikiem zwierząt sprawdził, czy ptaszek żyje, a kiedy przekonał się, że nie odniósł on większych obrażeń, zawiózł go do domu. Miał w nim pustą klatkę po kanarku, więc wsadził go do niej, nakruszył mu chleba, wstawił miseczkę z wodą i wyszedł.
Po jakimś czasie wróbel ocknął się, stanął na nóżkach, rozejrzał wokół i stwierdził:
- Kraty, suchy chleb, woda? Chyba zabiłem tego motocyklistę.