„Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą” - to przysłowie jest najlepszym komentarzem do wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który orzekł, że Polska naruszyła konwencję praw człowieka w sprawie zlokalizowanych na terenie naszego państwa więzień CIA.

Żadna wojna - a w takich kategoriach można traktować rozprawę USA z Al-Kaidą, w której ich sojusznikiem była m.in. Polska - nie jest czysta z moralnego punktu widzenia. Podczas jej trwania stosowane są różne środki mające doprowadzić do zwycięstwa, a w przypadku zwalczania terroryzmu do uniemożliwienia kolejnych zamachów na cywilną ludność. Tak zawsze było, jest i będzie, a kto twierdzi, że może być inaczej, ten nie bierze pod uwagę realiów, które na pewno nie są przyjemne z etycznego punktu widzenia.

Wojny wygrywają ludzi zdecydowani pobrudzić sobie ręce i sumienia, ale także gotowi do złożenia ofiary z własnego życia. Lepiej jest jednak, aby dla swojej ojczyzny (sprawy) ginęli nasi wrogowie. Kto decyduje się na walkę musi być przygotowany także na ponoszenie odpowiedzialności za wojenne niegodziwości popełniane zarówno spontanicznie w bitewnym amoku, jak i z wyrachowaniem w stosunku do jeńców. Nie zawsze da się to ukryć, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy wszyscy podglądają wszystkich. Zawsze pozostaje też możliwość odmówienia wykonania zbrodniczego rozkazu.

Jeśli nieprzyjemna prawda wychodzi na jaw, trzeba zacisnąć zęby, a nie mazgaić się i rozpaczliwie szukać usprawiedliwienia. Skoro powiedziało się "a", należy być odpornym na dalsze litery wojennego alfabetu. Inaczej zgnuśniejemy i staniemy się łatwym celem dla tych, którzy nie maja najmniejszych skrupułów w mordowaniu wrogów.

(mpw)