Chwalący się tym że pół Europy pyta o niego, bo jest taki ważny i mądry, wicepremier Janusz Piechociński zdziwił się, że Ewa Kopacz nie konsultowała z nim decyzji w sprawie przyjęcia przez nasz kraj około 2 tysięcy uchodźców z Erytrei i z Syrii.
A ja jestem zdumiony tym zdziwieniem, ponieważ błądzący w polityce jak dziecko we mgle prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego dawno już powinien przekonać się, że jest traktowany przez premier Kopacz protekcjonalnie i lekceważąco. Skoro o zmianach w rządzie dowiedział się od niej telefonicznie post factum, to dlaczego miałby być konsultowany w kwestii uchodźców lub jakiejkolwiek innej wykraczającej poza podlegające jego resortowi sprawy?
Gdyby Piechociński miał odrobinę honoru i odwagi, już dawno powinien zatrząść koalicją, w której nie ma nic do powiedzenia, a w dodatku musi firmować kolejne porażki polityczne oraz kompromitacje wizerunkowe Platformy Obywatelskiej i premier Kopacz.
Jestem pewien, że Waldemar Pawlak nie pozwoliłby się tak traktować żadnemu szefowi rządu i nie wystawiał na szwank szyldu PSL.