III Rzeczpospolitą Polską nazywa się niekiedy PRL-bis, mając na myśli przede wszystkim życie polityczne, a konkretnie brak rozliczeń komunistycznych zbrodni i nadmierną obecność wielu prominentnych działaczy tamtego reżimu w obecnej rzeczywistości. Sporo mówi się też o sowieckiej mentalności, która nadal dominuje wiele zachowań w życiu publicznym.
Jej przejawów nie trzeba szukać wyłącznie na wysokich szczeblach władzy, rozlała się ona szeroko po całym kraju, infekując także umysły ludzi, którzy przed 1989 rokiem aktywnie i odważnie działali w opozycji.
A oto najnowszy i dosadny przykład tej mentalności. Do Polski triumfalnie wróciła z Kataru reprezentacja narodowa piłkarzy ręcznych, która we wspaniałym stylu zdobyła tam brązowy medal mistrzostw świata, dostarczając mnóstwa emocji kibicom, zwłaszcza w meczach fazy pucharowej ze zwycięskim thrillerem z Hiszpanią w decydującym o trzecim miejscu spotkaniu na czele.
Na tę jej część, która wylądowała na lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie czekało kilkuset fanów, którzy odśpiewali gromkie "Sto lat" oraz skandowali sympatyczne hasła. Zawodnicy byli wyraźnie zadowoleni, ale raczej nie zaskoczeni, bo chyba spodziewali się takiego właśnie powitania, na jakie w pełni sobie zasłużyli swoją postawą na mistrzostwach.
Zaraz po tym miłym momencie odbyła się konferencja prasowa. I właśnie wtedy ujrzeliśmy PRL-bis w pełnej krasie: przy konferencyjnym stole zasiedli minister sportu i turystyki Andrzej Biernat, działacze sportowi i... jeden szczypiornista. Resztę brązowych medalistów usadzono w kącie sali.
Czy organizatorzy tej konferencji, a przede wszystkim sam minister nie zorientowali się, że postąpili zgodnie z komunistyczną etykietą, wedle której w prezydium zasiadali zawsze najważniejsi aparatczycy, dobierając sobie - w roli kwiatka do kożucha - jedną lub najwyżej kilka osób z sali? Czy nikomu nie przyszło do głowy, że bohaterami dnia byli dzisiaj na Okęciu piłkarze ręczni, a nie działacze?
W epoce PRL była taka anegdota w postaci pytania i odpowiedzi na nie:
- Co to jest szampan?
- Jest to napój klasy robotniczej spijany ustami jej najlepszych przedstawicieli.
Właśnie taką sytuacje oglądaliśmy w Warszawie.