Jako wieloletni instruktor harcerski wysoko cenię mówców, którzy nie korzystają z kartek ani z promptera, umieją nawiązywać kontakt ze słuchaczami, potrafią błyskawicznie zareagować na odbiór przekazywanych treści, doraźnie modyfikując swoje wypowiedzi.
Cieszy mnie, że mający za sobą mnóstwo wygłoszonych na harcerskich ogniskach gawęd prezydent Andrzej Duda przemawia ze swadą i bez posiłkowania się gotowym tekstem. Niestety, stosowanie tej pożądanej u polityków metody kontaktu z ludźmi grozi powiedzeniem kilku słów lub nawet zdań za dużo bądź użyciem niezbyt precyzyjnych sformułowań, które można potem interpretować na różne sposoby.
Obecnej głowie państwa zdarzają się takie "zagalopowania", które muszą później wyjaśniać - a niekiedy nawet prostować - jego współpracownicy oraz polityczni przyjaciele, dla wrogów stanowią one natomiast znakomity materiał do ataków.
Nie namawiam bynajmniej prezydenta Dudy do korzystania z wcześniej przygotowanych tekstów przemówień, ale do gruntownego przemyślenia i konsultowania z doradcami najważniejszych fragmentów każdego publicznego wystąpienia. Pełniący wysoką funkcję polityk nie może poddawać się emocjom ani ulegać doraźnemu kontekstowi tudzież oczekiwaniom słuchaczy.