I podniośle, i radośnie świętowano wczoraj na Sowińcu 80. rocznicę zakończenia sypania na tym najwyższym w Krakowie wzgórzu kopca Józefa Piłsudskiego nazywanego też polską Mogiłą Mogił, ponieważ w jego zboczach złożono ponad 4,5 tysiąca ziem z pól bitewnych oraz z miejsc kaźni, gdzie Polacy przelewali krew w walce o niepodległość od insurekcji kościuszkowskiej aż po lata 80. ubiegłego wieku. Z tego powodu ma on symboliczne znaczenie równoważne Grobowi Nieznanego Żołnierza.
Najpierw Iwona Fischer z Narodowego Archiwum w Krakowie przedstawiła w pawilonie (dawniej pełnił on funkcję zaplecza robót, obecnie znajduje się w nim poświęcona kopcowi izba pamięci) bogato ilustrowaną zdjęciami historię wznoszenia nietypowego pomnika mającego uczcić odzyskanie przez Rzeczpospolitą suwerennego bytu państwowego po 123 latach zaborczej niewoli. Zaczęto go budować- na mocy uchwały Rady Miasta Krakowa, a z inicjatywy Związku Legionistów Polskich - 6 sierpnia 1934 roku, czyli w 20. rocznicę wyruszenia z nieodległych od Lasu Wolskiego Oleandrów Pierwszej Kompanii Kadrowej, a zakończono 9 lipca 1937 roku. Przez cały ten czas przyjeżdżały na Sowiniec delegacje z całego kraju (a także przedstawiciele zagranicznej Polonii), aby złożyć w kopcu ziemie przesiąknięte krwią rodaków. Na zakończenie prelegentka pokazała krótki film pokazujący technikę sypania Mogiły Mogił.
Następnie wszyscy uczestnicy spotkania, a także dziennikarze przeszli do podnóża kopca, aby uwiecznić jubileusz wspólną fotografią, do której stanęli m.in. dwaj sędziwi kombatanci: 96-letni żołnierz Armii Krajowej, więzień obozów niemieckich i sowieckich kapitan Stanisław Szuro oraz 91-letni członek Narodowej Organizacji Wojskowej i AK, więzień polityczny w okresie stalinowskim (w 1947 roku skazany na karę śmierci zamienioną później na dożywocie) porucznik Wacław Szacoń - "Czarny" - przyjaciel ostatniego żołnierza powojennej konspiracji niepodległościowej Józefa Franczaka -"Lalusia".
A potem odbył się mały bankiet w pawilonie, podczas którego wspominano ludzi szczególnie zasłużonych dla odbudowy kopca Józefa Piłsudskiego w latach 80., kiedy starano się przywrócić mu dawny wygląd wyłącznie społecznym wysiłkiem i podobnymi środkami jakimi wznoszono go w latach 1934-37 (łopaty, taczki, ubijaki), wśród nich nieżyjących już Zofię Bigaj i Władysława Zielskiego oraz nieobecnego z powodu choroby inżyniera architekta Włodzimierza Śliwczyńskiego. Nie zabrakło też toastów za zdrowie kombatantów, piłsudczyków, społecznych opiekunów Mogiły Mogił i za pomyślność Ojczyzny.