Ta „oczywista oczywistość” wciąż nie może się przebić do mediów. Bardzo często dziennikarz przeprowadzający wywiad z przedstawicielem tej pięknej nauki specjalizującym się w problematyce moralnej przedstawia go jako „filozofa i etyka”.
To zupełnie tak samo, jakby określić Kamila Stocha "sportowcem i skoczkiem narciarskim", albo profesora Bogdana Chazara "lekarzem i ginekologiem", a przecież skoki narciarskie są jedną z dyscyplin sportu, a ginekologia jest częścią medycyny.
Niestety, nawet na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie, na którym pracuję od 37 lat, pojawia się niekiedy w harmonogramie studiów przedmiot "filozofia i etyka", co doprowadza mnie do szewskiej pasji.
Wiem, że mój tekst jest typowym "głosem wołającego na pustyni", ale z drugiej strony "kropla drąży skałę".